Prolog

38 4 0
                                    

Valeria była bystrą dziewczynką. Zrównoważoną, spokojną i bardzo czujną. Zawsze dokładnie wszystkiemu się przyglądała. Była w stanie dostrzec w innych to, czego większość nie widziała zajęta rzeczywistością. Choć będąc sześciolatką nie zdawała sobie z tego sprawy, to zgadzała się ze stwierdzeniem, że diabeł tkwi w szczegółach. Tak jakby już w brzuchu swojej rodzicielki wpoiła sobie, że zawsze, ale to zawsze powinna się właśnie na nich skupiać, że to one zdradzają wszystkie mroczne tajemnice każdego człowieka. Nie myliła się... Jednak z biegiem lat uświadomiła sobie jeszcze jedną rzecz. Szczegóły mogły być niewidoczne dla wielu. Mogli nie widzieć drgania powiek, nerwowych ruchów rąk, spoglądania wszędzie byle nie na rozmówcę, nerwowego przechodzenia z jednej nogi na drugą czy sprzecznych ruchów głowy, kiedy ktoś mówi "tak", ale nieświadomie kręci głową na "nie". Ha! Nawet zbyt długie patrzenie na rozmówcę jest podejrzane. Ale żeby nie widzieć upiornych postaci, przechadzających się czasami ulicami ze spuszczoną głową? Tych ubranych w skąpe, potargane ubrania? Tych o cerze tak bladej jak papier i tak delikatnej jak pergamin?

Kiedyś bardzo często razem z rodzicami i Glorią - jej młodszą siostrą - wychodzili na długie spacery po ulicach Los Angeles, kiedyś nazywanego Miastem Aniołów. Dzisiaj bardziej pasowałaby nazwa Miasto Upadłych Aniołów. Miała wtedy okazję bliżej przyjrzeć się ich twarzom, kiedy postacie przechodziły tuż obok niej. Czuła wtedy taki chłód, niepokój i beznadziejność, które przeszywały ją do szpiku kości, a niekiedy tak na nią to wpływało, że następnego dnia nie była w stanie wstać z łóżka. Nie było to powodem lenistwa. Co to to nie! Valeria i lenistwo to zupełne przeciwieństwa. Po prostu ta beznadziejność, te wszystkie negatywne uczucia bijące od postaci były tak namacalne, że przechodziły na dziewczynkę, która znowu nie mogła sobie poradzić z ich natłokiem.

Jeszcze na początku starała się zwracać uwagę dorosłych na upiory, które posturą przypominały ludzi, ale była dzieckiem, a dziecko przecież ma bujną wyobraźnie. Bo przecież ileż to razy słyszało się, że nasz maluch wymyślił sobie niewidzialnego przyjaciela? Każdy, będąc takim berbeciem, miał podobnego kompana. Jednak Valeria była świadoma obecności istot. Czuła je bardzo dokładnie i była pewna, że to nie wyimaginowani przyjaciele. Nie czuła z nimi takiej więzi, wręcz przeciwnie. Budziły w niej grozę, którą odczuwała praktycznie cały czas. Z czasem jednak zdążyła do tego przywyknąć i nauczyć się tłumić niepokój.

Czas również sprawił to, że istoty coraz bardziej upodabniały się do ludzi. Zaczęły prowadzić rozmowy z Valerią, a na ich twarzach można było dostrzec inne emocje, a nie tylko obojętność. Dziewczynka czasami nie zdawała sobie sprawy z tego, że rozmawia z upiorem, dopóki nie zaczęła zwracać uwagi na szczegóły. Raz, będąc nieuważna, palnęła taką gafę, że jej konsekwencje czuje do dzisiaj.

Był to pierwszy miesiąc uczęszczania do szkoły. Valeria bardzo się wtedy denerwowała, bo było to nowe miejsce z nowymi dziećmi oraz upiorami. Wcześniej, bawiąc się na podwórku z dziećmi sąsiadów, zdała sobie sprawę, że ludzie, a zwłaszcza większość, źle reaguje na jej "dziwactwa". W przeciwieństwie do jej rodziny, która już się przyzwyczaiła, że dziewczynka "widzi" różne rzeczy, sąsiedzi już nie byli tak bardzo wyrozumiali. Widząc dziwne zachowanie Valerii starali się swoje pociechy trzymać jak najdalej od niej. Skutkiem tego było to, że dzieci z sąsiedztwa przestały bawić się z dziewczynką, co ją bardzo smuciło. W nowym miejscu chciała zachowywać się normalnie, tak jak inni i nie pokazywać, że coś z nią może być nie tak, przez co jeszcze bardziej się denerwowała. Denerwowała do tego stopnia, że przez pierwszych kilka tygodni z nikim nie rozmawiała. Może gdyby jednak odzywała się od samego początku, to do takiej sytuacji by nie doszło?

Była przerwa, którą wszyscy spędzali na zewnątrz. Jedni grali w piłkę, inni bawili się w piaskownicy, a jeszcze inni po prostu siedzieli na trawie i rozmawiali ze sobą. Natomiast Veleria ten czas spędzała na oponkach, powoli przeskakując z jednej na drugą. Nie było przy niej nikogo. Do czasu aż nie poczuła zmiany w otoczeniu. Od razu poznała ten chłód, a w jej ciele zagościł niepokój. Momentalnie stanęła na jednej oponce i powoli podniosła głowę do góry. Właśnie wtedy zobaczyła mężczyznę. Tak myślała, że to mężczyzna. Biła od niego poświata, która sprawiała, że Valeria nie widziała go wyraźnie. Jednak wiedziała, że ma na sobie potargane jeansy, przy których jedna z nogawek była oderwana do kolana oraz podartą koszulkę, przez co widać było połowę jego brzucha. Przez chwile stał nieruchomo, ale zaraz - tak samo powoli jak Valeria - podniósł głowę. Mogła dostrzec tą bladą cerę i oczy... Wydawało jej się, że jedna z jego powiek bardzo opada na oko, sprawiając wrażenie, jakby miał je zamknięte.

Hai finito le parti pubblicate.

⏰ Ultimo aggiornamento: Jan 17, 2021 ⏰

Aggiungi questa storia alla tua Biblioteca per ricevere una notifica quando verrà pubblicata la prossima parte!

Widząc WszystkoDove le storie prendono vita. Scoprilo ora