Podróż za marzeniami

8 2 0
                                    


Pewnego dnia, dokładnie 1 kwietnia, trzeba wspomnieć, że był to dzień burzliwy, ciemny i deszczowy. Wracając ze szkoły, zapomniałam parasolki. Dzień nie zapowiadał się przyjemnie, a zmienił moje życie diametralnie.

Ponownie wspominając, dzień układał się naprawdę beznadziejnie. Pani Krakowska oczekiwała ode mnie, na następny dzień projekt na temat wcześniej omawianego tematu, spieszyłam się, żeby szybko go zrobić. Był kwiecień, a wiosna, teoretycznie, powinna być widoczna za oknem. Nie prawda. Sfrustrowana, zerknęłam ukradkiem na ulice Marszałkowską, biegnącą obok. Moim oczom ukazała się grupa kolorowych kurtek i płaszczy, słychać było pełne zachwytu krzyki dzieci i nastolatków. Zadziwiło mnie to.

- Co może tak cieszyć ludzi, w taki brzydki dzień?

Zbliżyłam się, próbując dojrzeć co się dzieje. Ujrzałam kiosk, koloru niebieskiego, z wnętrza dobiegała muzyka pop. W okienku zauważyłam od ucha do ucha uśmiechniętego staruszka. Zbliżyłam się, przyciągana przez zapach ciasteczek. I wtedy, zobaczyłam kiosk w całej okazałości. Stoisko, było, bardzo, ale to bardzo, kolorowe. Zaciekawiona, podchodziłam co raz, bliżej i bliżej, aż do, jak można się spodziewać, kolorowych drzwi. Wepchnęłam się do środka i...oniemiałam z wrażenia. Sklepik, wcale nie był malutkim budynkiem, lecz ogromną polaną. Biegały po niej szczęśliwe dzieci. Nagle ktoś mnie złapał za ramię i krzyknął

-Witaj w krainie marzeń, Amelio!

Byłam tak zdzwiona tym gdzie jestem, że w ogóle nie spojrzałam na postać, która nie była na pewno człowiekiem.

- Dzień dobry. Odchrząknęłam z grzeczności.

- Oprowadzić cię?

Nie czekając na odpowiedź, istota wzięła mnie za rękę i zaczęła prowadzić.

- Tutaj możesz podziwiać góry, a tam, daleko znajduje się zamek Króla Marzyciela... i to jest nasz cel wyprawy

Poszliśmy więc do pałacu. Przy bramie, mój towarzysz się i na mnie poważnie spojrzał i powiedział

- Teraz musisz iść sama,

Spojrzałam na niego przerażona i szepnęłam

- Dziękuję.

Zbliżałam się do okazałej budowli, w mojej głowie kłębiły się myśli. Byłam na miejscu. Moje uszy usłyszały głos, cichy i słodki.

- Amelio, podejdź.

Po chwili podeszłam do miejsca z którego dobiegał głos. Przed moimi stopami nagle wyrósł ogromny tron. Odskoczyłam szybko. Na uformowanym tronie dojrzałam młodego mężczyznę w kolorowej szacie, żeby nie kłamać był wręcz uroczy.

- Witaj Amelko, po co przybyłaś?

- Przysz...

- Czekaj! Wiem po co przyszłaś, jesteś nowa?

- Tak

- A więc witam, mam tylko jedno pytanie, jakie jest twoje marzenie? Powiedział bardzo szybko.

- Nie mam marzeń, wyrosłam z tego. Byłam zdziwiona nagłymi pytaniami.

- Nie żartuj sobie, spełniam marzenia każdego, ty też je masz, tylko nie chcesz się przyznać.

Chwile pomyślałam, król ma racje, jest jedna taka rzecz, ale po co mu moje marzenie?

- Amelko to jedyna taka szansa aby się spełniło, spojrzał na mnie błagalnie.

- Dobrze... chciałabym zostać sławnym artystą...

Stałam się cała czerwona, wymawiając te słowa,

- I niech tak się stanie!!!

Wokół mnie rozbłysły kolorowe iskry i...

Obudziłam się w łóżku, obolała i... wokół mnie stały sztalugi, na jednej wisiała karteczka ,, Dziękujemy za wizytę." Uśmiechnęłam się, czułam siłę, aby spróbować się w świecie sztuki. Wiedziałam, że to nie był sen, to byłą moja przygoda.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 13, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Podróż za marzeniamiWhere stories live. Discover now