Ida

32 2 1
                                    

Warszawa, 27 sierpnia 1939r.

Do pomieszczenia zaczęły wkradać się promienie letniego słońca, które stopniowo wypełniały jego każdy kąt. Pod ich wpływem kwieciste wzory na białych firankach zaczęły lekko połyskiwać i odbijać poranne światło. Ida powoli otworzyła oczy i przetarła je ze zmęczenia. Spojrzała na okrągły metalowy budzik, który właśnie wybił godzinę siódmą rano. Podniosła się z łóżka, które wręcz wołało ją, aby z powrotem zatopiła się w jasnych pierzynach, zapominając o całym świecie i najprawdopodobniej tym samym ruinując sobie karierę. Choć i tak była w lepszej sytuacji niż większość osób, gdyż sama była swoim szefem. Mimo to, musiała otworzyć butik równo o dziewiątej, a jak spóźni się o przynajmniej dziesięć minut, klientki zaczną się niecierpliwić. Miała cichą nadzieję, że Basia, która jako jej wierna przyjaciółka pomagała jej w biznesie, przyjdzie wcześniej i pomoże w przygotowaniach. Podeszła do lustra i spojrzała na swoje zmęczone odbicie. Jeszcze raz przetarła oczy i lekkim krokiem udała się w kierunku dość sporej drewnianej szafy. Gdy ją otworzyła jej oczom ukazały się różnego kroju i rodzaju sukienki, spódnice, halki, żakiety, palta, garsonki, futra...czego tam nie było! Kobieta była istnym specem w sprawach mody. Kiedy jeździła poza stolicę, aby odwiedzić rodzinny dom często włamywała się do pokoju brata i kradła mu pojedyńczą koszulę lub skórzany pas. Przyzwyczajona rodzina nigdy nie przejmowała się zachowaniem dwudziestolatki.

- To przecież Ida, ona zawsze miała bzika. - powtarzał Karol, który swoją "świrniętą" siostrę kochał ponad życie, choć może czasem trudno było mu się do tego przyznać.

Wyciągnęła z szafy jedwabistą sukienkę w złote, kwieciste wzory. Przebrała się w nią po czym zciągnęła z włosów wałki i ułożyła je delikatnie. Stworzenie schludnej, zadbanej fryzury nie było prostym zadaniem i wymagało wiele czasu i precyzji. Jednak dla już dość dobrze wprawionej Idy nie stanowiło to większego problemu. Po ukończeniu całego porannego "rytuału" wyciągnęła z szuflady okrągłe okulary przeciwsłoneczne, które założyła na nos. Były one dosć nietypowie jak na tamtejszą modę i zdecydowanie wyróżniały ją z tłumu. Znalazła je kiedyś w kawiarni na rogu ulicy Różanej. Pierwotnie były to najprawdopodobniej najzwylkejsze w świecie okulary, służące do czytania informacji napisanych małym druczkiem, których żadny normalny człowiek nie był by w stanie nawet dostrzec. Kobieta na początku pomyślała, by znaleźć ich właściciela, ale po chwili dostrzegła, że obie szybki są pęknięte, a szklista pajęczyna całkowicie zasłania pole widzienia. W tym momencie w jej głowie zakiełkował pomysł, jak mogła by przywrócić okularom ich "dawne życie". Już pare minut później jechała zmierzała do jej bliskiego przyjaciela, który pracował w miejscowym sklepie optycznym. Miała znajomych w całym mieście, których co jakiś czas prosiła o niewielką przysługę. W podziękowaniu kobiety obdarzała wzorzystymi apaszkami z jej najnowszej kolekcji, a mężczyznom piekła słynne w całej okolicy tarty śliwkowe. Nic dziwnego więc, że tak wiele osób darowało ją sympatią - każdego dnia Ida wręcz promieniowała szczęściem.

 Nic dziwnego więc, że tak wiele osób darowało ją sympatią - każdego dnia Ida wręcz promieniowała szczęściem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kobieta chwiciła w rękę skórzaną torebkę i wyszła z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi na klucz. Pędziła zatłoczonymi uliczkami zgrabnie wymiajając spieszących się przechodniów. Miała szczęście, że butik był zaledwie trzysta metrów od jej mieszkania. W przeciwnym wypadku już dawno była by spóźniona. Wbiegła do sklepu i w ogromnym pośpiechu zaczęła przygotowywać go do otwarcia. Zaledwie minutę później w lokalu pojawiła się Basia, która po kilku słowach powitania zabrała się do pomocy. Ida podeszła do drzwi i przekręciła tabliczkę tym samym otwierając sklep. Parę minut później pojawiły się już pierwsze klientki.

- W czym mogę pani pomóc?

- Szukam sukienki we wzór...

- Kwiecistą apaszkę.

- Chciałabym kupić...

- Garsonka! Trzy garsonki, beżowa, błękitna i...

- Biała! Biała spódnica.

- Kapelusz, o ten! Z piórem...strusia?

Ida otarła pot z czoła. Klientek pojawiało się coraz więcej, a ona miała do pomocy tylko jedną Basię, która także ledwo wyrabiała się z przyjmowaniem zapłat i pakowaniem zakupów. W butiku wręcz roiło się od kilentek pytających jaki kolor apaszki lepiej pasuje do ich oczu, w której sukience pójść na bankiet lub czy to futro jest z królika, lisa czy szynszyli. Kobieta odetchnęła ciężko.

- Przepraszam? - do jej uszu dobiegł nieśmiały głos zza lady. Lekko zmęczona już Ida zwróciła wzrok na klienta. Przed je oczami stanął dość wysoki brunet, którego kręcone czekoladowe włosy lekko opadały na ramiona. Widok mężczyzny w sklepie z odzieżą dla kobiet był dość rzadki, więc Ida na ułamek sekundy kompletnie osłupiała.

- W czym mogę panu pomóc? - spytała po chwili. Mężczyzna rozejrzał się po sklepie z niemałą fascynacją w oczach. Po przeskanowaniu wzrokiem wszystkich wieszaków spojrzał na kobietę.

- Szukam apaszki. - rzucił pośpiesznie.

- Oczywiście, proszę za mną. - poleciła kierując się w stronę regału przepełnionego ozdobnymi okryciami szyi. Mężczyzna zaczął lustrować wzrokiem zdobione gawroszki. Ida spojrzała na niego, analizując typ jego urody. Raptem chwyciła w dłonie malachitową chustkę z drobnymi ornamentami przedstawiającymi białe kwiaty jaśminu. Założyła mu ją na szyję i złączyła dwa końce tworząc minimalistyczny węzeł.

- Pasuje do oczu. - stwierdziła, patrząc na swoje dzieło. Brunet zerknął na swoje odbicie w lustrze, a na jego usta wstąpił delikatny uśmiech.

- Skąd wiedziała pani, że chciałem kupić ją dla siebie? - spytał.

- Zgodził się pan ją przymierzyć. - odparła rozpromieniona. Jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.

- Wie pani, nikt dotąd nie zareagował w ten sposób. - powiedział po chwili milczenia. Ida spojrzała na niego zdezorientowana.

- Zawsze słyszałem jakim to dobrym muszę być chłopakiem, lub jakie szczęście ma moja partnerka. - mruknął.

- W modzie nie chodzi o trwanie w stereotypach. Świat stanął by w miejscu, gdyby ludzie nie próbowali nowych rzeczy. - odpowiedziała. 

Brunet spojrzał na nią ze zrozumieniem, a jednocześnie wdzięcznością. Kobieta spakowała ozdobną chustkę do papierowej torebki i przekazała mężczyźnie. Ten uśmiechnął się ponownie i skierował w stronę wyjścia. Jednak w połowie drogi zatrzymał się i spojrzał za siebie.

- Bazyli - rzucił na odchodne.

- Ida.


...

Ulice powoli pustoszały. Kobieta zamknęła butik przekręcając w drzwiach srebrny klucz. Poczuła falę przeszywającego ją suchego powietrza. Spoglądając w górę dostrzegła grafitowe chmury zasłaniające słońce. Zbiera się na burzę...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 08, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Butik na PłatnerskiejWhere stories live. Discover now