Boy with luv

1K 128 75
                                    

- Musicie patrzeć na siebie trochę dłużej, ok? - zapytał reżyser teledysku. Jimin uśmiechnął się szeroko, a Ashley widząc jego zdecydowanie zrobiła to samo.

Współpraca z Halsey wyszła całkiem spontanicznie. Poznali się już kilka lat wcześniej na jednej z pierwszych amerykańskich gali, na którą zostali zaproszeni i przypadli sobie do gustu. Żyli według innych zasad, ale połączyła ich miłość do muzyki, dobrej zabawy i interes. Pomysł na collab okazał się strzałem w dziesiątkę, jeszcze przed jego oficjalnym ogłoszeniem. Plotki robiły swoje.

Teledysk do "Boy with luv" nagrywali w pośpiechu, czas gonił, terminy straszyły, comeback zbliżał się wielkimi krokami. Jak zawsze najbardziej przeżywał wszystko Namjoon. Pospieszał makijażystki, przejął rolę reżysera, menadżera, nawet operatora kamery. Ale ustawianie po kątach było skutkiem ubocznym nie tylko stresu, pośpiechu i tony obowiązków na jego głowie.

Mały był jego problemem. Zgodził się na collab z radością, a teraz trochę żałował pochopnej decyzji. Dziesiątki artystów chciało się z nimi ustawiać, a on musiał zgodzić się na piękną Ashley. Postąpił pochopnie, mógł spodziewać się, że będą parować ją z chłopakami, ale przeoczył mały fakt. To Jimina rzucało się na najgłębszą wodę. Jego Jimina.

Nie przyznał się nikomu do tego uczucia, ledwo dał radę - z wielkim zażenowaniem i dwóch sześciu misek ryżu - wykrzyczeć to Jiminowi. Nawet Jinowi, któremu mówił absolutnie wszystko, chociażby co śniło mu się poprzedniej nocy. Teraz już mu tego nie wyjawiał, nie kiedy wydatne usta Małego naznaczały słodkimi muśnięciami jego twarz, a krótkie paluszki zgrabnie radziły sobie z małymi guziczkami wyszywanej złotymi nićmi, muślinowej koszuli. Budził się zlany potem i szukał ciała po drugiej stronie łóżka, by sen stał się jawą.

Nie ma go durniu, jesteście w trasie, nie w dormie. W każdej chwili jakaś wariatka może wejść do twojego pokoju i zrobić ci zdjęcie, kiedy będziesz pieścił Aniołka.

- Możemy nagrywać? Za dwie godziny mamy być na sali treningowej. Choreografia nie jest jeszcze dopracowana - smęcił nad uchem zadowolonego reżysera. Mówił po koreańsku, żeby dziewczyna nie zrozumiała i pomyślała, że chce się jej jak najszybciej pozbyć.

- Jasne, mogę mieć chyba jakieś uwagi - trącił z przekąsem kamerzystę.

Chłopcy ustawili się w formację, zostawiając dla niego miejsce po prawej stronie. W środku, na centralnej pozycji stanęła Halsey. Chciał stać jak najbliżej Jimina, nawet sugerował to choreografowi, a ten zarzucił mu, że chce wykorzystywać ich różnicę wzrostu do podśmiewania się z Małego, i jeszcze nazwał go dzieckiem. Co za nonsens?! Kochał ich różnicę wzrostu. Prawie tupnął nogą na tę uwagę i był o jeden kroczek, żeby wytknąć mężczyźnie co myśli naprawdę o tych ośmiu centymetrach, które różnią go od Jimina.

Scena miała trwać tylko chwilkę, choć jak sugerował reżyser "dłuższą chwilkę", kiedy Jimin i piosenkarka patrzą w sobie w oczy z wesołym uśmiechem na ustach. Nie przychodziło im to łatwo. Nie dziwił się Małemu, który był nieśmiały jak cholera. A już w stosunku do kobiet zwłaszcza. Nie miał jak nauczyć się tej odwagi w kontaktach z kobietami.

Ashley za to nie była wstydliwą cnotką. Pokazywała to nie raz, nie dwa w programach, teledyskach, w swoich odważnych tekstach i feministycznych poglądach. Teraz rumieniła się niczym mała dziewczynka na swoim pierwszym szkolnym przedstawieniu.

Tak właśnie działał urok Jimina. Jemu nie zdarzyło się rumienić pod wpływem tego wzroku, choć w sumie sam nie wiedział. To ciepło na policzkach mogło być efektem zmęczenia, gdy starał się zaspokoić swojego Maluszka najlepiej jak potrafił. Młodszy miał multum energii, której jeśli nie wykorzystał na scenie, oddawał jemu już poza nią.

Boy with luv| MinjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz