Zwiędłe słoneczniki

67 12 21
                                    

Zayn

    Nerwowo stukam palcami o stół, czekając, aż Holly odłoży telefon. Przygotowana przeze mnie kolacja zdążyła już prawie wystygnąć. Jej zapach unosi się wokół, przypominając, że to miał być nasz wieczór. Ze zirytowaniem zaciskam szczękę i obserwuję moją dziewczynę, która kolejny raz przekłada słoneczniki. Stara się ułożyć je tak, by wraz z nakrytym stołem ładnie się prezentowały.

    Podnosi swoje jasne oczy i patrzy na mnie przez moment, po czym uśmiecha się zalotnie. Dobrze wiem, o co zaraz zapyta.

- Zayn, kochanie, możesz mi pomóc? -  Sunie swoją dłonią w kierunku mojej, by po chwili spleść nasze palce. - To zajmie tylko chwilkę, proszę.

    Delikatny i pełen ciepła głos, w którym byłem tak bardzo zakochany, teraz powoduje grymas na mojej twarzy. Mimo tego zgadzam się, próbując zachować resztki pozorów świadczących o udanym wieczorze. Gdybym się nie zgodził, Holly kazałaby mi wyjść, obrażając się na cały świat, po czym oczekiwałaby bukietu róż. Nie jestem tylko pewien, czy chciałaby go, bo to miłe, czy dlatego, że dobrze wygląda na zdjęciu.

- Jasne, Holly. - Wstaję i podchodzę do niej, biorąc telefon w zupełnie niepraktycznym etui. Holly zawsze powtarza, że wygląda słodko i jej obserwatorom się podoba, ale ja niespecjalnie widzę w tym sens. Tego się nawet nie da schować bez zahaczania o jakiś odstający element.

    Dziewczyna pokazuje mi, jak powinienem trzymać komórkę, a ja posłusznie robię kilka zdjęć. Z czasem kilka zamienia się w kilkanaście, a po paru minutach jestem pewien, że połowa jej galerii to fotografie z tej kolacji.

- Możesz teraz stanąć trochę dalej? Tak, żeby było widać całą sukienkę. Jak oznaczę ich sklep, to może zaproponują mi współpracę – instruuje mnie. Przez moment mam wrażenie, że przez jej twarz przemknął cień zmęczenia, jednak nie zastanawiam się nad tym zbyt długo, bo moją uwagę odwracają jej dalsze instrukcje.

    Kiedy to godne pożałowania przedstawienie się kończy, zaczynamy jeść. Wszystko, co przygotowałem, jest już zimne i widzę, jak Holly marszczy nos.

- Prawdę mówiąc, liczyłam na ciepły posiłek – komentuje, nawet na mnie nie spoglądając. Przewija galerię, próbując wybrać odpowiednie zdjęcie.

- Zjadłabyś ciepły posiłek, gdybyś zamiast robić milion zdjęć, po prostu zaczęła jeść – odpowiadam, mając świadomość, że właśnie doprowadziłem do kłótni.

- Słucham? - Wstaje, gwałtownie odsuwając krzesło. - Chce po prostu uwiecznić miłe chwile, a ty robisz mi z tego powodu wyrzuty?

    Również się podnoszę i podchodzę do niej, żeby ją uspokoić. Chwytam ją delikatnie za ramiona, jednak odtrąca moje ręce.

- Holly, proszę, nie rób scen... - mówię spokojnie.

- Ja robię sceny? - prycha. - Jesteś żałosny, mam tego dość. - Kręci głową, patrząc na mnie ze złością, i przerzuca kruczoczarne włosy przez ramię. - Wyjdź, Zayn.

    Wzdycham, przełykając ślinę. Przez moment chcę się odezwać, ale jedynie zaciskam pięści, bo wiem, że tylko pogorszę tym sytuację.

- Przepraszam, kochanie. - Robię krok w jej stronę.

    Ona jednak krzyżuje ramiona i kolejny raz tego wieczoru mnie odpycha.

- Nie chcę twoich przeprosin, wyjdź – rzuca podniesionym tonem.

   Nie chce przeprosin. Chce róże.

   Przygryzam wewnętrzną stronę policzka, by powstrzymać wybuch złości. Odwracam się na pięcie i wychodzę z jej domu. Letni powiew wiatru początkowo powoduje ciarki na moim ciele, jednak szybko znów robi mi się gorąco. Nie jestem tylko pewien, czy to przez temperaturę, czy z nerwów. Idę prosto do siebie i spędzam ten wieczór ze smakiem goryczy na języku, oglądając na Instagramie live'a Holly, gdzie, malując się, opowiada o wspaniałej kolacji ze mną.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 30, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zwiędłe słoneczniki Where stories live. Discover now