Rozdział 1

2 0 0
                                    


Dlaczego nie mogę nikogo znaleźć? To pytanie powtarzam sobie zdecydowanie za często. Najpierw źle odczytałem zachowanie mojego najlepszego przyjaciela. Wyznałem mu swoje uczucia, myśląc, że on czuje do mnie to samo. Okazał się być jednak kompletnym homofobem, a ja straciłem i przyjaźń i jakiekolwiek życie społeczne po tym jak ta sama osoba, którą kochałem zgotowała mi istne piekło.

Potem był Kou. Uroczy, słodki, dobry i kochający, a co najważniejsze i najgorsze zajęty. I to bez najmniejszych szans, że jednak mógłbym go odbić. Zresztą nie należę do osób, które zdobywają swój cel po trupach. Pomijając fakt, że zbłaźniłem się sądząc, że jego zaproszenie na wspólny obiad było propozycją randki. A wszystko po tym jak pierwszy raz od roku pozwoliłem sobie na jakieś uczucie.

Tak, więc od dzisiaj koniec. Już nigdy się nie zakocham. Nie pozwolę się znowu zranić.

Niedługo miał skończyć się mój ostatni roku w tym przeklętym miejscu, jakim jest liceum. Daję słowo, że nie spotkało mnie tu nic dobrego. Jedyne przyjemne wspomnienia mam z pierwszej klasy, gdy miałem znajomych, a Hiroki nie uważał mnie za wybryk natury. Po tym jak wyznałem mu, że już od gimnazjum coś do niego czułem dosłownie nie daje mi żyć...

Po moim pokoju rozbiegł się ten sam, znienawidzony przeze mnie dźwięk. Mój telefon dzwonił i wibrował oznajmiając tym samym, że jest siódma, a ja muszę wstać do szkoły.

Chciałem to olać tak jak robiłem to przez kilka ostatnich dni, ale koniec roku zbliża się nieubłaganie, a ja bardzo nie chciałbym powtarzać klasy...

Daję słowo, że tylko przymknąłem oczy, a gdy je otworzyłem już było po dziesiątej. Mieszkam dosłownie pięć minut od szkoły, a prawie zawsze jestem spóźniony. Może jeszcze tydzień temu bym się tym przejął, ale dzisiaj... Dziś było mi wszystko jedno. Ubrałem się w ciuchy, które wisiały na krześle obok łóżka, chwyciłem torbę i po prostu wyszedłem z domu. Co prawda byłem trochę głodny, ale dwugodzinne spóźnienie będzie wyglądać już wystarczająco źle.

Pięć minut, które dzieliły mnie od szkoły minęły zadziwiająco szybko. Chociaż nie na tyle, aby zdążyć przed dzwonkiem na kolejną lekcję.

-Przepraszam za spóźnienie... -Wymamrotałem z opuszczoną głową wchodząc do sali. Nie musiałem długo czekać na odezwę ze strony moich drogich kolegów.

-Co jest Tanaka? Ciężka noc? -Krzyczał jeden z paczki Hirokiego.

-Co ty! On na pewno wraca od dziewczyny! -Odezwał się kolejny.

-Tak ubrany? Jeśli już to z nim zerwała i przepłakał... -Dodał trzeci.

-Chłopaki dosyć! -W końcu głos zabrał Hiroki. Słysząc to podniosłem na niego wzrok nie dowierzając, że stanął w mojej obronie. -Jaka dziewczyna! O czym wy mówicie! Przecież on..

-Cisza! -Nagle usłyszałem donośny, męski głos poprzedzony dość głośnym uderzeniem książką o biurko. Spojrzałem z zaskoczeniem w stronę nauczyciela. -Zostajecie po lekcji. Wszyscy. -Mężczyzna obrócił się w moją stronę. -Ty też.

Świetnie! I po co ja w ogóle szedłem do tej szkoły? Już jak zaspałem to trzeba było sobie odpuścić. Wtedy przynajmniej nie dałbym im pretekstu do śmiechu i nie wkurzyłbym...

Właśnie?! Kogo ja tak właściwie wkurzyłem. Usiadłem na swoim miejscu i zacząłem przyglądać się mężczyźnie, który siedział za biurkiem nauczyciela. Zastępstwo? Nie. Pierwszy raz go widzę. Jest też zdecydowanie za stary na studenta, który odbywałby z nami praktyki... No i w takim przypadku nie uziemiłby nas za przerwanie lekcji. Przyglądałem się mu próbując rozgryźć, kim jest. Na moje oko dobijał do trzydziestki. Był wysokim brunetem z poważnym wyrazem twarzy, groźnie wyglądającymi, ciemnymi oczami i niezadowoloną miną. Jakby był tu za karę. Sądząc po reszcie uczniów nie on jeden miał takie samopoczucie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 19, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zburzyć murWhere stories live. Discover now