I

475 10 0
                                    

31 Sierpnia 1939 - Czwartek. Ostatni dzień wakacji, które minęły Wandzie szybciej niż się spodziewała. W pierwszym miesiącu udało jej się wybrać z rodzicami i bratem na 2 tygodnie nad polskie morze, co nie zdarza się często ze względu na pracę ojca, który po odzyskaniu niepodległości zasłynął jako inżynier. Po wojnie wiele budynków i innych placówek trzeba było odbudować, bądź zbudować na nowo, więc Mieczysław Plich miał ręce pełne roboty. Ludności spodobała się jego aranżacja, a Mietkowi było to na rękę, więc coraz częściej zaszywał się w swoim biurze i planował. Sam wyjazd nad morze był jednym z udanych i na pewno polska rodzina będzie chciała to powtórzyć za rok. Wandzia poza podtapianiem się w zimnym Bałtyku przez blisko miesiąc latała po krzakach w kiecce ze swoimi najbliższymi przyjaciółkami - harcerkami. Mimo iż dziewczyna miała blisko 17 lat nadal na obozach bawiła się świetnie, a był to już jej 7 obóz letni. 3 tygodniowy pobyt w lesie też należał do udanych. Poznała sporo nowych osób i zaprzyjaźniła się lepiej z niektórymi chłopakami z Buków, w szczególności z Jankiem Bytnarem. Resztę wolnego czasu spędziła w Warszawie ze znajomymi i rodziną. Szczególnie zależało jej na spędzaniu czasu z jej bratem - Stanisławem, który w połowie września miał wyjechać za granicę, aby się uczyć. Zdania rodziców były podzielone w tej sprawie, ponieważ Janina nie uważała, że to nie jest dobry pomysł, ale dzięki słabości Kobiety Stasiek będzie mógł opuścić ojczyznę w celu dalszego rozwijania się.
Ostatnie dni wakacji Wanda spała tak długo jak mogła. Musiała się wyspać za następne 9 miesięcy ciężkiej nauki w 3 klasie liceum. Zbliżała się godzina 12 i tylko ona z całego Starego Mokotowa spała.

- Moja droga, wstawaj! - krzyknęła jej mama z kuchni - Dobrze wiem, że to ostatni dzień wakacji, ale nie możesz przeleżeć go w łóżku!

- Tak, mhmmm... - wystękała chowając twarz w poduszkę - Już wstaję...

- Dziewczyny były tu o ósmej - oznajmiła kobieta wchodząc do zagraconego pokoju córki - Mówiły, żebyś była w południe "tam gdzie zawsze"

- Tam gdzie zawsze, tak? - powtórzyła ziewając - O dwunastej mówisz... Mam jeszcze czas

- Jesteś pewna...? - zapytała mama unosząc brwi

Wanda podniosła się do pionu, posłała rodzicielce spojrzenie mówiące, że jest totalnie w dupie, bo dziewczyny za spóźnienie stłuczką ją na kwaśne jabłko, a następnie popędziła do łazienki wyciągając z szafy bieliznę i wzorzystą sukienkę, której nie było jej szkoda poharatać w chaszczach. Po najszybszym prysznicu w jej karierze ubrała się w to, co sobie przygotowała i podjęła się próby okiełznania jej średniej długości wyblakłych blond włosów. Tym razem udało jej się zaczesać je w coś co w miarę przypominało warkocza.

- Gdzie będziesz? - zapytała Janina

- Ano tu i tam - odpowiedziała pośpiesznie 17-latka zakładając swoje skórzane meszty

Starsza kobieta wywróciła oczami.

- A kiedy będziesz? - rzuciła kolejne pytanie

- Przed 20, obiecuję - Wandzia podeszła do matki i dała jej całusa w policzek - To ja lecę!

- Przed 20, trzymam cię za słowo! - krzyknęła na odchodne.

Wanda Plich zasuwała na swoich krótkich nóżkach po drodze witając się z każdą znajomą twarzą. Wstąpiła jeszcze do cukierni kupić torbę ciastek z marmoladą w w ramach przeprosin za spóźnienie. Wychodząc w pośpiechu pakując resztę pieniędzy do portfelika wpadła na kogoś wchodzącego do środka.

- P-przepraszam - wydukała.

Podniosła głowę do góry i ujrzała twarz, której nie szczególnie uśmiechało jej się zobaczyć.

- Wandzia! - wysoki szatyn szeroko się uśmiechnął na widok dziewczyny

- O rany... - westchnęła - Cześć Michał - spojrzała na niego posyłając mu wymuszony uśmiech.

Spróbowała przecisnąć się między nim, a drzwiami, ale chłopak był szybszy i zagrodził jej drogę opierając się ręką o framugę.

- Widzimy się jutro w szkole, nie? - puścił jej oczko.

- Tak, tak. A teraz daj mi przejść, okej? - odpowiedziała skutecznie unikając dalszej konwersacji.

Chłopak w końcu puścił ją wolno. Idąc główną ulicą nadal czuła na sobie wzrok Michała Niziołka, który podkochiwał się w niej od 1 klasy liceum. Mijał już trzeci rok ich znajomości, a ten nadal nie odpuszczał, mimo że Plich dała mu już kosza z jakieś 28 razy!

Kiedy powoli zbliżała się do wyznaczonego miejsca spotkała jedną z dziewczyn, z którą była umówiona. Zaczęła biec w jej stronę wołając po imieniu.

~Pliszka

Kamienie Na Szaniec ~RP~Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora