☾Lepszy☽

185 16 8
                                    

                Cześć, Chloe.

                Nie, może powinienem zacząć bardziej dostojnie. Coś w stylu: „Witaj, ma królowo". No, ale już tak zacząłem, więc przy tym zostańmy.

                Cześć. Minąłem cię dzisiaj na lotnisku. Mogłaś mnie nie zauważyć, w sumie nic w tym dziwnego – w porównaniu do ciebie wyglądałem niemrawo, być może nawet uznałaś mnie za jakiegoś obłąkanego bezdomnego, który zgubił się gdzieś pomiędzy granicami systemu. Miałem podkrążone oczy, przepoconą po biegu i długiej podróży bluzę i szary kaptur na głowie. A ty jak zawsze swym wyglądem onieśmielałaś. Miałaś dłuższe włosy niż dwa lata temu – to mnie jeszcze bardziej uświadomiło w tym, jak dużo czasu minęło od naszego rozstania.

                Nagle poczułem się tak nieswojo. Bo wspomnienia wróciły, wrócił mój krzyk i twoje łzy, twoje wyzwiska, moje błędy. Przypomniałem sobie to wszystko, jakby to było wczoraj. A to było ledwo dwa lata temu. Nie odezwałaś się od tamtego momentu, ja w sposób oczywisty też nie. Napisałem o tobie piosenkę, ale nie wiem czy ją kiedykolwiek wysłuchałaś (chociaż na ostatnim koncercie w Paryżu widziałem, jak ktoś z naszej superbohaterskiej bandy przysiadł nielegalnie na pobliskim dachu i przysłuchiwał się piosenkom. Tak tylko mówię. Równie dobrze mogłaś to nie być ty, a Marinette. Nawet Adrien by tam pasował, chociaż sylwetka z daleka wydawała się być bardziej damska. Ale równie dobrze ja mogę być także ślepy, a żadnego superbohatera tam nie było).

                Powiem szczerze, chciałbym żebyś to była ty. Ale nawet nie wiem, czy mieszkasz jeszcze w Paryżu. Na facebooku nic o tym nie pisałaś (swoją drogą właśnie, chyba zapomniałaś mnie usunąć ze znajomych).

                Piszę ten list, bo aktualnie nie mogę się upić, chociaż bym bardzo chciał. Siedzę w samolocie, lecę chyba nad jakimś morzem albo oceanem i myślę, oddalając się od ciebie. Nie zawrócę, więc nie wręczę ci tego listu, nie zapytam czy mieszkasz wciąż w Paryżu czy może przeprowadziłaś się do Nowego Jorku, a na lotnisku w Francji trafiłaś przypadkiem – może odwiedzając naszych starych znajomych. Kto wie.

                Nie mogę się upić, bo podpadłem pracownikom. Powiedzieli, że muszę się uspokoić, bo to pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. W przeciwnym wypadku zostawią mnie na najbliższym lotnisku. A ja przecież tylko grzecznie poprosiłem o całą butelkę szkockiej. No dobra, może trochę warknąłem na pracowników, mówiąc coś w stylu „Daj mi to w tej chwili", ale jakoś czułem się nazbyt wkurzony i nie myślałem o konsekwencjach. Żeby nie było, później grzecznie przeprosiłem za swoje zachowanie (już nie warcząc), tłumacząc się właśnie spotkaniem z byłą.

                Chociaż nie wiem czy to dlatego byłem wkurzony. Nawet nie wiem, czy byłem wkurzony.

                Bo tak w sumie to moje życie bez ciebie całkiem nieźle się układa. Udało mi się całkiem szybko rozwinąć swoją karierę gitarzysty zespołu hardrockowego (nazywa się „Miraculous", może słyszałaś), znalazłem dziewczynę i ogólnie ułożyłem z nią sobie życie. 

                A ty? Kogoś sobie znalazłaś? Nie to, że jestem zazdrosny. Po prostu jestem ciekaw.

                Moją dziewczyną, a nawet już narzeczoną, jest Kagami Tsurugi, na bank ją kojarzysz. To ta sama, co była z Adrienem kilka lat temu. Swoją drogą, nigdy bym się nie spodziewał po tej dziewczynie takiego wspaniałego gustu muzycznego. Naprawdę jest kochana, pomaga mi nawet pisać teksty piosenek.

                Coraz bardziej mam wrażenie, że nigdy nie wyślę ci tego listu. W ogóle od początku nie miałem tego w planach, ale z tyłu głowy ciągle mi siedziała myśl, że może później zadzwonię do Adriena i poproszę go o twój adres. Ale chyba tego nie zrobię.

Lepszy [Lukagami/Lukloe|Miraculous]Where stories live. Discover now