Rozdział 1

383 15 0
                                    

-Dalej uda ci się, to nie jest takie trudne. Nie tędy, szybko zawra... I znowu przegrałaś. - westchnęłam rozkładając się bardziej na krześle.
-Jak jesteś taka mądra to pokaż co potrafisz. - odparła poirytowana Lucy.
-Jak chcesz tylko dla mnie to jest mega proste, nie raz przechodziłam dlc do Outlasta, a już w ogóle fragmenty z Gluskinem. - powiedziałam parskając śmiechem - Zrób miejsce dla mistrzyni Outlasta.
Lucy odsunęła się od biurka z chytrym uśmieszkiem wskazując mi ręką komputer. Przysunęłam się bliżej biurka i komputera, po czym zaczęłam grę. Jak zwykle Eddie pojawił się za drzwiami mówiąc ,,Kochanie". Stanęłam za stołem z maszynami do szycia czekając aż podejdzie by sprawnie i szybko go wyminąć. ,,Przestraszyłem cię? Strasznie cię przepraszam, nie chciałem"
-Nie masz za co Eddie przepraszać to ja powinnam, bo za chwilę cię wykiwam. - mruknęłam pod nosem uśmiechając się do siebie na myśl, że kolejny raz zwieję Eddiemu.
,,Już się kiedyś spotkaliśmy, prawda? Jestem pewien, że gdzieś już widziałem twoją twarz."
-No nie dziwię cię tyle razy zrobiłam cię w bambuko.
-Skończ gadać i graj. - Lucy się już niecierpliwiła widząc jak stoję bezczynnie Waylonem.
-Poczekaj musi podejść, nie mam zamiaru się mu pchać prosto w łapy jak ty. - odparłam zirytowana.
,,Może... na chwilę przed przebudzeniem."
-Jeszcze chwila i... - w przejściu przed Waylonem pojawił się Gluskin - ...zabawę czas zacząć.
Jak planowałam tak zrobiłam podczas biegu usłyszałam kilka razy jak nawoływał za postacią głównego bohatera.

~~ Godzinę później~~

Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie zbliżała się północ a my ciągle siedziałyśmy przy komputerze grając. Przeciągnęłam się zmęczona wstając z krzesła. Obróciłam się za siebie i mój wzrok spoczął na wpół śpiącej Lucy, uśmiechnęłam się po czym potrząsnęłam nią.
-Czas iść do łóżka inaczej nie wstaniesz na tą twoją jutrzejszą randkę z Tonym.
Dziewczyna przetarła oczy następnie rozglądając się po pokoju jak zaczarowana. Pokiwała głową zgadzając się z moimi słowami, po czym wstała i podeszła do szafy, z której wyciągnęła jakąś koszulę nocną.
-Wyłącz komputer jak możesz, bo ja ledwo na oczy widzę.
Pokiwałam głową z litościwym uśmiechem przy tym odwracając się plecami do niej, gdy sprzęt był już wyłączony powróciłam wzrokiem do mojej współlokatorki, która była ubrana we wcześniej wyciągnięte ciuchy.
-Wow, szybka jesteś. - zaśmiałam się wychodząc z pokoju by Lucy mogła w spokoju pójść spać.
-Dobranoc (t/i). - usłyszałam na odchodne.
Udałam się do swojego pokoju, który na pierwszy rzut oka był czysty, ale gdy tylko otworzyłam komodę wyleciała z niej sterta nie poskładanych ubrań. Wygrzebałam z niej koszulkę i luźne spodenki następnie udałam się do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic. Tak oto czyściutka i pachnąca w świeżej piżamce walnęłam się do łóżka. Nie minęła nawet minuta a ja już odleciałam w objęcia Morfeusza.

~~Jakiś czas później~~

Obudził mnie jakiś dziwny hałas, który coraz bardziej zaczynał mi przypominać głos. Głos, który był dziwnie znajomy, ale nie była to Lucy, właściciel musiał być mężczyzną. Powoli otworzyłam oczy, ale po chwili je zamknęłam przez oślepiające światło, które świeciło mi w twarz. Zakryłam twarz rękoma, gdy się podnosiłam do pozycji siedzącej by po chwili ujrzeć korytarz w stylu tych z Outlasta. Na początku siedziałam tak nic nie rozumiejąc aż nie usłyszałam znowu głosu mężczyzny, który krzyczał do mnie zza drzwi do jednego pokoju. Szyba była w nim wybita, więc mogłam zobaczyć bardzo dobrze jego zniekształconą twarz i tą rządzę mordu w oczach. Moje serce przyspieszyło, gdy zaczął próbować wyważyć drzwi. Momentalnie się podniosłam z ziemi i ruszyłam przed siebie biegiem chcąc znaleźć się jak najdalej od tamtego faceta, który krzyczał za mną bym wracała. Biegłam tak kilka minut przed siebie błądząc po tym budynku, który przypominał mi bardzo Mount Massive Asylum. Wreszcie zmęczona stanęłam by złapać oddech. Oparłam się o ścianę rozglądając się na boki, wszystko było rozwalone gdzie nie gdzie świeciły lampy lub mrugały, ale były też nieoświetlone zaułki gdzie żarówki się przepaliły albo zostały zniszczone. Spojrzałam na siebie ubrana byłam w tą samą koszulkę i spodenki co, gdy kładłam się spać.
~Powinnam może znaleźć jakieś inne ciuchy i jakąś latarkę. - nagle usłyszałam burczenie brzucha i odruchowo złapałam się za niego - No i muszę coś na ząb wrzucić inaczej wszyscy tutaj będą wiedzieli gdzie jestem.
Ruszyłam powoli przed siebie rozglądając się bacznie na boki, chciałam zlokalizować możliwe miejsca ucieczki gdyby ktoś lub co gorsza coś nagle miało na mnie wyskoczyć. Po kilku minutach wędrówki zobaczyłam na jednej ze ścian małą ramkę z mapą, szczęśliwa szybko do niej podbiegłam i po chwili syknęłam z bólu. Oparłam się jedna ręką o ścianę, po czym uniosłam nogę chcąc zbadać źródło bólu. W moją stopę wbił się kawałek szkła z rozbitej ramki. Wzięłam głęboki oddech i wyjęłam szybko ciało obce z mojej stopy. Po policzkach popłynęły mi łzy.
~Fuck, fuck boli jak cholera! - spojrzałam na powoli cieknącą krew z rany - Muszę to jakoś zatamować i ochronić przed tym wszystkim by zakażenie się nie wdało.
Przeniosłam wzrok na kawałek szkła w swojej dłoni i od razu naszedł mnie pewien pomysł. Z pomocą felernego odłamka ramki rozprułam część swojej koszulki by użyć jej jako prowizorycznego bandaża. Gdy już opatrunek był gotowy ostrożnie sięgnęłam po mapę. Tytuł mapy głosił ,,Mount Massive Asylum".
-To chyba jakiś chory żart... - wymamrotałam sama do siebie patrząc z niedowierzaniem na kawałek papieru.
-Mała świnka! - ten głos sprawił, że moje serce szybciej zabiło a z oczu znowu mimowolnie popłynęły łzy.
Zza zakrętu korytarza wyłoniła się ogromna postać Chrisa Walkera. Jego twarz była zwrócona w moją stroną i widać było, że to ja jestem tą małą świnką... Ze strachu nie potrafiłam się ruszyć z miejsca a on był coraz bliżej.
-N...Nie rób mi krzywdy... Proszę... - wydukałam spoglądając błagalnie w jego oczy, z których nie potrafiłam nic wyczytać.
Moje nogi stały się całkowicie jak galarety i powoli się osunęłam na ziemię co spowodowało, że Walker wydawał mi się w tym momencie jeszcze większy.

I want a girl | Eddie Gluskin x czytelnikNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ