THINGS I HATE 'BOUT YOU, MALFOY

2K 143 107
                                    

"Nienawiść jest ślepa tak jak miłość" - Oscar Wilde

Nienawidzę Cię, bo... Wypijasz całą kawę.

Znowu zaspałam, szlag by to. A prosiłam Ginny, żeby mnie obudziła jak będzie wychodzić...

Hm, może i by mnie obudziła, gdyby sama nie spała właśnie jak ostatni żul na kanapie. Najwyraźniej znowu wróciła z imprezy w środku nocy i nie dała rady doczołgać się do łóżka.

Może schowam jej eliksir na kaca? W tym stanie nie będzie mogła nawet wykrzesać z siebie zwykłego zaklęcia przywołującego... Dobra, nie jestem taka. Przecież złośliwość nie leży w mojej naturze. O, tu będzie dobrze, tu go nie znajdzie.

Chyba odpuszczę sobie dzisiaj kawę w domu. Nie mam za wiele czasu, za dziesięć minut powinnam być w biurze. Mam nadzieję, że ten staż w Ministerstwie szybko się skończy. Merlinie, nie sądziłam, że coś może być bardziej nudne niż Historia Magii z Binnsem. Ups, czy ja naprawdę o tym pomyślałam? Harry nie dałby mi żyć, gdyby wiedział...

Dobra, Granger, ogarniaj tyłek, ta tona dokumentów w ministerialnym archiwum sama się nie przejrzy i nie skataloguje. Od zawsze wiedziałam, że stażyści to tania, niewolnicza siła robocza... Całe szczęście, że przynajmniej nam płacą. Inaczej jadłybyśmy z Gin tynk ze ścian. Mniam, mniam.

*

Godryku, Blaise z Malfoyem musieli być na tej samej imprezie co Ginny. Wyglądają jak gówno. O i Malfoy chyba założył koszulę na drugą stronę. Powiedzieć mu? No raczej, że nie. Niech chodzi i się kompromituje, gumochłon skończony.

Co? Zabini chyba coś do mnie mówi. Nie słyszę, bo strasznie chrumczy. A, wody. Chce wody. A dam mu, niech zna moją łaskę. Z reguły przed kawą nie jestem taka dobrotliwa. Och, czy w jego oczach lśnią łzy szczęścia? A nie, zakrztusił się.

Dobra, kawa, kawa... Nie, nie, NIE!

- Malfoy, zostaw to! To ostatnia filiżanka! - Z moich ust dobiega niemal błagalny jęk, a on uśmiecha się podle i patrząc prosto na mnie wlewa sobie całość kofeinowego napoju wprost do otworu gębowego.

- Ty podły, oślizgły gadzie! - Warczę i niemal skaczę mu do gardła w ostatniej chwili potykając się o własne nogi.

Kurwa mać.

Nienawidzę Cię, bo... Zwalasz na mnie swoją robotę.

Zaraz go czymś przeklnę. Czymś paskudnym. Może zaklęcie żądlące? Śmiesznie by wyglądał z głową jak balon. A może dorobię mu świńskie uszy? Albo ryjek?

Godryku, umarłabym ze śmiechu. Ale nie, nie będę podnosić na niego różdżki, może i ma kaca giganta, ale nie chcę, żeby ktoś potem odnalazł moje zwłoki w tym zatęchłym archiwum. Nie tak wyobrażam sobie własną śmierć - na pewno nie z ręki skacowanego Malfoya.

- Weźmiesz się w końcu do roboty, Malfoy? - Wyrzucam z siebie, bo ile można siedzieć na jakimś kartonie i jęczeć, że "o Salazarze już więcej nie piję".

Kto normalny w ogóle imprezuje w środku tygodnia? No tak, wszyscy poza mną. Ja przynajmniej czuję się teraz świetnie. Co prawda nie piłam porannej kawy i trochę mi niedobrze od tych wyziewów, które biją od Malfoya. Powinni zainwestować w jakąś wentylację w tym zatęchłym archiwum. Albo chociaż umieścić tego dupka w innym korytarzu.

- Chcę umrzeć. - Słyszę nagle zachrypnięty głos i patrzę na jego właściciela z niesmakiem.

- Tylko mi tu nie rzygaj, Malfoy. - Krzywię się. - Smród wymiocin nigdy by stąd nie zniknął. Te kwaśne, obrzydliwe wyziewy...

THINGS I HATE 'BOUT YOU, MALFOY //DRAMIONEWhere stories live. Discover now