- Tak - zabrzmiał po kilku chwilach poważny i łagodny głos Sienkiewicza. - Nie w pełni, może nie całkowicie, ale z chęcią zacznę pracować wśród was, na jakiś czas. Według zasad, które u was obowiązują. Jeżeli to jest dla was do przyjęcia.
- Dla nas nie ma problemu - oznajmił Fukuzawa, z czymś, co przypominało przyjazny uśmiech.
W tamtym momencie na obecnych twarzach one uśmiechu zabłysły. Każdy inny, każdy na swój sposób. Ale we wszystkich już było widać, czuć gdzieś w środku, tę niewidzialną nić, która przyszłością łączyła ich wszystkich.
Sienkiewicz odwrócił się do Mickiewicza. Popatrzyli na siebie przez chwilę, w ciepłej ciszy. Jakby było jasne, że wszystko, co chcieli powiedzieć, przekazywali przez swoje spojrzenia. A może wszystko było już oczywiste?
- Dobrze było was poznać - po paru momentach Adam zwrócił się do Agencji, ze szczerym uśmiechem.
- Odchodzisz? - zapytała smutno Kyouka, z zawodem w głosie.
- Tak. Choć widać, że nie na zawsze - uśmiechnął się do niej opiekuńczo. Objął serdecznym spojrzeniem wszystkich członków Agencji. - Jestem pewny, że nasze drogi znów się skrzyżują.
- Będziemy dalej współpracować, żeby pokonać Dostojewskiego? - słuchać było pytanie Fukuzawy.
- Oczywiście - Mickiewicz odparł z połączeniem powagi i promienności. - Teraz, gdy odkryliśmy jego działania na różnych stronach, mamy stosownie większe szanse. W walce o dobro, fronty na całym świecie się jednoczą.
-- -- --
- Fitzgerald-sama!
Francis usłyszał zawołanie zaraz po wyjściu z ogrodu. Zobaczył miejsce, w którym przedtem wysiadał z samolotu. W tamtej chwili to obudziło w nim niepokój.
Podbiegli do niego Alcott i Poe.
- Czy wszystko w porządku? Tutaj byli jacyś bojowcy...
- I oni po prostu uciekli!
Fitzgerald słuchał chaotycznych zdań, skamieniały. ,,Czy ja... zapomniałem o nich?" Zabrzmiało cicho w jego głowie.
- Ależ oczywiście - wypowiedział jednak w kontraście, z zupełnym spokojem i pewnością. - Wiedziałem, że nic wam się nie stanie. I tymczasem ja odniosłem sukces. Teraz musimy dokończyć misję - dodał z każdej strony zatrzymany jednostajną powagą. - Jak najszybciej wracamy.
Wyciągnął przed siebie kawałek papieru. I położył na nim nieruchomy wzrok.
Spotykające się z nim spojrzenie Alcott, przeszyło zdziwienie, ogromna radość i zarazem płonąca ciekawość.
-- -- --
Agencja razem z Sienkiewiczem oraz Dusze Uwolnienia, wsiedli do samolotu, którym już pokonali drogę na to miejsce.
Atsushi, gdy tylko znalazł się w środku, dojrzał czarnowłosego rozmówcę Kunikidy. Przysiadł się do niego niewinnie. Ten nawet na niego nie spojrzał. Tygrysek za to, nie spuszczając z niego oka, pół-obojętnie zadał pytanie:
- Dasz nam dowody że Kyouka i inni są niewinni?- Tak - mężczyzna mruknął, patrząc w zamyśleniu przez okno.
- Dlaczego?
- Masz niezdiagnozowaną wadę słuchu?
Brunet poczuł kopnięcie w tył fotelu.
- Ał! - krzyknął. - Co?? Nie powiedziałem ,,Głuchy jesteś?".
STAI LEGGENDO
Dopiero początek(?)
FanfictionGdy jedna walka dobiega końca, cisza jedynie zwiastuje jeszcze większą burzę. Tajemnice zdejmują srebrne okrycia, by odsłonić jeszcze więcej sekretów. Cierpienie tańczy walca z beztroską, sprowadzając się powoli tylko do jednego celu. Szachownica ro...