PROLOG

72 6 2
                                    


Była późna noc, kiedy telefon Claire Ellis rozbrzmiał się na dobre, wybudzając swoją właścicielkę z głębokiego snu. Nim dziewczyna zdążyła zrozumieć, że natrętny dźwięk, o który podejrzewała, że chciał przebić jej bębenki uszne, nie był tylko głupim wytworem jej nocnych koszmarów, minęła kilka chwil. Urządzenie ucichło nim podniosła się leniwie z łóżka, zrzucając z siebie różową pościel i odnajdując ustawione pod łóżkiem puchate kapcie. Jako, że już nie spała, zdecydowała się spojrzeć chociaż na to, kto zakłócał jej sen o tak okropnej porze – gdy wyjrzała przez okno, odgarniając ciężką i brzydką, pomarańczową zasłonkę, spostrzegła, że niebo wciąż było ciemne, pokryte maleńkimi, bialutkimi gwiazdkami, które rozświetlały całą okolicę. W sąsiednich przyczepach światła były pogaszone, a wokoło panowała błoga cisza, w którą uważnie się wsłuchała, starając się ją zapamiętać, nie często bowiem było tutaj tak spokojnie. Wszystko wskazywało na to, że do wschodu pozostało jeszcze wiele czasu.

Westchnęła, gdy jej telefon ponownie wydał z siebie głośny dźwięk, wibrując na stoliku, a w przyczepie obok ktoś zapalił światło. Czym prędzej zasłoniła materiałem szybę, po czym leniwie powłóczyła się w kierunku kanapy. Przyczepa, w której mieszkała, była skromna, ale zupełnie wystarczająca dla Claire, której do sczęścia nie były potrzebne wielka kuchnia oraz dwie sypialnie. Czasem zdarzało jej się narzekać na wystrój tego miejsca – na brzydką, nieco obdartą i staroświecką tapetę, której podarte miejsca przysłoniła wąskim rzędem kuchennych szafek, na sztywne, nieładne zasłonki, które były koniecznością, jeśli nie chciała, aby sąsiedzi z przyczep obok przyglądali się jej nocą oraz długą firanę, którą musiała przysłonić szklane drzwi. Jednak przestrzeń, którą miała, zadowalała ją. Leniwie rzuciła się na stary tapczan, zapełniający całą szerokość przyczepy, zderzając się z twardym jak na miejsce do siedzenia, meblem i niemiłym w dotyku, drapiącym materiałem, którym była obłożona. Zmarszczyła zdziwiona czoło, dostrzegając imię i nazwisko, które wyświetliło się na ekranie telefonu.

– Claire... – usłyszała tylko łamiący się głos, po czym przymknęła powieki. Dźwięk jej imienia brzęczał jej w uszach jeszcze przez kolejne minuty, gdy z zaciśniętym gardłem i łzami cisnącymi się pod powieki, rozmawiała przez telefon.

Gdy zakończyła połączenie, nie miała pojęcia, co ze sobą począć. W akcie desperacji cisnęła telefonem na łóżko, ustawione przy przeciwległym krańcu przyczepy. Długie, blond włosy odgarnęła do tyłu, umiejscawiając za plecami poskręcane w kołtuny kosmyki włosów, które przez noc zdążyły się posklejać i poodciskać. Podciągnęła pod brodę niczym nieokryte kolana, w które wtuliła twarz, plamiąc je łzami, którym pozwoliła swobodnie płynąć. Potrzebowała odreagować to wszystko, co właśnie miało się wydarzyć, choć nie do końca była pewna, co mogło ją czekać. Wiedząc, co chciała zrobić, nigdy bardziej nie bała się tak, jak wtedy.

Potrzebowała kilku minut, nim otrzeźwiała, wracając do swojego codziennego „ja". Zasłonką, która przykrywała szybę za kanapą przetarła kolana, zaś wierzchem dłoni ściągnęła wodę z twarzy, nim zdążyła pobiec do łazienki, aby opanować przepuchnięte oczy, sine worki, które zbierały się pod nimi oraz poczerwieniają twarz, przez którą teraz w ogóle nie przypominała siebie. Zabierając z prowizorycznej kuchni lnianą szmatkę, zmoczyła ją zimną wodą, przykładając ją sobie do powiek – przyniosło na moment ulgę, jednak ten głupi gest nie mógł być lekiem na jej całe zło. W plastikowej łazienkowej szafce odnalazła kosmetyki, których używała zawsze. Myślała, że poczuje się lepiej, ukrywając zmęczoną twarz pod warstwą makijażu, aczkolwiek nie mogła tego samego stwierdzić, widząc końcowy efekt w lustrze. Wychodząc z łazienki, sięgnęła po telefon, z trudem powstrzymując się przed tym, aby rzucić się w pościel i natychmiast zasnąć albo przynajmniej popłakać się w poduszkę. Spojrzała na wyświetlacz tylko na moment – tak jak myślała, było grubo po północy.

Back to you |LUKE HEMMINGS|Kde žijí příběhy. Začni objevovat