• 𝑺𝒛𝒌𝒂𝒓ł𝒂𝒕𝒏𝒆 𝒛𝒘𝒊𝒆𝒓𝒄𝒊𝒂𝒅ł𝒐 𝒅𝒖𝒔𝒛𝒚 •

235 18 6
                                    

× PROLOG ×

"Kiedy piłka leci w górze poczułem pierwszy raz jak naprawdę się lata„

Do dziś pamiętałem ten moment, kiedy widziałem Cię jak daleko potrafisz schować w swoich oczach coś czego nie chciałbyś, aby inni to widzieli, lecz ja dostrzegłem to. Było to namiastka wiatry połączona z odrobiną żalu i bólu, który czułeś wewnętrz siebie. Mimo to nadal wierzyłeś i walczyłeś razem z nami do samego końca. Nie rozumiałem tego czemu chowałeś w sobie tyle nie szczerości, a zarazem przytłaczającego uczucia cierpienia.

~ Godzina 8:45, Japonia, 23

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~ Godzina 8:45, Japonia, 23.05.2020 roku

Był ciepły poranek, a słońce figlarnie budziło świat swoim promieniami do życia nawet największych śpiochów, którzy z niechęcią przewracali się na drugi bok chcąc ponownie zasnąć. Świergot ptactwa czy cichy i lekki powiew wiatru wkradł się do lekko uchylonego okna, które pozostało otwarte z powodu ciepłych nocy, które ostatnio same błagały się oto, żeby uchylić je chociaż na momencik, aż do samego rana. Zasłonka delikatnie poruszyła w cichy tańcu i rytmie jaki wygrywał jej sam wiatr, a drobne promienie słońca wykorzystując to wpadły wprost na śpiącą twarz nastolatka, a zarazem kapitana jednej z drużyny siatkarkiej. Niezadowolony z lekka faktem budzenia go do życia zdążył być skomentowany cichym pomrukiem żalu, że jego piękny sen został przerwany przez piękno matki natury. Chcąc tego lub nie uniósł swoje ciało do siadu nieprzytomnie przecierając swoje oczy kierując się odrazu w stronę łazienki, która była tuż obok.
- Daichi pośpiesz się bo spóźnisz się zaraz do szkoły! - rozległ się głos kobiety z głośnym wołaniem swojego syna do porządku, który tylko odpowiedział...
- Już wstałem! Dziękuję mamo! - zaraz słysząc lekkie zatrzaśnięcie drzwi, które okazały się być ową łazienką. Poranna toaleta jak zwykle przebiegała w tym samym rytmie dla młodego chłopaka od mycia na śpiącego swoje zęby, aż do ubrania się w czyste ubrania, które tylko wisiały na pokręczy kaloryfera wyprane jak zawsze przez cudowną kobietę co pilnowała wszystkiego w mieszkaniu. Przygotowany zbiegł zaraz na dół z lekkim uśmiechem na ustach przechodząc zaraz przez salon do kuchni
- Ohayo, dziękuję za wypranie mundurku mamo - odparł całując swoją rodzicielkę w policzek, a ona tylko zaśmiała się na gest swojego syna. Uśmiechnięty lekko od ucha do ucha przygotował lekkie śniadanie sobie do szkoły i jednocześnie w drodze jedząc kawałek kanapki, aby czasem nie spóźnić się na lekcje, które miały się zacząć zaledwie za parę minut. Czas leciał nieubłaganie zwłaszcza, kiedy dopiero zacząłeś wstawać, a okazywało się połowa tego co Twoje oczy zauważyły po przebudzeniu.
- Będę jak zawsze późno przez trening jak coś. Kocham cię i miłego dnia! - rzekł do swojej matki łapiąc za pudełko śniadaniowe, które szybkim ruchem włożył do swojej torby zarzucając ją na prawe ramię podbiegając do założenia szybko swoich butów i wyszedł. Ciepło bijącego już na niebie jasnego słońca odrazu uderzyły w bladą cerę chłopaka, który z przymrużeniem lekko swoich oczu od rażącego światła, zaczął iść szybkim krokiem na pobliski przystanek autobusowy chcąc nie spóźnić się na zajęcia, a tak naprawdę... Spotkać ponownie Ciebie.

 𝑰 𝑺𝒂𝒘 𝑬𝒗𝒆𝒓𝒚𝒕𝒉𝒊𝒏𝒈 𝑰𝒏 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑬𝒚𝒆𝒔 ◇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz