Lucyfer/ TMR-HP One shot

12.9K 747 1.5K
                                    

Tytuł: Lucyfer
Autor: AugustPyro
Kategoria wiekowa: 17+
Ilość rozdziałów: one-shot, ok. 10000 słów
Para: HP/TMR
Link: https://archiveofourown.org/works/6091881

Harry westchnął i szyba okna, do którego siedział bokiem, pokryła się parą.

Dobiegała północ i sylwestrowa impreza w dormitorium ósmego roku zdążyła rozkręcić się na całego, sądząc po dudniącej muzyce i głośnym śmiechu. Harry nie zamierzał dołączać do swych przyjaciół; wszyscy mieli parę, a Harry nie cierpiał bycia piątym kołem u wozu. Już nie wspominając o tym, że był lekko zazdrosny.

Po Voldemorcie, Harry i Ginny zrozumieli, że romantycznie nie pasują już dłużej do siebie i Ginny była teraz szczęśliwa u boku Neville'a. Idąc śladami Ginny, Harry rozpoczął wściekły, i pełen nienawiści i czułości związek z Draco Malfoyem, kiedy już pogodził się z faktem, że jest biseksualny. Romans Harry'ego i Drakona również szybko się skończył, bo Draco chciał seksu i nic poważniejszego, podczas gdy Harry pragnął więzi lub właściwego kontaktu pomiędzy nimi.

Od tamtego momentu, Harry szwendał się z kąta w kąt. Zachowywał się tak żałośnie, że Luna w końcu podarowała mu na święta książkę zatytułowaną „Odnajdywanie prawdziwej miłości", która została napisana przez jej pra-ciotkę, która – o ironio – nigdy nie wyszła za mąż.

Harry podziękował Lunie, kiedy otworzył przy niej prezent, po czym przewrócił oczami za jej plecami, ale jakoś wciąż, okazało się, że przekartkowuje księgę, podczas gdy jego przyjaciele świętują Nowy Rok bez niego. Większość książki była raczej dziwna, wskazywała zioła, które miałyby sprawić, że się pachniało atrakcyjnie dla potencjalnych kochanków, lub czary, które mogły powstrzymać czyjąś bratnią duszę przed odnalezieniem miłości, nim nie spotkała jej „przeznaczonego".

Była jednak jedna rzecz, którą Harry nie mógł nie uznać za intrygującą – formuła, która utrzymywała, że wskaże wymawiającemu jego bratnią duszę.

Zegar tykał, północ zbliżała się coraz szybciej i, kiedy Harry usłyszał, że muzyka przycicha, a śmiech zamiera, wiedział, że pary szykują się do złożenia na swych ustach pocałunku, gdy zegar wybije dwunastą. Jego brzuch zacisnął się nieprzyjemnie, pomimo tego, że wiedział, że powinien się cieszyć szczęściem swoich przyjaciół.

Została minuta do północy i Harry podjął decyzję. Wyciągając różdżkę, Harry otworzył na oścież okno i wziął oddech świeżego, zimnego powietrza.

– Siroma murev ihim ad – rzucił Harry, niepewny, czego oczekiwać. Być może ujrzy, jak wygląda jego bratnia dusza, albo jej imię pojawi się w jego umyśle. A może formuła była tylko bzdurą i nic z tego nie wyjdzie.

Osiem sekund do północy. Harry zastanowił się, czy nie powinien zejść na dół, by pokazać się, i chociaż udawać, że nie jest kompletną kupką nieszczęścia.

Harry postąpił jeden krok w kierunku drzwi, mając pięć sekund w zapasie i niemal stracił równowagę, gdy dziwne szarpnięcie przedarło się przez jego brzuch. Zdusił okrzyk, łapiąc się za boki, gdy obraz przed jego oczami się nagle rozmył, sprawiając, że teraz był świadomy tylko dźwięku odliczania ostatnich sekund przez swoich przyjaciół.

Na dźwięk „jeden" pokój zaczął kręcić się wokół własnej osi, pociągając Harry'ego ze sobą. Zagubił się w wirze barw, i nagle spadał – spadał, wydawałoby się, przez godziny, choć prawdopodobnie to były tylko sekundy – nim nie wylądował twardo na czymś miękkim i ciepłym.

Wszystko przestało już wirować, ale Harry i tak musiał zakryć twarz rękoma, próbując przeczekać nudności i ból głowy, który go dopadł.

Lucyfer / TomarryWhere stories live. Discover now