1.8K 122 624
                                    

Dzień dobry moje gejowe słoneczka <3

Spóźnione ponad tydzień, ale proszę to uznać za prezent na dzień kobiet. Oddaję w Wasze lepkie łapki oneshota, w którym jest wszystko to, co tygryski lubią najbardziej, czyli śmieszki-heheszki, geje i seks. Dzieci zatem idą do spania xD a dorosłych zapraszam do lektury.

Okładkę specjalnie na moją wielką prośbę i zamówienie wykonała @Hannami_Official <3 Dziękuję Ci pysiu, oddam w naturze hyhyhy ://3

Bawcie się dobrze.

~ Charlie

***

Trafiłem do piekła.

Zastanawiałem się, jak w ogóle do tego doszło, bo nie przypominałem sobie, żebym umarł. Kraina potępieńców nie przypominała w żaden sposób obrazów z barokowych malowideł czy poetyckich opisów Dantego, przynajmniej wizualnie. Zewsząd otaczała mnie oślepiająca biel i słodki, wręcz mdły kwiatowy zapach, powstały wskutek zmieszania się oparów rozmaitych perfum.

Salon sukiem ślubnych.

Przeklinałem sam siebie, że zgodziłem się brać udział w tym procederze. A zaczęło się niewinnie, od prośby kuzynki o bycie świadkiem i drużbą na weselu. Nie byłem jednak w pełni świadom konsekwencji, jakie moja chwalebna funkcja za sobą pociągała.

Temari, podobnie zresztą jak i ja, lubiła mieć wszystko zaplanowane od początku do końca. Jednakże tym razem w ferworze przygotowań dziewczyna popadła w istną obsesję. Jej dbałość o szczegóły urosła do rozmiarów fanatyzmu, czemu ja tylko mogłem się bezradnie przyglądać i komentować, jak prezentuje się w kolejnych przymierzanych kreacjach. Chciała wyglądać idealnie, tyle, że ja niestety nie byłem w stanie pomóc w osiągnięciu tego celu. Nie znałem się absolutnie na modzie, a wszystkie kiecki wyglądały dla mnie niemal identycznie. Starałem się najlepiej jak potrafiłem sprawiać chociaż pozory, że jestem emocjonalnie zaangażowany w całe to przedstawienie. Po trzech godzinach siedzenia pod przymierzalnią zmęczenie jednak zrobiło swoje.

- Sasori. Co myślisz? - Kuzynka zawołała mnie, gdy tylko odsunęła ciężką zasłonę i wystrojona w kolejną białą suknię, zrobiła obrót na środku parkietu.

Miałem serdecznie dość. Chciałem już wyjść, wrócić do domu, otworzyć sobie piwo i legnąć na sofie przed telewizorem. W moim przeciążonym mózgu zrodził się chytry plan.

- O, ta jest idealna! - wydałem osąd, lokując w swym głosie całą energię, jaką w tamtej chwili posiadałem. – Weź ją i już nawet nie oglądaj innych.

Dziewczyna zmrużyła oczy i przyłożyła rękę do czoła. Westchnęła ciężko, jak się wkrótce miało okazać, nade mną.

- Mierzyłam ją na początku i powiedziałeś wtedy, że spłaszcza mi dupę – burknęła z wyrzutem. – Mógłbyś chociaż udawać...

Uśmiechnąłem się nerwowo, gratulując sobie swego debilizmu. Miałem ochotę się rozpłakać, zwłaszcza, że w polu widzenia objawił mi się pracownik salonu, z całym naręczem kolejnych sukienek do przymierzenia. I problem nie tkwił tylko w nich...

Mą największą udręką tego dnia był właśnie złotowłosy chłopak, asystent szefowej salonu, rzekomo ekspert w dziedzinie mody ślubnej. Gdy tylko go zobaczyłem, wiedziałem, że choćby nie wiem co, nie mogę się do niego, dla własnego bezpieczeństwa, obracać tyłem. Chłopaczek był cieplutki jak kaloryfer w grudniu i absolutnie się z tym nie krył. Wręcz promieniował homoseksualizmem.

- Kochanie, w tej będziesz wyglądać obłędnie – zawołał do mojej kuzynki, potrząsając energicznie jedną z kreacji.

Na dźwięk jego obrzydle przesłodzonego głosu aż mnie zemdliło, a lędźwie ściął obronny skurcz. Nie było żadnego sposobu, aby ten cały cyrk przyspieszyć lub go uniknąć. Musiałem wytrwać jakimś sposobem do końca. Oparłem czoło o dłoń i zamknąłem powieki, starając się myśleć o czymś przyjemnym, jak na przykład zimne piwo albo ciepłe cycki. Gdy mój przemęczony mózg wygenerował wspomnienie miękkiej konsystencji, coś poruszyło się gwałtownie po mojej prawej stronie.

Say yes to the dress [SasoDei oneshot]Where stories live. Discover now