początek

13 2 1
                                    


Nastał poranek.

słońce wyjrzało zza gór, ptaki ćwierkały, czuć było zapach pąków kwiatów rozsyłanych przez powietrze. Kiedy młodego taina dotknęły pierwsze promienie słońca, zamiast wstać, to po prostu przewrócił się na drugi bok i drzemał dalej. Niestety nie było dla niego nadziei ponieważ po chwili pojawił się jego czworonożny przyjaciel juko, wskoczył mu na łóżko i zaczął go oblizywać po twarzy aby dać mu do zrozumienia że tu jest i chce się przywitać ze swoim przyjacielem. bez chwili wytchnienia tain wstaje, wita się ze swoim czworonożnym psiakiem, lekko się rozciąga aby się rozbudzić z uwagi że dzień wcześniej miał wycisk przy pomocy z drewnem dla taty. jego błyszczące niczym niebo oczy koloru błękitnego były widoczne nawet z kilkunastu metrów. Z racji że było lato, to pojawiły mu się piegi w okolicy nosa oraz policzków. posiadał krótkie proste blond włosy i był lekko zbudowany jak na młodzieńczy wiek.                          Po rozgrzewce na rozbudzenie, bez chwili zastanowienia wybiegł z domu aby odnaleźć swoich rodziców lecz, kiedy przekroczył próg domu, ich tam nie było. Przeszukując każdy zakamarek domu oraz podwórza, nadal nie mógł ich odnaleźć. po nieudanym poszukiwaniu swoich rodziców, postanowił spocząć na drewnianej ławce przy domku nad jeziorkiem i napawać się pięknem natury. W głowie miał tylko jedno zdanie kiedy obserwował:                

,, Ależ to jest piękny widok. Nigdy tego nie zapomnę"

Za czasów dziecięcych jak miał zaledwie 6-8 lat, wraz z ojcem często spacerował nad to jezioro. cieszył się każdym napotkanym zwierzęciem, każdą intrygującą znalezioną rzeczą na ziemi oraz zabawami z przyjaciółmi i ojcem. Po dłuższym dumaniu nad jeziorem, przypomniało mu się, że ma do dokończenia prace w warsztacie ojca. Jak pomyślał, tak też i wyruszył. Kiedy dotarł na miejsce, zauważył  dziwne dekoracje przed wejściem: ładnie, prostopadle rozłożone gałęzie drzew, liście brzozy oraz kamienie.  Całość była ułożona tuż przed wejściem do warsztatu. Lekko zdezorientowany tain powoli podchodzi do drzwi i delikatnie je uchyla. kiedy je otworzył, nic nie zastał, prócz łuku leżącego na stole roboczym. podchodzi do niego, wysuwa ręce wzdłuż łuk wykonanego ręcznie i przygląda się konstrukcji. po 10 minutach pobytu w warsztacie, wchodzą jego rodzice i mówią do niego z uśmiechem na twarzy: ,, Pasuje ci jak ulał ". zaskoczony tain odwraca się do rodziców i patrzy z niedowierzaniem jak mogli się tu dostać tak niewykrywalni. Po chwili odpowiada im: ,, Jakie to jest piękne. Dziękuję wam ". Po krótkich słowach, dodatkowo zabrał kołczan ze strzałami i wyruszył w pole aby potrenować pierwsze strzały na deskach leżących nieopodal domu.

Tain podczas treningu nie zauważył że już jest wieczór. wyęczony, lecz pełen energii wraca do domu, zdejmuje sprzęt, który podarowali mu rodzice w prezencie na urodziny i przysiadł do stołu aby spożyć wraz z nimi posiłek. podczas konsumowania posiłku, ojciec mowi do taina:

- Jak było podczas treningu tainie?                                                                                                                                - Było rewelacyjnie! Z każdym strzałem trafiałem coraz lepiej w sam środek! jestem niezastąpiony haha!                                                                                                                                                              -No to się cieszę mój ty wojowniku. Jak skończysz jeść, to się obmyj w bali i odpocznij przed jutrem, ponieważ Jutrzejszy dzień będzie pełen wrażeń. wyruszamy jutro w podróż na polowanie.

Słuchając tych słów, Tain nie dowierzał i wybuchnął pełen energii radością. skakał gdzie się da i biegał po całym domu i krzyczał z radości wniebogłosy. Natomiast w tym czasie ojciec patrzył się na syna, uśmiechnął się i wraz z małżonką cieszyli się razem z nim. Po posprzątaniu stołu, tain poszedł się wykąpać w bali, wysuszył się, spoczął na chwile na schody przed wejściem do domu aby móc się jeszcze napawać się widokiem gwiazd o zmroku i wrócił do domu aby móc położyć się spać. 

Nastał poranek. Tain wraz z ojcem spożywali posiłek przed podróżą i rozmawiali o przygotowaniach do podróży. Na szczęście dużo nie mieli, aczkolwiek musieli trochę pomyśleć co najważniejsze spakować i zabrać ze sobą. Po 30 minutach pakowania się, pożegnali się z matką, nabrali ostatniego oddechu i wyruszyli w podróż na niezbadaną wyspę o której kiedyś ojciec taina dowiedział się od jednego z handlarzy tutejszego targowiska. powoli docierając do rzeki, gdzie czekała na nich łódź, tain spoglądał na ptaki, które budowały swoje gniazda. nie spodziewał się, że to nadejdzie tak szybko i musiał przerwać swoją obserwacje na rzecz przeniesienia rzeczy do łódki i wyruszenia w podróż do nieznanej mu wyspy. ojciec przed wypłynięciem powiedział mu, że napotkają tam sporo zwierzyny łownej, którą bedzie mógł zabrać do domu jeśli mu się uda cokolwiek upolować. po skończeniu przenoszeniu ekwipunku, wypłynęli wzdłuż rzeki aż do morza.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 20, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

TainWhere stories live. Discover now