High

62 1 0
                                    

Siedzę sobie w ślizgońskim pokoju wspólnym czytając jakąś gównianą powieść, którą ktoś zostawił na stoliku, a skrzaty domowe widocznie przeoczyły sprzątając go. Moje oczy poruszały się, ale od jakiś dobrych piętnastu minut nie zarejestrowałem ani jednego słowa. Kurwa. To już czwarta noc z rzędu, w której mam problem z zaśnięciem. Boli mnie głowa, czuję piasek pod powiekami, jestem otępiały i zdekoncentrowany, ale coś wyraźnie opóźnia moją utratę przytomności. Po kolejnych, jakże nudnych dwudziestu stronach "Przeminęło z wiatrem" moją jawę przerywają otwierające się cicho drzwi do żeńskiego dormitorium, a przez nie wychodzi....Black Junior. Momentalnie wybudzam się z mojego stanu i bezgłośnie poprawiam się w fotelu. To nie tak, że nie wiedziałem, że się pieprzą. Połowa szkoły wiedziała, albo przynajmniej coś podejrzewała, niemniej miło będzie przyłapać ich na gorącym uczynku. Tak jak podejrzewam po chwili dobiega do niego moja siostra i, starając się robić jak najmniej hałasu przyciąga go do siebie w namiętnym pocałunku, który on odwzajemnia. Oboje uśmiechają się w jego połowie, co przykuwa moją uwagę. Azraela znika w głębiach żeńskiego dormitorium, a Black odwraca się, wciąż nieświadomy mojej obecności. Maluję na twarzy arogancki uśmieszek i czekam aż się odwróci.
- Jezu, Malfoy!- Szepcze zaskoczony i kończy dopinanie swojej koszuli.
- Preferuję po prostu Draco, ale jak wolisz.- Silę się na oklepany, ale jakże trafny żart.- Czyli co teraz już oficjalnie wiem, że robisz moją siostrę?
- Na to wygląda haha.- Mówi lekko zakłopotany Gryfon i odgarnia swoje długie czarne włosy, co pozwala mi podziwiać kawałek jego umięśnionego brzucha, kiedy koszula, którą, właśnie skończył zapinać, podjeżdża do góry.
Chłopak podchodzi do fotela obok mnie i siada w nim ostrożnie.
Miałem zamiar, co prawda tylko chwilę się z nim podroczyć, a potem iść W KOŃCU do łóżka, ale skoro i tak nie mogę zasnąć to nie mam chyba lepszej alternatywy niż pogawędka z (kolejnym już) chłopakiem Azry.
- To coś poważnego?- Dopytuję się, ponieważ bardziej niż small talku nie znoszę niezręcznej ciszy.
- Hah, nie wiem, nie wiem.- Uśmiecha się, eksponując białe zęby. Fuck, naprawdę jest piękny.- Na razie jest zajebiście, dlatego staramy się trzymać to w tajemnicy. No wiesz, żeby nie zapeszyć itd.
Naprawdę nie mam pomysłu na żadną kontynuację tej rozmowy, która nie poszłaby w seksualną stronę, więc siedzimy w ciszy przez parenaście sekund, aż Black w końcu odzywa się niepewnie, tak jakby właśnie podejmował jakąś trudną decyzję.
- Tak w ogóle.. Azra opowiadała mi trochę o twoim problemie.. I teraz widzę, że chyba miała rację.
Momentalnie czuję nagły przypływ wściekłości przez fakt, że moja siostra widocznie nie umie i nie chcę trzymać gęby na kłódkę.
- Jakim problemie?!- Cedzę przez zęby, przekazując w tej krótkiej wypowiedzi tyle złości ile tylko zdołam jednocześnie zachowując przyciszony ton głosu.
Przez twarz chłopaka przebiega cień strachu, ale natychmiast się opanowuje i ciągnie:
- Twoja insomnia. Ponoć masz problem z zaśnięciem.
Uspokajam się, bo z miliona moich problemów, o których wie Azra, ten naprawdę nie figuruje na mojej liście top secret.
- Ach. No tak.. Ale to nic, pewnie mi przejdzie. Za tydzień, czy coś.- Staram się brzmieć beztrosko, ale w myślach jęczę na sama wizję kolejnego tygodnia tego koszmaru. W dodatku moje oceny naprawdę nie mogą spaść ani o procent, jeśli chcę wrócić jeszcze kiedyś do domu.
- Nie myśl, że chcę się wtrącać, czy coś. Ale chyba mam coś, co może ci pomóc. Przynajmniej krótkoterminowo.- Mówi on i zawiesza wzrok pilnie obserwując moją reakcję.
Jestem jak najbardziej zainteresowany, jednak zachowuje typowy dla siebie dystans i odpowiadam tylko:
- Co konkretnie masz na myśli?
- Draco.. Hah.- Cicho i lekko niezręcznie śmieje się brunet z wyraźnyn spięciem w głosie.- Wiem, że wyrażasz absolutną pogardę nad wszystkim, co mugolskie, ale musisz przyznać, że niektóre z ich wynalazków są o NIEBO lepsze niż ich magiczne odpowiedniki.
Marszczę nos wyrażając swój sceptyzm, ale Black nie pozwala mi go zwerbalizować, zadając mi następne pytanie, z szybkością karabinu maszynowego:
- Próbowałeś kiedyś narkotyków, Draco?- Wypuszcza cicho powietrze, jakby zrzucił właśnie z barków wielki ciężar.
- Umm..Nie?- Odpowiadam niepewnie, zaintrygowany, ale i spięty o dalszy rozwój tej konwersacji.
- A jakichkolwiek innych mugolskich używek?- Dopytuje.
Patrzę na niego z niedowierzaniem, po czym wyjmuje z porzuconej przeze mnie na stoliku książki, paczkę czerwonych Marlboro, których używałem jako zakładki. Znacząco rzucam je w jego stronę, na co reaguje lekkim rozluźnieniem, które mogę usłyszeć, gdy mówi:
- Cóż.. Ostatnio trochę z tym eksperymentowałem i niektóre źródła podają, że silne opioidy mogą niwelować objawy insomnii, a przy dłuższym stosowaniu nawet ją wyleczyć.- Patrzę na niego, teraz już wyraźnie zaciekawiony.- Jeśli byłbyś chętny spróbować.. To możemy sobie teraz wstrzyknąć trochę. No wiesz. Na próbę. - Kończy i patrzy na mnie wyczekująco.
Przez mój umysł przebiega właśnie miliard myśli na sekundę, łącznie z wizją mnie po przedawkowaniu w szkolnej łazience, czy niechybnym wyrzuceniu z domu, gdyby moi rodzice kiedykolwiek się dowiedzieli. Z drugiej strony, co jeżeli to właśnie jest to? Co jeżeli to jest właśnie to, czego tak długo szukałem? Może hera to moje ukojenie? Co jeżeli odmówię teraz Blackowi i już nigdy nie zasnę? Będę tu siedział i czekał aż moje nadmierne myślenie i analizowanie powoli mnie zabije. A potem jutro. I pojutrze. I popojutrze i tak do końca mojego usranego życia. Żadnej przerwy, żadnego wytchnienia. Nasłuchałem się kiedyś strasznie dużo o szkodliwości dragów od jakiegoś wyraźnie uzależnionego charłaka w magicznym klubie dla gejów, do którego zabrał mnie Zabini z okazji moich 16 urodzin. Słyszałem też jednak dużo świetnych rzeczy na ich temat. Kurwa, znowu to robisz debilu. Znowu zbyt dużo myślisz. Dobra, raz się żyje. Jeden raz mnie nie zabije, prawda?
- Zgoda. Ale zrobisz to ze mną i zachowasz CAŁKOWITĄ dyskrecję. CAŁKOWITĄ. Rozumiemy się?
Black kiwa głową i napięcie w jego ramionach wyraźnie ustępuje. Wydycha głęboko powietrze, po czym mówi:
- Może przeniesiemy się do waszego dormitorium, naprawdę nie potrzeba nam potencjalnych tłumaczeń przed kimś kto mógłby "niechcący" tutaj wparować.- Chłopak podnosi się z fotela.
- Jasne, chodź za mną. Masz to wszystko przy sobie?
- Akurat, wziąłem moją torbę z podręcznikami. W teorii twoja siostra ma pomagać mi w eliksirach.- Uśmiecham się pod nosem, dobrze wiedząc, że Azra nie rozpoznałaby najprostszego ognistego wywaru, gdyby ktoś podsunął jej go pod nos.
- Zapraszam.- Mówię już normalnym tonem, odsuwając kotary przy moim łóżku.- Zabini, Crabbe, Goyle i Nott są wszyscy u swoich rodzin, więc mamy całe dormitorium dla siebie.
Black Junior rozgląda się chwilę po czym niepewnie dosiada się do mnie na moim łóżku.
- Możesz podejść bliżej, zazwyczaj nie gryzę.- Śmieje się, na co on przysuwa się do mnie, tak blisko, że nasze dłonie, spoczywające na materacu niemal się stykają.
Rozpina swoją skórzaną, szkolną torbę i po chwili przerzucania luźnych kartek pergaminu wyjmuje skórzany pas, dwa przezroczyste woreczki, jeden wypełniony białym proszkiem, drugi lekkożółtawymi kryształkami, następnie 4 zafoliowane strzykawki i paczkę mokrych chusteczek.
- Wow, naprawdę nie kłamałeś, kiedy mówiłeś, że masz w s z y s t k o.- Mówię, obracając w moich chudych, bladych palcach worek z kwaskiem.
- Robiłem to może z dwa razy, gdybym się czymś zainfekował, spowodowałbyn tylko serię niepotrzebnych pytań od pani Pomfrey.- Tłumaczy, na co kiwam głową w zrozumieniu.- Dobra, to jedziemy.
Brunet wyjmuje jeszcze dużą, srebrną łyżkę i old-schoolową metalową zapalniczkę. 3/4 łyżki zapełnia heroiną, a resztę kwasem. Następnie szczelnie zamyka woreczki i prosi mnie o wyjęcie jednej ze strzykawek i wyczyszczenie jej chusteczkami. Robię to, przygladając się, jak powoli ogrzewa łyżkę od spodu, używając zapalniczki. Dopiero teraz, kiedy nie skupia się na rozmowie ze mną, mam odwagę spojrzeć na jego przystojną twarz. Black całkowicie nie był w moim typie w dodatku był jednym z tych irytujacych gryfońskich fuckboyów, ale nie mogłem zaprzeczyć, że był jednym z najładniejszych chłopaków w Hogwarcie. A na pięknych ludzi, zawsze przyjemnie się patrzy, nawet jeżeli właśnie gotują herę w twoim łóżku. Kiedy gładką  powierzchnię substacji zaczynają mącić już pojedyńcze bąble, Black odwraca się do mnie.
- Ty pójdziesz pierwszy, żebym mógł mieć lepszą kontrolę nad twoją reakcją. I pamiętaj robimy to tylko raz, na spróbowanie.- Znów kiwam głową.- Za chwilę włożysz na ramię ten pas i zaciśniesz go najmocniej, jak dasz radę, żebym wyraźnie widział żyły. Ja wbiję ci tą igłę.- Bierze wspomniany przedmiot z moich rąk i ostrożnie przelewa do niego płyn.- Jak tylko docisnę ją do końca, szybko wypuścisz pas z zębów i zsuniesz go z ręki, żeby substancja miała możliwość się rozprzestrzenić po całym układzie nerwowym, jak najszybciej. Rozumiesz mnie?
- Tak.- Mówię zdecydowanym głosem, żeby przekonać zarówno siebie i jego, że na pewno chcę to zrobić.
Black usiłuje to zamaskować, słusznie przewidując moją domniemaną reakcję, ale patrzy się na mnie z przejęciem, kiedy zakładam pas i zaciskam go na ostatnią dziurę, podtrzymując zębami. Gryfon delikatnie ujmuje moją koścista rękę i wodzi palcem wskazującym po przedramieniu szukając wyraźnej żyły.
- Zaciśnij pięść.- Żąda.
Robię to, na co w końcu jedna żył tworzy wybrzuszenie w miejscu zgięcia mojego łokcia. Chłopak patrzy mi w oczy gotów wbić igłę, szukając ostatecznego potwierdzenia. Daję mu je bezsłownie, a zaraz potem czuję nieprzyjemne ukłucie w moim lewym ramieniu. Widzę ubywający w strzykawce płyn i spodziewam się, że będę musiał zaczekać choć kilka sekund po wstrzyknięciu na efekt, ale zanim Black zdąża docisnąć pompkę, czuję już mrowienie rozchodzące się od miejsca przekłucia wzwyż, jakby heroina JUŻ zdążyła rozpuścić się w krwi. Po kilku sekundach mogę przysiąc, że każdy nerw w moim ciele zaczyna intensywnie pulsować, powodując przyjemne dreszcze. Jakaś podświadoma część mnie pamięta jeszcze, żeby zsunąć skórzany pas, który już dawno zdążyłem wypuścić z zębów. Dreszcze pogłebiają się, nadchodzą falami, których odstępy wynoszą około 2-3 sekund i ogarniają każdy milimetr mojego ciała. Narkotyk znalazł się już w układzie nerwowym, ale produkcja serotoniny jeszcze nie ruszyła. Moje ciało na początku źle reaguje na jego własne sygnały, czuję, że mam erekcję, która trwa jednak tylko parenaście sekund. "To jest znacznie lepsze niż seks."- Przebiega mi przez myśl, kiedy wyginam się w łuk spowodowany wszechobecną przyjemnością, ogarniającą każdy nerw. Po kilku kolejnych falach dreszczy, mój organizm w końcu się uspokaja. Minął pierwszy szok i przysadka mózgowa zaczyna nadmierną produkcje serotoniny i dopaminy. Czuję, że nie jestem w stanie poruszyć żadna kończyną, nawet gdybym chciał. Moje ciało dalej pulsuje, ale w zupełnie niewidoczny z zewnątrz sposób. Czysta, niczym nie zmącona przyjemność rozprzestrzenia się głębiej i głębiej, wypełnia absolutnie każdy element mojego ciała, nawet takie, o których dotychczas nie miałem pojęcia. Słyszę jakby zagłuszony czymś odgłos po mojej lewej stronie, po czym orientuje się, że mam zamknięte oczy. Otwieram je i widzę Syriusza w takiej samej pozycji, co ja. Jego drgawki chyba też musiały już minąć, albo w ogóle się nie pojawiły, bo leży z zamkniętymi oczami, zupełnie zrelaksowany z nieobecnym uśmiechem na twarzy. Jego ręka leży tak blisko mojej. Wszystkie moje problemy wydają się teraz takie przyziemne, takie nieistotne, w zasadzie nawet ich nie pamiętam. Nie umiem się skupić na niczym innym niż wszechobecna cisza, która mnie otacza i ta dziwny spokój, który mnie wypełnia. Czuję się.. szczęśliwy. Czuję jakbym już nigdy nie miał się niczym martwić, świat nie jest prawdziwy. To jest prawdziwe, ten haj, ten spokój, każdy jeden atom w moim ciele. I Syriusz obok mnie. Instynktownie chwytam jego prawą dłoń i splatam z nim palce. To nie jest erotyczny gest, po prostu mam wrażenie, że tak jest właściwie. Czuję sie tak wspaniale leżąc, dryfując w wszechobecnym rozluźnieniu, trzymając dłoń Syriusza. Czuję, że porusza się, nie odrywajac swojej ręki od mojej, jakbyśmy byli już trwale połączeni. Przewraca się na swój prawy bok, podpiera n a s z ą rękę pod głowę i wpatruje się we mnie zrelaksowany. Ja również się, więc odwracam i robię dokładnie to samo. Jestem nim. Nie, on jest mną. Bez znaczenia. Chcę przysunać się bliżej, aby poczuć n a s z e ciepło. Nie daje jednak rady wywołać ani jednego drgnięcia w moich mięśniach, za to widzę przez tą niejasną, zamazaną mgłę, jak Syriusz robi to za mnie. Delikatnie pochyla się nad moim czołem i odgarnia, białą grzywkę. Wodzi palcami po całej mojej twarzy, a na każdy dotyk jego opuszka moje ciało przechodzi krótkie spięcie elektryczne. Po chwili jednak, jego palce stapiają się z moją twarzą, po raz kolejny widzę.. nie, czuję, każdą molekularną cząsteczką w atmosferze, że moje ciało nie ma zachamowań, nie ma limitów. Jestem nim, on jest mną. Jego palce bładzą w odmętach mojej twarzy przez, w moim mniemaniu kilkadziesiąt wspaniałych, cudownych, pozbawionych trosk godzin, po których powolutku tracę świadomość nareszcie zasypiając, przy najpiękniejszej muzyce, jaką mógł usłyszeć świat. Jest nią n a s z głos, który szepta:
- Śpij Złoty Chłopcze, śpij.

Z góry przepraszam za wszystkie nieścisłości natury biologiczno-chemicznej, ale nie chciało mi się tego jakoś dokładnie sprawdzać. Pisałam z weną, zanim zdążyła uciec oraz stwierdziłam, że skoro 12-latki mogą pisać o seksie z Harrym Stylesem, to ja mogę pisać o byciu na haju, nie będąc na haju, peace✌

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Apr 11, 2020 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

Malfoy Twins - One ShotyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt