rozdział 0. Ten z końcem początku

1.9K 89 8
                                    

— Cześć maluszku, zgubiłeś się? — Kuroda przykucnęła przy mizernie wyglądającym kocie. Dziewczynka uważała, że jest on najśliczniejszym kotem na całym świecie, zupełnie nie przeszkadzało jej dziwnie przymrużone prawe oko czy naderwane lewe uszko. Kot był zafascynowany pojawioną się osobą i gdyby tylko miał wystarczająco dużo siły, wtuliłby się w dziewczynkę. Zamiast tego polizał wystawioną w jego stronę rękę dziecka, przez co do jego uszu dotarł słodki chichot.

— Chyba cię wezmę ze sobą, mama raczej nie będzie zła. — Faktem jest to, że dziewczynka od samego początku miała zamiar wziąć kotka do domu. Przed podejściem do niego, obserwowała go bardzo uważnie. Miał smutny wzrok, którym wodził za każdą osobą, która go omijała. Żaden dorosły oraz dziecko nie zwracało uwagi na czarnego kotka, który leżał pod płotem.

Wzięła go na ręce, przyłożyła do piersi i niezdarnie zapięła suwak bluzy. Miała nadzieje, że kotek owinięty w jej bluzę poczuje się tak samo bezpieczny, jak ona owinięta w koc.

Dziewczynka nie miała pojęcia, że jej czynom przygląda się dwójka chłopców. Kuroo oraz Kenma mieli pójść do domu młodszego chłopaka, ale mała dziewczynka zupełnie oczarowała starszego z nich. Na początku myślał, że jest to chudy i niski chłopczyk, ale po zobaczeniu jej ładnej, delikatnej twarzyczki był pewien, że jest to po prostu wyjątkowo źle ubrana dziewczynka.

Z kotem schowanym pod bluzą Yuki odwróciła się z zamiarem odejścia. Nie spodziewała się, że po odwróceniu napotka dwie pary ciekawskich oczu. Kuroda nie miała pojęcia co powinna zrobić, chłopcy nie byli duzi, ale byli więksi od niej, więc naturalnie bardzo się przestraszyła. W lekkiej panice opuściła wzrok i uciekła.

Kuroo i Kenma nie do końca byli w stanie pojąć co się właśnie stało, ale nie mieli czasu, aby rozmyślać nad dziwną dziewczynką, która uciekła, w końcu w domu czekała na nich nowa gra.

—^—

Mały Kuroo nigdy nie potrafił pozbyć się tajemniczej dziewczynki z głowy. Po ich pierwszym spotkaniu uważnie obserwował ją i zastanawiał się co jej siedzi w głowie. Zawsze trzymała się na uboczu, bawiąc się samotnie, budując domki dla małych ludzików, w które uparcie wierzyła. Najczęściej jednak widywał ją, wspinającą się na drzewa. Potrafiła przesiedzieć w ich koronach kilka godzin, po prostu siedziała na gałęziach, obserwując niebo lub innych ludzi z góry.

Kuroo kochał oglądać, gdy dziewczynka wspina się na sam czubek drzewa, miał wtedy wrażenie, że chcę ona dotknąć chmur i złączyć się w jedność z niebem. Chłopak miał ogromną ochotę poznania Kurody, ale ta zdawała się zawsze go unikać i uciekać od niego.

Pewnego dnia Kuroda nie pojawiła się na podwórku, to samo było dzień później i każdego następnego dnia. Dopiero po dwóch tygodniach Tetsurou dowiedział się, że jej mama była zmuszona do wyjazdu w inną dzielnice Tokyo. Kuroo okropnie żałował, że nigdy nie porozmawiał z Yuki, dziewczyna była nieuchwytna, a on nieśmiały, co tylko utrudniało mu próbę rozmowy. Miał jednak cichą nadzieje, że jeszcze kiedyś zobaczy dziewczynę.

—^—

— Kiedy wyjeżdzasz? — zapytał Akaashi. Był świadomy, że chcąc zatrzymać Yuki, postępuje bardzo samolubnie, ale nie mógł nic na to poradzić. Była ona jedyną osobą, przed którą czuje się w pełni swobodnie, a mimo tego, że bardzo lubi Bokuto, nie podobała mu się wizja spędzania czasu tylko z nim.

— Za kilka dni — odpowiedziała. Wzrok miała utkwiony przed siebie, w ręku trzymała kartonik jej ulubionego mleka czekoladowego, który zakupił jej wcześniej przyjaciel.

— Wolałabym nie wyjeżdżać. Mam tutaj wszystko i zarazem nic. Oprócz ciebie nic mnie tu nie trzyma. Tam pewnie nie zdobędę przyjaciół i tak cudem jest to, że mam ciebie. — Mogłoby się wydawać, że tak naprawdę dziewczyna się tym nie martwi, mimo tępego wpatrywania się przed siebie jej wzrok był pogodny, a jej nogi zwisające z murka machały beztrosko. Zachodzące słońce tylko potęgowało jej błogi wygląd.

— Nie masz się o co martwić, nadal będziemy się kontaktować. Nie wyjeżdzasz na drugi koniec kraju, a miasta. — Akkashi również wydawał się obojętny, tymczasem oboje z nich okropnie się martwiło. — Bokuto-san ma w Nekomie najlepszego przyjaciela i jestem prawie pewny, że już dawno mu o tobie opowiedział. On na pewno będzie uważał, żeby nic ci się nie stało. — Akaashi zerknął na swoją przyjaciółkę i wiedział, że jego słowa w ogóle nie pomogły.

— Ale ja go nie znam, nie chcę być niemiła, ale Bokuto senpai czasem dobiera sobie dziwnych przyjaciół. — Kuroda całą swoją uwagę poświęciła Akaashiemu. Wpatrywała się w niego tymi wielkimi kocimi oczami, w których ledwo dostrzegalne było wołanie o pomoc.

— Wierzę w ciebie, Yuki. Wierzę w to, że dasz sobie radę. Jesteś silna, zawsze dawałaś sobie radę to i teraz sobie poradzisz — odparł Akaashi. Objął przyjaciółkę prawym ramieniem i pozwolił się jej wtulić. Tego potrzebowała, błogich, szczęśliwych wspomnień. Miał ogromną nadzieje, że przyjaciółka da sobie radę, bał się jednak, że po tym wszystkim co przeszła, może się po prostu poddać.

— Masz racje, Keiji. Dziękuję — wyszeptała tak cicho, że Akaashi ledwo zrozumiał co powiedziała. Czując się bezpiecznie u boku przyjaciela, przymknęła swoje złote oczy i oddała się spokojowi, który ją otoczył.

—^—

Witam wszystkich!
Rozdział Zero aka Prolog za nami, mam nadzieje, że jednak was on zachęcił do czytania (co po statystykach wyświetleń jednak mówi inaczej), ale mam nadzieje, że dacie szanse opowiadaniu i przeczytacie je do końca ^^
Do następnego!
Hiacynt~

jak złapać kota || kuroo tetsurou x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz