Przewrotny Los

92 4 1
                                    


Siedział w salonie bezwiednie przyglądając się rozgwieżdżonemu niebu, rozpościerającemu się za szklanymi drzwiami tarasowymi. Przytłumione czarnym abażurem światło lampki, stojącej na stoliku obok kanapy ani trochę nie psuło widoku na błyszczące, migające punkciki. Miał wrażenie, że te puszczają do niego oczka, wywołując tym uśmiech na jego twarzy. Pomyślał, że jej oczy błyszczą bardziej, że ich blask jest o wiele piękniejszy.

Prychnął pod nosem, wyrywając się z gonitwy myśli i sięgnął po paczkę papierosów, leżącą obok małej lampki. Wygrzebał jeszcze z kieszeni czarnych dresów zapalniczkę swojego starego przyjaciela i odpalił fajkę, powoli zaciągając się tytoniem. Pozwolił, żeby nikotyna odprężyła jego zmysły i w takt dobrze znanemu sobie rytmowi wdechów i wydechów czekał.

Po chwili usłyszał ciche kroki i skrzypnięcie drzwi sypialni. Uśmiechnął się pod nosem i zaciągnął po raz ostatni, po czym zgasił niedopałek w popielniczce.

Dziewczyna weszła do salonu, krzywiąc się lekko na zapach dymu, jednak widząc bruneta rozpartego wygodnie na kanapie mimowolnie się uśmiechnęła. Podeszła powolnym krokiem do mężczyzny śledzona przez jego bystre, czarne jak smoła oczy.

Te zlustrowały jej sylwetkę, nawet na moment nie mogąc oderwać wzroku od tego widoku. Potargane włosy pięknie okalały jej twarz, a koszula, którą zwinęła mu zaledwie przed godziną, ledwie sięgała jej połowy ud, podwijając się lekko, gdy skierowała kroki w stronę okna. Brunet jednak wyciągnął rękę, gdy przechodziła koło niego i delikatnie złapał za jej dłoń. Zielone oczy spojrzały na niego łagodnie, a słodki uśmiech zagościł na jej ustach, gdy umościła się wygodnie na jego kolanach. Wtuliła się w klatkę piersiową mężczyzny i wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. Ten mruknął z zadowoleniem i objął dziewczynę, całując jaw skroń. Zaraz po tym przymknął oczy i opierał brodę na jej głowie, napawając się jej obecnością.

Siedzieli tak w ciszy, otuleni półmrokiem, w którym zawsze znajdowali wspólny język, niezależnie od wydarzeń i burz w ciągu dnia. Mimowolnie w głowie bruneta pojawiło się wspomnienie ich pierwszego spotkania.


Dziewczyna biegła uliczkami jednej z dzielnic Tokio, próbując zgubić w nich ścigających ją złodziejaszków. Zauważył ją, gdy wracał do domu po spotkaniu z Naruto. Wypadła zza rogu budynku, przed którym on skręcał akurat w kolejną uliczkę. Zdążył zlustrować ją wzrokiem zanim sam zniknął z jej pola widzenia. Chciał po prostu przejść do końca tej ostatniej drogi i zniknąć w domu, ale coś kazało mu się zatrzymać. Gdy przebiegała obok niego, mimowolnie wyciągnął rękę i szarpnął jej ciałem w ciemną uliczkę, zaraz unieruchamiając ją przy ścianie i zakrywając wolną dłonią jej usta. Nieznajoma wyrywała się, jednak pozwolił jej na to dopiero, gdy wejście do uliczki minęła dwójka goniących ją mężczyzn

Odskoczyła od niego w tej samej chwili, w której dał jej nieco przestrzeni. Sięgała czubkiem głowy jego brody. Średniej długości blond włosy okalały twarz, z której błyskawice ciskały w niego piękne zielone oczy, a pełne usta zaciskały się w grymasie złości. Długie nogi, na których opinały się czarne, skórzane spodnie pozostawały ugięte, jakby w każdej chwili gotowe były do skoku, a szara, luźna koszulka i bordowa bluza unosiły się w takt jej gwałtownych oddechów.

Nie był pewien, dlaczego doprowadził do tej sytuacji. Jego ciało zareagowało instynktownie, zupełnie nie dając rozumowi dojść do głosu. Takie sytuacje zdarzał się rzadko. Był pewien, że gdyby zdążył to przemyśleć, nawet by się nie odwrócił, pozwoliłby jej biec dalej i zadbać o własną skórę. Wchodzenie z butami w takie sprawy zazwyczaj przynosiło masę problemów, a Shikamaru Nara problemów nie znosił.

Przewrotny LosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz