1.3K 63 18
                                    

- Nati! Nie bądź nie miła do siostry! - wykrzyczała mama do dwóch małych siostrzyczek.

Dwie dorosłe już kobiety dobrze wspominały wspólne dzieciństwo, które nie zawsze wyglądało tak źle, jak to zwykła opisywać ich matka. Siostry bardzo starały się wspierać siebie nawzajem w każdej trudnej chwili. Nie wydawał im się dziwnym fakt, że lubiły się do siebie przytulać i dawać krótkie buziaki w policzki. Mała Wanda Maximoff i Natasha Maximoff żyły w przekonaniu, że to co do siebie czuły, było zwykłą siostrzaną miłością. Jak złudne mogło okazać się to w przyszłości.

Rudowłosa wraz z brunetką zaczęły dorastać, a wraz z nimi ich uczucia i sposób w jaki dostrzegały siebie nawzajem. Spędzały ze sobą każde wolne chwile, które przeznaczały na wspólne, długie rozmowy, a później nawet na pieszczoty. Zaczęło się od skromnych przytulasów dawanych w dzieciństwie, przez spanie w jednym łóżku, aż do składania sobie ciepłych pocałunków w różowe usta. Z czasem jako nastolatki zrozumiały, że nie traktują siebie nawzajem jako siostry, lecz coś więcej, czego nie potrafiły kontrolować. Nie mogły jednak nikomu o tym powiedzieć, nawet własnej matce, ponieważ nie chciały zostać oskarżone o kazirodztwo. Tak o to dwie młode lesbijki żyły w sekrecie przed całym światem. Nie wiedziały wtedy, że miało się to zmienić w 21 urodziny Natashy.

***

W momencie, gdy rudowłosa zdmuchnęła świeczki na nie dużym torcie, oczy Wandy zaświeciły się z radości. Jej ulubiona kobieta właśnie kończyła dwadzieścia jeden lat i wchodziła w dorosłe życie. Oznaczało to dla nich, że będą mogły wyprowadzić się z tego nudnego, małego miasteczka, w jakim wychowała je rodzicielka. To było ich jedyne marzenie. Wynieść się stamtąd i zacząć w końcu żyć tak jak zawsze chciały. Razem.

- Jakie pomyślałaś życzenie? - zapytała mama jedną ze swoich córek.

- Nie mogę ci powiedzieć, bo się nie spełni - rudowłosa uśmiechnęła się lekko, po czym mrugnęła do swojej ukochanej. Obie wiedziały co się święci.

Odbyła się kameralna impreza urodzinowa, na którą przyszło kilku znajomych kobiet: Tony Stark, Peter Parker, Steve Rogers i Clint Barton. Młodzi, praktycznie dorośli ludzie, rozpakowywali prezenty, jakby to była gwiazdka. Każdy się dobrze bawił, śmiał, tańczył do muzyki, popijając to kilkoma kieliszkami wódki. Oczywiście oprócz Petera i Wandy, ponieważ oni byli za młodzi na taki alkohol. Krótko po godzinie 23 wszyscy goście wynieśli się do własnych domów i znowu w pomalowanym na kolor beżowy, salonie zostały tylko siostry. Patrzyły się na siebie tak jak zwykły to robić, gdy miały bardzo udany dzień. Przekazywały sobie w ten sposób szczęście jakiego doświadczyły. Sprawiały wtedy, że nie ważne, czy one obie były w dobrym nastroju, po prostu cieszyły się z własnej obecności. To dzięki temu, do tej pory, nie uległy żadnym plotkom na ich temat. Tak. Pomimo tego, że bardzo kryły się ze swoją orientacją, ludzie i tak plotkowali. Jedni mniej, drudzy więcej, ale zawsze były to rzeczy, które one wolały nie usłyszeć prosto w twarz.

- Dziewczyny! - usłyszały, wołający głos własnej matki z kuchni - Mogłybyście przyjść na chwilę? Muszę z wami porozmawiać - na to ostatnie zdanie ich serca stanęły na ułamek sekundy, a usta wygięły się w krzywym grymasie. Bały się o czym ma być ta rozmowa.

- Coś się stało? - brunetce udało się wypuścić z ust to jedno pytanie. Czuła te okropną gulę w gardle, która powstała na skutek stresu.

- Nie... to znaczy tak. Muszę wam coś powiedzieć, a raczej uświadomić - starsza kobieta wskazała na dwa krzesła znajdujące się przed nią - Wiem, że to co wam zaraz powiem, wstrząśnie waszym życiem na dobre, ale bardzo nie chcę już tego ukrywać - otarła swoją twarz -Dziewiętnaście lat temu z mojego brzucha wyszłaś z mojego ciała ty Wandziu - dobrze to wiesz. Przyjechałyśmy ze szpitala do domu i czułam się tak cudownie, trzymając cię taką malutką w moich rękach... Niestety tylko ja, ponieważ twój ojciec zostawił nas w trakcie mojej ciąży. Byłaś moim pierwszym i jedyny urodzonym dzieckiem - zrobiła krótki moment ciszy. Przez chwilę nie docierało do nich, co tak właściwie ich matka powiedziała. Nie mogły w to uwierzyć - Kilka tygodni po powrocie do domu, późnym wieczorem obudził mnie dzwonek do drzwi. Zastanawiałam się kto był w stanie dzwonić do nas o takiej godzinie. Otworzyłam drzwi i pierwsze co ujrzałam to dziewczynkę w wieku około 2 lat. Płaczącą, rudą, małą dziewczynkę, znajdującą się w dużym szarym koszyku. Była owinięta grubym kocem, na którym leżała mała zwinięta karteczka. Było na niej napisane: „Błagam zaopiekuj się moją córką. Będę ci wdzięczna. Nazywa się Natasha Romanoff". Tak Nati, ty byłaś tą dziewczynką. Nie jesteście biologicznymi siostrami - skończyła mówić i kilka łez popłynęło jej z oczu. Romanoff wraz z Maximoff siedziały osłupiałe, jakby żadne słowo wypowiedziane przez ich matkę do nich nie dotarło.

- Okłamywałaś nas całe życie, że nie jesteśmy siostrami? I mówisz nam to w moje 21 urodziny?! - wstała z krzesła wściekła Natasha - Jak mogłaś!

- Kiedy miałam wam to powiedzieć? Nie rozumiesz, że chciałam się o was troszczyć? Nie byłyście gotowe na taką wiadomość wcześniej - stara kobieta starała się jakoś wytłumaczyć.

- Nie wciskaj mi głupot! - rudowłosa odeszła kilka metrów od stołu, chwytając się za głowę. Stres i alkohol nie wpływały dobrze na jej układ nerwowy, co objawiło się okropnym bólem.

- Nat, uspokój się - chwyciła ją za ręce brunetka. Bardzo martwiła się o stan swojej dziewczyny. Nawet bardziej tym niż całą resztą.

Brunetka chwyciła Romanoff za rękę i ruszyła w stronę pokoju, w którym spędzały najwięcej czasu razem, gdy były same - sypialni, która należała do młodszej. Chwyciła jej twarz i spojrzała głęboko w oczy - może to przez ilość alkoholu Natasha wydawała się bardzie nabuzowana niż zwykle. W ich relacji to raczej Wanda była tą, która się szybciej denerwowała. Czuła jak pod jej dotykiem jej wybranka się uspokaja. Była nawet w stanie dostrzec spływającą po policzku słoną łzę. Zdziwił ją ten widok, ponieważ rudowłosa nie miała w zwyczaju płakać.

- Wszystko będzie dobrze - Maximoff zamknęła ją w szczelnym uścisku - Przynajmniej teraz wiemy, że możemy być razem - spojrzała się na nią z uśmiechem na twarzy. O dziwo Romanoff również go odwzajemniła. Starała się szukać szczęścia w całej tej sytuacji, a była nim ta śliczna brunetka, stojąca przed nią, którą tak bardzo chciała obdarzyć kilkoma pocałunkami.

Wanda jakby czytała tej drugiej w myślach, złączyła ich usta w delikatnym pocałunku, jak to zwykła robić, gdy Nat się denerwowała. Z każdą chwilą ich ruchy przeradzały się w coś więcej, aż do momentu, gdy obie wylądowały na ogromnym łóżku. Rudowłosa górując nad młodszą zaczęła schodzić swoimi dłońmi coraz niżej i niżej, gładząc piękne, kobiece ciało. Ich usta toczyły zaciętą walkę o dominację, którą na razie wygrywała Romanoff. W momencie, gdy Maximoff pociągnęła partnerkę za jej włosy, usłyszała cichy jęk z jej strony. Podobało jej się to, że Natasha nie do końca miała pełną dominację podczas ich stosunków.

Ich rozgrzane ciała pragnęły poczuć siebie nawzajem, chciały poczuć to cudowne spełnienie. Gdy ubrania zaczęły im już przeszkadzać Nat chwyciła za koszulkę brunetki i ściągnęła ją jednym, zwinnym ruchem. Od razu odsłoniły się przed nią jej okrągłe i jędrne piersi, ponieważ dziewczyna nie lubiła nosić stanika. Maximoff nie chcąc pozostać dłużna, zaczęła rozpinać spodnie swojej partnerki. Nie zdążyła ściągnąć ich z jej pośladków, gdy jej ciało wygięło się w łuk, czując falę podniecenia. Rudowłosa ssała, lizała i gryzła jej sutki, co spotykało się z głośnymi westchnieniami Wandy. Jedną ręką pieściła jej pierś, zaś druga wylądowała na szyi brunetki, którą delikatnie ścisnęła, na co ona otworzyła szerzej usta w niemym jęku. Natasha dobrze wiedziała, co najbardziej lubi Maximoff.

Gdy w końcu udało się młodszej ściągnąć spodnie, wraz z bielizną z drugiej kobiety, wsadziła w jej czułe miejsce dwa palce, na co starsza warknęła prosto do jej ucha. Maximoff wykonywała ruchy przód i tył, sprawiając, że jej ciało drżało z podniecenia. Romanoff nie chciała pozostać dłużna i już po chwili robiła to samo. Kobiety wiły się pod ciężarem własnych ciał, przez uczucia jakich tak bardzo pragnęły. Ich głośne jęki obijały się o ściany nie dużego pokoju. Nie obchodził je fakt, że ich matka je teraz słyszy. Dla nich najważniejsze było tu i teraz. Krótko przed tym, gdy obie poczuły spełnienie, złączyły się ostatni raz ustami w gorącym i namiętnym pocałunku. Oba smukłe ciała opadły na wygniecioną pościel.

- Nie ważne, co się stanie, zawsze będę przy tobie - powiedziała Wanda i wtuliła się w nagie ciało swojej wybranki. Dziewczyny leżały jeszcze tak dłuższą chwilę, dopóki nie zasnęły ze zmęczenia.

No dobra kochani, mamy 1387 słów. Osobiście jestem z nich zadowolona. Nie jestem jakąś profesjonalistką w pisaniu scen 18+, więc proszę mnie nie bić, jeśli gdzieś, coś jest niepoprawnie xd.

Miłej nocki kochani❤️️

I don't wanna be your sister | Scarletwidow one shotWhere stories live. Discover now