^

1.4K 132 87
                                    

Usłyszał ciche chlipanie dziecka. Dobiegało z sąsiedniej alejki sklepu, do którego wpadł w czasie przerwy po coś do picia. Zajrzał za półki zapełnione słonymi przekąskami i ujrzał na oko pięcioletniego chłopca, siedzącego samotnie na ziemi z podkulonymi kolanami pod brodę. Jego wielkie piwne oczy wypełnione były łzami, ale sam chłopak zachowywał się naprawdę cicho, tak że do tej pory nikt się nim nie zainteresował.

- Hej, młody. Gdzie twoja mama? - spytał przyjaznym głosem Sawamura, kucając przy pięciolatku.

- Nie mam... - odpowiedział niepewnie.

- Babcia, tatuś? - kontynuował z pocieszającym uśmiechem, który widocznie uspokoił nieco malucha.

- Tata - szepnął - chciałem odwiedzić go w pracy. Ale nie ma go tu. Myślisz, że mnie zostawił? - jego oczy ponownie się zaszkliły.

- Nie, nie. Na pewno nie - zaprzeczył i pomógł mu wstać - jak się nazywasz?

- Mitsuo - odparł, wpatrując się w stopy dorosłego mężczyzny.

- A twoje nazwisko? - dopytywał dalej Daichi, starając się wyciągnąć jakieś informacje jeszcze zanim dojdą na komisariat. W tamtym miejscu Mitsuo na pewno się zestresuje i nie będzie w stanie udzielić odpowiedzi tak łatwo.

- Sugawara.

^^^

- Jak to?! - wykrzyknął spanikowany Sugawara do telefonu, przestraszając przy tym klientkę, czekającą na skasowanie produktów. - Cholera, cholera... - rozłączył się i z wyrazem determinacji na twarzy, wybiegł zza lady i pozostawił biedną kobietę samą ze swoimi zakupami.

- Mitsuo! - zawołał, gdy opuścił sklep. - Mitsuo, kochanie, gdzie jesteś? - dodał trochę ciszej i zakręciło mu sie w głowie.
Co jeśli wpadł pod samochód? Co jeśli go ktoś porwał? Albo...
Pokręcił energicznie głową i pobiegł w stronę swojego domu rozglądając się uważnie za swoim synem.

Mijał zaparkowane samochody, latarnie, stare kamienice, restauracje i małe sklepiki. W końcu, kiedy łzy frustracji napływały mu do oczu, dostrzegł znajomą blond czuprynę w tłumie.

- Mitsuo! - wyrwało mu się, gdy przyspieszył kroku. Dopiero po znalezieniu się bliżej, zauważył, że jego syna prowadzi za rękę jakiś wysoki mężczyzna z naprawdę szerokimi barkami i krótkimi ciemnymi włosami.
Momentalnie przeszedł go dreszcz. Stary zboczeniec porywa jego dziecko, żeby...

- Zostaw mojego syna! - krzyknął niekontrolowanie i szarpnął zaskoczonego mężczyznę za ramię. Kiedy ten ostatni puścił rękę pięciolatka, Sugawara natychmiast wziął Mitsuo na ręce i przytulił go do siebie, cały czas świdrując nieznajomego wzrokiem. Ten drugi wyglądał na zagubionego w sytuacji.

- Wybacz - odezwał się niskim głosem brunet - Mitsuo się zgubił. Jestem z policji - wyjaśnił i na dowód wyciągał swoją odznakę.

Suga wgapił się w dokument z niedowierzaniem i zaraz napłynęła na niego fala poczucia winy oraz wstydu.

- Przepraszam! - krzyknął i skłonił się nisko, tak że kaptur bluzy opadł na jego jasnoszare włosy.

- Nic się nie stało - odpowiedział ciepło - jestem Sawamura Daichi.

- Sugawara Koushi - przedstawił się mężczyzna i ścisnął wolną ręka dłoń Sawamury.

Daichi przyjrzał się Sugawarze z uwagą. Zauważył, że miał naprawdę ładne delikatne rysy twarzy i te same piwne oczy, co Mitsuo. Natomiast pieprzyk pod lewym okiem prawdopodobnie próbował zniszczyć idealność tej ślicznej twarzyczki, ale efekt był wręcz odwrotny. Dodawał mężczyźnie uroku. "A włosy mu zesiwiały pewno ze zmartwień" - zaśmiał się w myśli Daichi, a na poważne uznał, że muszą być farbowane.

Carry on | DaiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz