Stał w czwartym boksie od lewej. Swój delikatny pysk wystawił na zewnątrz spoglądając na przybyłych. Jedwabna grzywa opadała falą na jego szyję, przy każdym ruchu zmieniając ułożenie. Zarżał nieśmiało na widok swojej właścicielki, oraz nieznanych mu gości i czekał aż podejdziemy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Megan. - To on, Spirit. Poczułam jak do oczu napływają mi gorące łzy.