Moje życie było jak pusta kartka, dopóki nie zaczęłam w nią ciebie wpisywać. Ale zabrakło słów. Jak zużyte pióro nikliśmy pośród szerzącej się bieli. I chociaż krawędzie były ostre, nie zdołaliśmy od nich uciec. Atrament się w końcu wyczerpał. Usilnie próbowaliśmy dotrzeć choćby do połowy pergaminu. Zostały jedynie plamy, bruzdy. Zbyt mocno naciśnięte miejsca, które rozdrapywane na wylot nie miały szans na zagojenie. Mimo wszystko, tylko my, te nic nie znaczące bazgroły potrafiliśmy rozczytać. Lecz na kolejne szramy, lub kolejne irracjonalne słowa żadne z nas się nie odważyło. Bo nic nie było, tak jak powinno. I zgaś światło nadziei, doskonale wiemy, że czasu nie cofniemy. Bo przeznaczenie to coś, na co nikt z nas nie jest przygotowany.
21 parts