„Co cię nie zabije, to cię wzmocni." Słyszałam tę frazę tyle razy, że teraz wyginam jedynie usta w kpiącym uśmiechu. Nie mam siły, by walczyć z wiatrakami. Trzęsące się ręce mam splecione w koszyczek, a twarz, z którą bez charakteryzacji mogłabym zagrać gnijącą pannę młodą, potraktowaną wyjątkowo dobrze ukrywającym ten fakt makijażem. Oto ja wzmocniona tak, że bardziej jest trudno. Śmieję się gorzko, bo tylko to mi pozostało.