Czas ludzi się zaczął więc tak jak i wszystko dobiegnie kiedyś do swojego kresu. Ale czy na pewno? Co jeśli ludzkość będzie zawsze trwać w jakiejś formie dopóki istnieje powierzchnia którą może zasiedlić? I dopóki nie pojawi się gatunek lub kataklizm który ich nie wyprze z tej powierzchni. Ludzie zawsze dla swojego przetrwania, a w późniejszych czasach wygody zmniejszali połacia przyrody i udział zwierząt w ich dawnym środowisku. Aż gdy do ofiar zmniejszeń dołączyli oni sami. Co jeśli ludzkość sama się wyprze lub doprowadzi do swojego kresu? Czy jakiś inny gatunek mógłby przejąć wtedy pałeczkę rządzenia włościami dawnej ludzkości czy szkody wyrządzone przez dawnych kierujących światem byłyby nie do naprawy? I pozostanie zniszczony zdegradowany do stanu dawnej ziemi ogrom terenów. Lecz zawsze może pozostać coś, czy to z ludzkości czy z działań ludzkości. Coś co w konsekwencji zasieje ziarno które zregeneruje zniszczony dawny świat dla następców. A może nic z tego nie pozostanie dla zmiennych potomnych? I nastanie kres znanego nam świata.