Przez jedną noc możesz być dla kogoś całym światem. Jeden wieczór może uczynić cię najszczęśliwszym człowiekiem, a ta krótka miłość zadziała na ciebie lepiej niż narkotyk... a potem przychodzi ranek, a twoje nagie ciało spowija chłód... czujesz jakiś brak, czujesz niepewność i beznadzieję. Czujesz, że wpadłeś w sidła tego szaleństwa, które dostarczało ci adrenalinę. Chcesz więcej, jeszcze bardziej, mocniej. I staję się to w końcu twoje błędne koło, w którym tkwisz. To uczucie było tak bliskie Victorii Jones, czuła je, posmakowała, dotknęła. Znała na pamięć i pragnęła już tylko się od niego uwolnić... doznać czegoś nowego, prawdziwego, nieulotnego. Czegoś osiągalnego... czegoś, co nie było Levim Clarkiem. Co miało być jej bezpieczeństwem. A jego zielone tęczówki obdarowały ją tym samym chłodem, co samotne poranki. On widział w niej tylko pustkę, która z każdym dniem zostawiała na niej rysy... Czy uda się jej wzniecić iskierkę dobra, nadziei i miłości w jego oczach? Czy jemu uda się dostrzec piękno w jej rysach?
1 part