Za dnia twarz uśmiechem pokryta, A w nocy łzy bolące roni. Jego zachowanie zawsze bezproblemowe A w jego umyśle już dawno nikogo nie ma. Goniąc za obcym marzeniem Zatracił sens jaki prowadzi życie. Ciało jego okryte cierpieniem, Ale uśmiech wciąż nie znika. O pomoc nie prosi Na nic nie narzeka, Ale czy to wystarczy By okłamać człowieka? Wieczna maska na twarzy W końcu zaczyna pękać Uśmiechu już nie ma, A pomocy nie widać..