ᵖʳᵒᵐᶤˢᵉˢ|ᵃˑᵃᵃˡᵗᵒ×ᵉˑᶰᵒᵘˢᶤᵃᶤᶰᵉᶰ

188 27 21
                                    

Aalto poraz kolejny analizował list, który otrzymał jego partner. Westchnął głośno, przenosząc wzrok na twarz śpiącego Eetu.

Wyglądał tak spokojnie i błogo. Jego klatka unosiła się miarowo, oddech był płytki. Antti ułożył dłoń na jego policzku, kciukiem przesuwając po jego ustach. Czuł, jak do oczu cisną mu się łzy.

— Ał! — pisnął, cofając rękę i spoglądając na Nousiainena ze zdzwinieniem. — Czy ty mnie właśnie ugryzłeś?

— Ja? Nie, no co ty! — zaśmiał się, ukazując białe zęby w niewinnym uśmiechu.

 Starszy pokręcił głową z rozbawieniem, opadając ponownie w pierzynę tuż przy ciele chłopaka.

Eetu położył głowę na klatce piersiowej drugiego z Finów, który automatycznie wplótł palce w jasne, nieco przydługie włosy kochanka.

— Obiecaj, że będziesz na siebie uważał — mruknął pod nosem, przeczesując je nerwowo.

— Antti... Obiecuję przecież — odparł, przymykając oczy.

Bał się. Oczywiście, że się bał. W końcu, kto by się nie bał, gdy jego spokojnie życie zmąci wojna? Eetu zawsze bał się wojny. Od dziecka przerażały go huki, strzały czy wybuchy. Już w wieku ośmiu lat uparł się, iż chce zostać harcerzem, by móc walczyć o wolność, a jednak w głębi duszy nie chciał tam iść. Nigdy nie chciał walczyć, był tchórzem. A teraz? Dostał wezwanie na front i odwrotu już nie było.

— I wrócisz do mnie? — pytał, mrugając kilkukrotnie, by pozbyć się piekących łez.

— Oczywiście...

Nousiainen przekręcił się na brzuch, podpierając się na łokciach i starł kciukiem pojedynczą łzę z twarzy ukochanego.

— Ej, przecież będzie dobrze, nie?.. Musi być... Przecież w końcu się skończy... I zabiorę cię wtedy nad morze! Albo nie, lepiej w góry? Tam i tam!

— Nigdy nie byłem nad morzem — przyznał Aalto.

— Wiem, wiem... Ale będzie ci się podobać — zapewnił.

Wtedy leniwie zsunął się z łóżka i, cmoknąwszy Anttiego w czubek nosa, poszedł do łazienki, by się przebrać. I chwilę później, z niewinnego chłopca w przydużym, luźnym podkoszulku zrobił się żołnierz, w na pozór idealnie dobranym mundurze, z flagą Finlandii na ramieniu. Choć w rzeczywistości rękawy były nieco za luźne na szczupłe ręce chłopaka, w spodnie zapewne wszedłby dwa razy i jeszcze byłoby miejsce, a krzyż na lewej piersi co rusz się przekrzywiał. Nie pasował tam. Nie było już jego kolczyka, tatuaż był skrupulatnie ukryty. Nie było już Eetu. Była nowa osoba, która drżącymi rękoma podała chłopakowi nożyczki.

— Tnij. Byle równo. — Puścił mu oczko i usiadł na krześle.

Niezadowolony Fin skropił wodą jego dotychczas długie włosy, by chwilę później skracać je centymetr po centymetrze. Potem zastapił nożyczki golarką.

W końcu przesunął dłonią po krótko ostrzyżonych włosach chłopca.

— I jak? — spytał niepewnie.

— Pięknie jak zawsze — wywrócił oczyma.

— Ja... — odchrząknął. — Idę. Muszę być za dwie godziny na miejscu, a wiesz, to daleko... Żegnaj, Antti — przytulił go mocno.

A może przytulił się do niego? Ciężko stwierdzić, który bardziej tego potrzebował. Trwali tak jednak dłuższą chwilę, składając sobie puste obietnice, przysięgi miłości, wierności i rozwagi. I świadkiem był im wiatr, przypiętowaniem każdej z nich pocałunek, każdy z pasją i oddaniem, jak gdyby miał to być ich ostatni, a dowodem łzy, których już nawet nie próbowali hamować.

A potem Eetu wyszedł, odwracając się jeszcze, by pomachać stojącego w progu kochankowi.

I zostawił go samego, z mnóstwem obiecnic, których wiedział, że pewnie nigdy nie dotrzyma.

A ten naiwnie mu wierzył, opierając się o framugę starych, skrzypiących drzwi.

***
oopsmykimmich mam nadzieję, że Ci się spodoba. I wybacz, że tak długo czekałaś.

I W OGÓLE TAK JA ŻYJĘ, NIE PISAŁAM NIC W TEJ KSIĄŻCE OD CIUL WIE KIEDY, ALE ✨ŻYJĘ✨

one shots | ski jumpingWhere stories live. Discover now