Część 1

749 30 2
                                    

Hermiona obudziła się w promieniach słońca wpadających przez okno jej dormitorium Prefekt Naczelnej. Wstała z łóżka, wdzięczna, że ​​chociaż raz zyskała pozycję Prefekt Naczelnej. Ciężko pracowała przez sześć lat, a prywatny pokój był jedną z najlepszych zalet tego stanowiska. Odsunęła zasłony od okna i obserwowała wschód słońca nad horyzontem. Ze swojego punktu obserwacyjnego widziała zarys mniej więcej połowy zamku.

To była codzienna rutyna, w którą wpadła od pierwszego dnia wolnego od siódmej klasy. Pięć miesięcy później, a jej poranny rytuał był nadal jednym z głównych punktów jej dnia. Była zdeterminowana, by cieszyć się tym i korzystać z tego przez ostatnie pięć miesięcy swojej podróży do Hogwartu. Od mugolskiego Londynu po magiczne wzgórza Szkocji zaszła tak daleko, odkąd dowiedziała się, że jest czarownicą.

Spojrzała na zegar i westchnęła, zwiększając czas. Wstała i skierowała się do prywatnej łazienki, biorąc szybki prysznic, po czym ubrała się i wyszła z prywatnego sanktuarium. W pokoju wspólnym jej wzrok powędrował po dwóch kanapach, kominku, półkach na książki i biurkach. Miała nadzieję zobaczyć Prefekta Naczelnego, ale tego ranka nie miała szczęścia. Wzdychając, zgodziła się, że będzie musiała poczekać, aż zobaczy Draco później wieczorem. Na pewno coś zaplanował dla nich dwojga; nigdy by tego nie przyznał, ale wiedziała, że ​​był beznadziejnym romantykiem.

Weszła szczęśliwie do Wielkiej Sali i zerknęła w stronę stołu Slytherinu, dostrzegając Draco obok Crabbe, Goyle'a i Blaise'a. Podeszła do stołu Gryffindoru i usiadła między Harrym a Ronem.

-Dzień dobry. Na zewnątrz jest pięknie. - Spojrzała w górę na zaczarowany sufit, który naśladował niebo za zamkiem.

- Dlaczego jesteś taka wesoła, Hermiono? - Harry burknął, rzucając bułkę na talerz.

- Och, daj spokój stary, głowa do góry. Masz dziś kilka kart do śpiewania, na które możesz czekać - powiedział Ron udawanym poważnym tonem. Harry posłał mu śmiertelne spojrzenie.

-Bycie ściganym przez cały dzień z muzycznymi kartkami z życzeniami wysyłanymi przez chichoczące dziewczyny z czwartego roku nie jest tak zabawne, jak się wydaje. - Harry zawsze wydawał się być celem dla młodych hormonalnych nastolatków tego konkretnego dnia.

- Szczerze, dzisiaj będzie świetnie - powiedziała radośnie Hermiona.

- Kto sprawia, że ​​jesteś taka wesoła? - Ron uniósł pytająco brew. Harry również spojrzał na nią, zastanawiając się, kogo ona miała na myśli.

-Och, nikt. - Próbowała powstrzymać rumieniec przed pojawieniem się na jej policzkach. - Miałam na myśli tylko ogólnie was dwoje i dziewczyny. Harry i Ron spojrzeli sceptycznie, ale wzruszyli ramionami. Chłopcy.

- Więc co zaplanowałeś na dzisiejszy wieczór? - zapytała, odwracając uwagę od siebie.

- Zabieram Lavender do Hogsmeade na obiad. Zrobiłem rezerwacje w pubie dla nas dwojga - Ron wzruszył ramionami. - Chciała opuścić zamek. Pomyślała, że ​​potem pójdziemy na spacer.

- Przygotowuję dla nas obiad w Pokoju Życzeń. Zgredek powiedział, że przygotuje jedzenie i przyniesie świece. - Harry zarumienił się na te słowa, zerkając z boku na Rona, który starał się zachować neutralną minę. Hermiona uśmiechnęła się szczerze, uznając to za urocze, że wciąż czuł się zawstydzony, mówiąc o Ginny przed swoim najlepszym przyjacielem.

- Harry, jesteś moim najlepszym kumplem - zaczął uprzejmie Ron. - Ale jeśli zrobisz cokolwiek mojej siostrzyczce...

- Z pewnością nie ujawnimy tych informacji - przerwała Ronowi Ginny, siadając przy stole obok Harry'ego, całując go lekko w policzek.

Tak Długo, Jak Będziesz Mnie MiećWhere stories live. Discover now