"Wszystko od nowa"

346 20 12
                                    

W oczach Kevina była wypisana wściekłość . Czułam przez to jakąś satysfakcje , lubilam go doprowadzićdo takiego stanu. Śmieszył mnie, kiedy był zły...
- Dajesz Kevin nie mamy całego dnia, a ja zaraz usnę tu z nudów- mówiłam to z cenicznym uśmiechem na ustach i opartymi dłońmi o biodra. Jego to jeszcze bardziej rozwścieczyło, był jak tygrys szykujacy się do ataku.
- Pożałujesz swoich słów!- krzyknął do mnie...
-Zobaczymy...-pomyślałam.
Ustawilam sie gotowa do obrony i klasnelam dłońmi , spojrzałam na różowowłosego, który przygotował sie do strzału.
-Smoczy cios!- Dragonfly wykonał swoją technikę, posyłając w moją stronę piłke ,którą goniła otwarta paszcza niebieskiego smoka .
-Bedzie zabawnie...-powiedziawszy to, podniosłam noge do góry i wypychajac rękę do przodu, która zatrzymała technikę bez wielkich trudności.
-To wszystko? Myślałam,że stać cię na więcej...-kpiłam z niego, kiedy on wpatrywał sie wemnie z niedowierzaniem.
Rzuciłam piłkę wprost pod jego stopy, gdzie sie zatrzymała. Ten wpatrywał sie w nią jakby była rzeczą, która pierwszy raz na oczy widzi. Wziął ją w ręce i podał Axelowi i bez słowa odszedł na bok.
-Hah , mogę śmiało powiedzieć, że poskromiłam smoka- przybiłam sobie mentalną piątke .
Axel ustawił się i położył piłkę pod nogami . Spotkaliśmy sie wzrokiem i widziałam w tych brązowych oczach, determinację i pewność siebie.
- Mam nadzieję ze dostarczysz mi więcej zabawy jeżyku...-posłałam te słowa w jego stronę, by trochę go zdekoncentrować . Jednak ten uniósł brwi i kącik ust...
-O to się nie martw... - mówiąc to skoczył w do góry wykonując swoja technikę "Ogniste tornado". Wiedziałam, że jest silna i nie pójdzie z nim tak prosto jak ze smoczkiem ,ale zdołałam obraniać strzały Juda za czasów Akademii Królewskiej, więc z tym nie powinno być problemu.
Postanowiłam obronić to w tradycyjny sposób , prawą noge przesunelam do tyłu, by rozłożyc siłe piłki i jest to skuteczna metoda na zatrzymanie jej. Jednak zrobilam coś by urozmaicić zabawę , upuściłam rece wzdłuż tułowia i zamknełam oczy. Jest to metoda która opanowalam kiedy jeszcze nie miałam własnej techniki i początek mojej drogi jako bramkarz. Wytężyłam słuch i koncentruję w sobie całą energię, słyszę piłkę...6,5,4 jest blisko ale jeszcze chwila... Siła posłanej piłki jest z serca , ponieważ szybko sie przemieszcza i w dodatku jest bardzo silna. Zacisnełam powieki i poczułam każdy centymetr mojego ciała...3,2...1!
Otworzylam oczy , wyciągając ręce do przodu, wypchnelam pilke z całej sily do przodu , piłka wróciła do Axela tuż pod jego stopy. Spojrzałam w jego oczy i widziałam spokój...
- Przyznam, że to bylo niezłe, ale jeszcze nie to ,radzę ci nie lekceważyć mnie- powiedziałam to patrząc mu w oczy...
-To bylo ekstra, jak ty to zrobiłaś?! Nie mówiłaś ze grałaś jako bramkarz! Masz jeszcze jakies taktyki?!- zaczął zasypywać mnie pytaniami Mark , podbiegając do mnie.
- Oczywiście że grała na bramce , w końcu była w Akademii Królewskiej...- powiedział ze spokojem Axel .
- Coooo?!- powiedziała reszta drużyny...
- Nie sądziłam, że zdemaskujesz mnie tak szybko Blaze- powiedzialam z wyczywalną złoscią.
- To pewnie szpieg!- krzyknął Kevin .
W tym momencie przegioł , zagwizdałam przez palce . Pilka z pod stóp Axela była w moment przy mnie, a ja nie szczędząc siły, posłalam piłkę wprost w stronę różowowłosego . Ten zdążył sie schilić, jednak pilka uderzała w ziemię za nim , robiąc wgłębienie i pękajac z chukiem .
- Nigdy... Nie nazywaj mnie tak rozumiesz!? Odeszłam od nich, to już przeszłość! Nigdy więcej o nich nie wspominaj bo kolejnym razem nie chybie...- powiedziałam odwracając się.
-Wracajmy do treningu... - nie chcąc drążyć tematu, stanęłam na połowie boiska czekając, aż inni ustwią sie gdzie powinni . Trening przeszedl sprawnie. Dogadywałam sie z resztą drużyny oprócz z Kevinem, ale to nie powinno nikogo dziwić. Nim sie obejrzałam była 15 , właśnie skończyliśmy trening . Szybko pobiegłam do mojej torby ogarniając swoje rzeczy , by zdążyć na spokojnie do pracy . Szczerze cieszyłam sie zaczne tam pracować. Zajme czymś myśli , a będzie to dobre z pożytecznym.
-A ty gdzie się tak spieszysz?- pytanie zapytał mi Nathan , który akurat pił wode z bidonu.
-Mam jeszcze coś do załatwienia, a nie chcę się spóźnić- powiedziałam zakładając na ramię torbę i odwracając sie w jego stronę.
- To był dobry trening- wyciągnął rękę w moją stronę, uśmiechając się. Spojrzałam na jego rękę, a potem na jego twarz .
-Też tak sądzę- powiedziałam z uśmiechem, łapiąc go za dłoń.
- Będę sie zbierać, cześć wszystkim! - powiedziałam odchodząc i biorąc smycz Munta w dłoń .
Kiedy byłam juz na moście spojrzałam jeszcze na zawodników drużyny Raimona...Nie, na moją drużyne. Uśmiechnęłam sie i spojrzałam na Munta . Miał otwarty pysk i wyglądał jakby też sie uśmiechał z jego oczu biła radość.
- To początek naszego nowego życia Munto . Czuję, że będzie o wiele lepsze...- powiedziałam do wilka, a ten zaszczekał w odpowiedzi. Zaśmiałam się i zaczeliśmy się kierować w stronę nowego miejsca pracy. Po 10 min byliśmy na miejscu , weszłam z wilkiem do restauracji, ale nigdzie nie widziałam mojego szefa.
- Panie Hilman?- spytałam, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Akagari , już jesteś i jak tam na treningu- uśmiechnoł się szeroko.
- W porządku , drużyna jest zgrana, tylko Kevin Dragonflay jest strasznie irytujący - powiedziałam szczerze patrząc mu w oczy, które zasłanialy okulary .
- Ma ciężki charakter, ale to dobry gracz. A co to za pies?
- To jest Munto jest moim przyjacielem i szkoda było mi go, żeby został sam w domu. Mam nadzieję, że nie będzie źle, jak od czasu do czasu go przyprowadzę ?- spytałam.
-Jesli będzie grzeczny to pewnie -spojrzał na czarnego futrzaka, który podbiegł do niego i siadając ,podał mu łape .
- Chyba sie polubimy- powiedział, śmiejąc się .
- Okej Akagarii idz rozpakuj warzywa i posortuj je do odpowiednich pojemników.
Zabrałam się za pracę, a Munto położył sie pod jednym ze stołów i ucioł sobie drzemke. Kiedy prawie skończyłam, usłyszałam głośne rozmowy, odwracając się zobaczyłam Marka wchodzącego do restauracji z resztą drużyny .
- No nie wierzę- powiedziałam do siebie .
- Akagarii, a co ty tu robisz?- spytał Mark zauważając mnie.
-Od dzisiaj pracuje- powiedziałam spoglądając po drużynie .
- Że co?!- kazdy mial zdziowioną minę , ja przewrócilam oczami i wrócilam skończyć zadanie.
- Czyli to była ta sprawa, którą miałaś załatwić- spytał Nathaniel ,kiedy usiądł na wysokim krześle barowym.
- Tak to było to, myślałam ze chociaż na chwilę dacie mi spokój- powiedziałam spoglądając sie na niego i uśmiechając sie sarkastycznie.
- Szybko sie nas nie pozbędziesz , uwierz mi- powiedział mi ,śmiejąc się .
Ja spojrzałam na Marka, który jadł ramen i wiedziałam, że ten chłopak spokoju mi nie da . Co oznaczało, że moje tajemnice już nie są bezpieczne...

Będzie kolejny rozdział!

Demon piłkiWhere stories live. Discover now