.kuudes luku.

154 9 20
                                    

Po prostu ostrzegam.

~~~

Bal Bożonarodzeniowy zbliżył się szybciej niż wszyscy przepuszczali.

Uczennice klas 4-7 od obiadu do praktycznie samej dwudziestej nie wychodziły z dormitorii przygotowując się na to, jakże według ich wspaniałe, wydarzenie. Chłopcy zaczęli się przygotowywać kwadrans przed Balem. W dormitorium szóstorocznych Krukonek panował chaos.

Na podłodze leżało porozrzucanych tyle bransoletek, kolczyków, naszyjników i przypinek, że gdyby ktoś wszedł, najpewniej, by pomyślał, że czwórka Krukonek obrabowała jubilera. Dużego jubilera.

Na szafie Patrycji wisiała kremowa suknia z czerwonymi zakończeniami falbanek. U Victorie nie było nic, gdyż ona się obraziła, twierdząc, pośród siedmiu różnorodnych, pięknych sukni, że nie ma się w co ubrać. Jovie była już ubrana w sięgającą do kolan, bladoróżową suknie ze srebrnymi wykończeniami. Natomiast Cadence siedziała na łóżku, sapiąc z przepychanek z przyjaciółką.

- PO CO - uhh - MAM SIĘ TERAZ PRZEBIERAĆ?- krzyknęła ledwo łapiąc oddech, gdyż ciemnowłosa ciągała ją.
- No bo za trzy godziny bal!?- krzyknęła Jovie.
- Zostały T Y L K O trzy godziny?- spanikowała Patrycja Stimptson.
- AŻ trzy godziny, wyluzujcie! Naprawdę potrzebujecie ich pięciu na wyszykowanie się? Przecież to się da zrobić w, maksimum, pół godziny!- krzyknęła Cadence na co Patrycja otworzyła buzię ze zdziwienia. Cadence wywróciła na to tylko oczami i wyszła z dormitorium.

- Kiedy mam do Ciebie zajść?- zapytała Jovie za nią
- Nie wiem, jak mówiłam, może właśnie pół godziny przed balem. Będę w...
- Bibliotece, idź już, bo Ci książki uciekną!- zachichotała Yekller, na co na twarzy Cadence pojawiła się dezaprobata.

Kiedy szła do [biblioteki...] napotkała bliźniaków z Lee Jordanem, nawet nie zakodowując, że ich przeminęła. Wszyscy byli bardzo zdziwieni, widząc uczennice w ich wieku w szatach szkolnych, na korytarzu, w godzinie, w której wszystkie jej rówieśniczki były w dormitoriach w wymyślnych sukniach. Gdy blondynka weszła do biblioteki, nie było w niej
n i k o g o, nie licząc pani Pince i osób poniżej czwartej klasy.

Podeszła do działu astronomia i postanowiła chwycić na coś bardziej popularnego, a co za tym idzie, postanowiła się chwycić temu w którym jest więcej informacji. Niestety gwiazda Kanopus z gwiazdozbioru Rufy nie była zbytnio ciekawa. Większość książki zajmowały zdania typu "To druga najjaśniejsza gwiazda.". Zrezygnowana odłożyła na półkę książkę, skończoną w połowie.

Wyszedła z biblioteki, obdarzając panią Pince "Wesołych świąt!". Bibliotekarka była najłagodniejsza dla mieszkańców domu Roweny, gdyż często przychodzili, pomagali i przede wszystkim - czytali.

Krukonka skierowała się do Pokoju Wspólnego,a co za tym idzie do dormitorium. Dobrze wiedziała co ją czeka.
"Gdzie ty byłaś?" "Chodź, chodź, mam herbatę." "ZNOWU!?" "No daj już, tylko delikatnie Cię przyczeszę..."

Jak się później okazało, nie myliła się. Od progu zasypały ją pytania o podkrążone oczy i narzekanie zasypianie nad książką.

- Uspokój się, weź ty!- krzyknęła blondynka, gdy przyjaciółka ciągnęła ją za włosy.
- Już, już. Gotowe!- powiedziała Jovie zbyt blisko jej ucha.

Cztery...

Na końcu jej głowy widniał lśniący, ciasny kłos. Podczas gdy Jovie była zachwycona, Cadence powpinała sobie we włosy z dwadzieścia dziecięcych spinek, żeby "wyglądało chociaż odrobinę przyzwoicie".

- Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego uczesałaś mnie przed założeniem sukienki?- zapytała blondynka
- Oj, już nie marudź. Idź się przebierz.- czasem Krukonka zachowała się jak typowa mama. Po dziesięciu minutach siłowania się z zamkiem Cadence wyszła w granatowo-turkusowej sukni, która lekko sunęła się za ziemią. Jovie nawet nie starała się zacząć prawić jej komplementów, bo widziała, że przyjaciółka zacznie ją uciszać. Kiedy bal miał się zacząć za dziewięć minut z dormitorium wyszła Patrycja w kremowo-czerwonej sukni z falbanami a po czterech minutach, w jej ślady poszły Jovie i Cadence.

Sok z porzeczki i rodzynki. {ᵍᵉᵒʳᵍᵉ ʷᵉᵃˢˡᵉʸ}ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz