8. Głos Królów

2.1K 121 3
                                    


Podczas następnego weekendu Harry szedł z Ronem i Hermioną do Miodowego Królestwa. Miał na sobie jeden z najbardziej zwyczajnych strojów, które kupił mu Snape. Mimo że nikt z jego przyjaciół nie skomentował jego ubioru, Hermiona powiedziała mu, że wygląda nieźle. Ron natomiast głośno wyraził, co myśli o Snapie kupującym Harry'emu cokolwiek. Potter zbył to jednym, małym komentarzem, ponieważ on i Mistrz Eliksirów zgodzili się nie poruszać więcej tego tematu.

Podczas gdy szli drogą w kierunku Hogsmeade, Chłopiec opowiedział o liście od Syriusza i obietnicy, że chrzestny zjawi się tak szybko, jak to możliwe.

- Mam nadzieję, że przybędzie w ten weekend.

- Wracanie tutaj jest dla niego zbyt niebezpieczne! – Zaprotestowała Hermiona.

- Nie, jeśli nikt go nie zobaczy – odpowiedział Harry. – Aktualnie wykonuje jakąś pracę dla Dumbledore'a i okazjonalnie składa raporty. Poza tym, Ministerstwo wciąż nie wie o jego animagicznej postaci. Czasami mam wrażenie, że woli być psem.

- Myślicie, że zrobi coś Snape'owi jak tu będzie? – zapytał Ron z nadzieją.

Harry pokręcił głową.

- Zapomniałeś, że nic, co się zdarzyło nie było jego winą? Poślubił mnie, by mnie chronić i od tamtego czasu nie uczynił nic, co by mnie zraniło. Syriusz może nie być zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale Snape nie zrobił niczego złego. - Rozczarowana mina przyjaciela rozbawiła go.

- Chyba nie chciałeś, żeby było inaczej, prawda? – Hermiona zapytała rudowłosego.

- Nie, oczywiście, że nie! – zapewnił ich oboje.

Harry i panna Granger wybuchnęli śmiechem, widząc przerażenie na jego twarzy.

- Nie martw się, Ron – powiedział Harry. – Jestem pewien, że Snape w końcu powie coś, co spowoduje, że będziesz mógł obserwować ich oboje walczących ze sobą.

- Tak myślisz? – Oczy chłopca rozbłysły.

- Chłopcy! Kiedy staliście się tak spragnieni krwi? – Westchnęła Hermiona, kręcąc głową ze zdegustowaniem.

Spędzili kilka godzin w Miodowym Królestwie i lokalnym barze, żartując z kolegami z klasy i grając w Eksplodującego Durnia. Później skierowali się w dół ulicy, oglądając wystawy różnych sklepów. Harry zatrzymał się, podziwiając błyszczące miecze, podczas gdy Hermiona pociągnęła Rona do księgarni po drugiej stronie ulicy. Potter uśmiechnął się, słysząc jak Weasley protestuje. Zauważył, że rudowłosy nie ma najmniejszej ochoty na dotrzymanie dziewczynie towarzystwa, jednak Gryfonka przekonała go, by zrezygnował z przyglądania się broni na rzecz rzucenia okiem na książki.

Śmiejąc się w duchu, Harry postanowił dać tej dwójce chwilę dla siebie i skupił swoją uwagę z powrotem na przedmiotach sklepowej wystawy. Trochę przypominały miecz Godryka Griffondora, którym zabił bazyliszka podczas swojego drugiego roku. Wydawało się, jakby to było wieki temu.

Zdecydowany, by wejść do sklepu, podniósł wzrok i zajrzał przez okno. Kilku mężczyzn stało w środku, rozmawiając ze sprzedawcą. To dało Potterowi szansę, by rozpoznać jego z nich - Alphedor Carlton, Śmierciożerca. Spotkał go podczas zeszłorocznego ataku Voldemorta, a teraz znów tu był, razem z grupką innych mężczyzn, kupując broń.

Kiedy Harry się odwracał, jeden z nich spojrzał przez okno, patrząc prosto na niego i krzyknął. Chłopiec obrócił się i puścił biegiem, szukając kryjówki. Nie sądził, że dotrze do księgarni na czas.

Kamień małżeństwWhere stories live. Discover now