Wielki dzień

1.7K 73 14
                                    

To dziś miał nastąpić ten wielki dzień. Gdy rano wstałam, nie zastałam mojego ukochanego obok mnie. Zamiast tego zauważyłam tylko liścik pozostały na jego poduszce. „Widzimy się później, Wasza Wysokość". Mimo woli uśmiechnęłam się. Potem poszłam do łazienki. Gdy już oporządzona wyszłam z pomieszczenia, w sypialni zobaczyłam Gretę i Klarysę, które ogarniały pokój. Przywitałam się z nimi, a potem ruszyłam do jadalni. Po posiłku zaczęły się wielkie przygotowania. Najpierw zrobili mi fryzurę, potem makijaż. Gdy widziałam się w lustrze, nie wierzyłam własnym oczom. Następnie przyszła kolej na suknię, która miała być według mojego własnego projektu. Kiedy tylko zobaczyłam ja, moje zdumienie, nie posiadało skali. Wyglądała ona dokładnie jak mój rysunek. Podeszłam do krawcowej, przytuliłam ją oraz podziękowałam. Musiała się wiele napracować aby ją stworzyć. Przyszła pora aby sprawdzić jak się na mnie prezentuje. Kilkanaście minut później pozostały nam tylko 2 rzeczy tiara i bardzo długi welon. A ja czułam coraz większy stres. Chwile mijały, aż w końcu nadszedł ten czas. Szlam przed pałac gdzie miał czekać mój pojazd, w którym miał już czekać na mnie mój brat. To właśnie on miał zastępować ojca.
Gdy dotarliśmy na miejsce, miałam wrażenie, że dostanę zaraz zawału. Lucas to chyba zauważył, bo położyć swoją rękę na mojej i rzekł: „To twój dzień siostrzyczko, wciąż nie mogę w to wszystko uwierzyć, ale wiem, iż będziesz wspaniałą królową, żoną a potem matką. A teraz ciesz się tym dniem, ponieważ oboje bardzo się kochacie i pragniecie być razem. Gotowa?"
Luc miał racje. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Odebrał to jako odpowiedz i wyszedł i auta. Po czym otworzył mi drzwi. Wysiadłam z pojazdu. Zobaczyłam po obu stromych tłumy ludzi. Uśmiechnęłam się do nich. Mój welon miały pomóc nieść malutkie kuzynki Iana, których nigdy nie widziałam na oczy, ani nie słyszałam o nich od ukochanego. Lecz nie teraz był czas na takie przemyślenia. Ja i Lucas ruszyliśmy po dywanie w stronę ołtarza.
Podczas przysięgi przyrzekałam królowi „miłość, wierność szacunek, wsparcie w zdrowiu i chorobie".
Po całej ceremonii wraz z moim mężem wyszliśmy przed kościół. Wciąż było tam mnóstwo osób. Machaliśmy po chwili się całując. Następnie ruszyliśmy w stronę karocy, która miała nas zawieść do pałacu.
To był moment, kiedy zaczęłam nowe życie, jako nowa ja.

Król jako biznesmenWhere stories live. Discover now