epilog

1.3K 70 26
                                    

Uniwersytet, na który udał się Marcin robił naprawdę niezłe wrażenie. Wyglądał niczym pałac z wieloma cudnymi zdobieniami. Charakteryzowały go na pewno pięknie rzeźbione gzymsy, od razu rzucające się w oczy. Przed ogromnym budynkiem rozciągał się idealnie wykoszony trawnik, na którym podczas przerw przesiadywali uczniowie.

Kacper po raz ostatni przejrzał się w kamerce telefonu. Wyglądał w porządku. Na nogach miał dżinsy, a na górze granatowy sweterek, który ubrał ze względu na niską temperaturę. Cienie pod oczami, których nabawił się w ciągu ostatnich lat, ciężko pracując na wyjazd do Anglii, zamaskował korektorem kupionym w jakiejś pierwszej lepszej drogerii.

Okularnik schował komórkę z powrotem do kieszeni spodni i ruszył w kierunku ogromnych drzwi wejściowych, prowadzących bezpośrednio na oddział, na którym miał studiować Marcin. Jego pewne kroki echem odbijały się od pustych ścian korytarzu. Do przerwy pozostały już tylko trzy minuty. Chłopak z niecierpliwością czekał na zbliżające się dzwonienie dzwonka. Czas okropnie mu się dłużył - miał wrażenie że minęła cała wieczność zanim do jego uszu dotarł charakterystyczny dźwięk, sygnalizujący przerwę.

Studenci zaczęli powoli wychodzić z sal. Teraz te jeszcze przed chwilą puste korytarze wypełniły się po brzegi przechadzającymi się ludźmi. Błoński musiał naprawdę porządnie się skupić, aby móc dostrzec swojego byłego chłopaka. Marcin zmienił się dużo bardziej niż on. Jego brodę pokrywał zauważalny zarost, a zazwyczaj ścięte na krótko brązowe włosy, były spięte w niechlujnego koka, z którego wystawało parę niesfornych kosmyków. Ubrany był w elegancką koszulę, wystającą spod kremowej kamizelki oraz ciemne spodnie. *

Serce Kacpra zaczęło bić szybciej, gdy mężczyzna zaczął się do niego zbliżać. Jednak Marcin kompletnie go zignorował (albo po prostu nie zauważył) i minął go, gubiąc się w tłumie ludzi. Błoński stał z otwartą buzią i patrzał się na plecy oddalającego się chłopaka. Czyżby Dubiel go nie rozpoznał? Nie, nie mógł dopuścić do siebie tej opcji. Rzucił się biegiem za brunetem, przepychając się pomiędzy studentami i profesorami. Cudem udało mu się uniknąć kraksy, kiedy Marcin niespodziewanie skręcił w stronę wyjścia na zewnątrz.

-Marcin! - krzyknął, gdy ponownie znalazł się wystawiony na mróz i otaczający go z każdej strony wiatr. Brunet odwrócił się na nawoływanie, od razu rozpoznając tak dobrze znany mu głos, którego nie słyszał już od tak dawna. Na początku wydawało mu się, że się przesłyszał. Jednak kiedy ujrzał stojącego parę metrów dalej okularnika, wiedział że był w błędzie. To naprawdę był Kacper. Kacper Błoński we własnej osobie.

Marcin zaczął biec w jego kierunku, Kaper postąpił tak samo. Spotkali się w połowie drogi i od razu zamknęli się w żelaznym uścisku. Wszystko wokół zniknęło. Byli tylko oni.

-Tęskniłem. - odparł Kacper, zawieszając ręce na szyi bruneta.

-Ja za tobą też, kochanie. - mruknął Marcin, wplatając swoje długie palce w włosy chłopaka i lekko za nie ciągnąc. Kacper odpowiedział mu cichym mruknięciem i jeszcze mocniej wtulił się w ciepłe ciało studenta.

Oboje poczuli się tak jakby znowu byli w domu. Tak jakby w końcu wszystko było tak jak powinno być.

KONIEC

***

* wygląd dorosłego Marcina wzorowałam na Asahim z Haikyuu.

Bardzo dziękuję wszystkim za gwiazdki i komentarze. Gratuluję wszystkim, którym udało się wytrwać do samego końca. Pozdrawiam was kochani <333

Zgubiony w twoich oczachWhere stories live. Discover now