Sam Williams cz. 1/4

49 4 0
                                    

- Już jutro będzie poniedziałek - powiedział Sam i postanowił sprawdzić plan powieszony na ścianie. Zaczął pakować wszystkie swoje szkolne przybory - zeszyty, długopisy, książki, w każdym razie; był dobrym uczniem i bardzo uważał, aby nie spaść niżej. W końcu musiał jakoś wynagrodzić swoim rodzicom wszystko, co dla niego zrobili i nadal robią.
Jego rodzice?
Tak, jego rodzice, pomimo że nie mieli z nim żadnych więzów krwi - łączy ich piękna miłość, jak do biologicznej rodziny. Pamięta, jaki był szczęśliwy, kiedy miał rodzinę i mógł zacząć nowy, radosny początek w swoim życiu. Miał uśmiech od ucha do ucha i patrzył na właściwie nic specjalnego. Księżyc przedzierał się przez chmury, oświetlając ogród z tyłu wielkiego domu.

Pamiętał jakby to było wczoraj, wracał do tych czasów kiedy był dzieckiem między milionem w podobnej sytuacji jak on - dzieci które nigdy nie poznały swoich biologicznych rodziców, lub zostały przez nich porzucone, wszystkie razem dorastały wychowywane przez tych samych dorosłych, póki nie zaadoptuje ich jakaś rodzina lub para.
Kilkoro dzieci, z którymi się zaprzyjaźnił, aby żyć ze swoimi nowymi rodzinami.

- Czy nikt nie chce, abym był ich synem? - spytał Sam swoim dziecinnym, słodkim głosem, patrząc przez okno jak auto z jego ostatnim przyjacielem z sierocińca, odjeżdża z parkingu.
- Jesteś dobrym chłopcem, Sam. Na pewno przyjedzie po Ciebie ktoś kto będzie Cię chciał! I jestem pewien że będą szczęściarzami mając takiego wspaniałego syna jak ty - powiedział mu mężczyzna po czym jego ręka powędrowała pieszczotliwie na plecy chłopca.
Ten uśmiechnął się na te słowa i przytulił go, nie sądził że mężczyzna zarządzający tym miejscem tak odmieni jego życie.

- Szczęściarzami? Mam nadzieję, że ich nie zawiodę! - brązowowłosy chłopak powiedział do samego siebie. Kiedy dźwięk pukania do drzwi oderwał go z zamyślenia, zapytał:
- Kto to? - spytał po czym usiadł na swoim łóżku.
- To tylko ja. Mogę wejść skarbie? - zapytał jedyny głos, który od razu odwiewał od Sama wszelkie złe myśli.
Uśmiechnął się delikatnie i rzekł:
- Proszę, wejdź mamo - odpowiedział, rumieniąc się nieco, jako że bycie nazywanym „skarbem" nie przystaje, kiedy ma się 13 lat.

Kiedy otworzyła drzwi światło z korytarza, wpadło do pokoju, okazując sylwetkę pięknej kobiety o jasnobrązowych, błyszczących się, falowanych włosach i szmaragdowych, połyskujących oczach.
- Chciałam Ci życzyć dobrej nocy, kochanie. Oh! Zaczynasz jutro nowy rok szkolny. Na pewno masz wszystkie zeszyty i książki?
- Dziękuję mamo, też miej dobrą noc i tak, spakowałem wszystko. Cieszę się że poznam nowych znajomych.
Kobieta uśmiechnęła się i usiadła obok syna, obdarzając go ciepłym uściskiem, jak robiła co wieczór.
- Tylko uważaj na siebie, dobrze? A jeśli spotkasz się z jakimiś problemami nie bój się powiedzieć mi i tacie. Wiesz że my zawsze będziemy po twojej stronie.
- Dobrze, wiem mamo - mówiąc to posłał jej uśmiech i oddał uścisk.

~~~
Druga połowa pasty się tłumaczy, a następna to prawdopodobnie będzie Sammy

~~~Druga połowa pasty się tłumaczy, a następna to prawdopodobnie będzie Sammy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tu wyżej macie całą trójkę ^^^ (oby nie było jeszcze wiele rodzeństwa :'D)

Cʀᴇᴇᴘʏᴘᴀsᴛᴀ ᴛʟᴜᴍᴀᴄᴢᴇɴɪᴇ ᴘʟWhere stories live. Discover now