✴Oświadczyny-Eren Jaeger✴

1.1K 55 44
                                    

Wtrące się tutaj, bo chciałam podziękować za ponad 800 głosów i 14k wyświetleń 💕💕 Jesteście niesamowici!
Ps.:Rozdział będą pisane z perspektywy Panów :3
___________________________________________

Przygotowania do tego wydarzenia trwały niezmiernie długo, wahałem się nad wyborem pierścionka, otoczenia na idealne oświadczyny, do głowy przychodziły mi najróżniejsze pomysły związane z tym niesamowitym dniem. Po nocach natarczywie nękały mnie koszmary, z moją ukochaną w roli głównej. W przerażającym śnie, jeden z tytanów gonił (T.I) przez większość czasu, po czym zabijał ją na moich oczach, zostawiając mnie samego z jej bezwładnie leżącym na ziemi ciałem.

******

-(T.I)!! Uciekaj!!-Krzyczałem przerażony ze łzami w oczach. Kilkunastometrowy potwór, gonił (T.N) z niewyobrażalną prędkością
-Eren! Wystrzel czarną flagę, to odmieniec!-Zwrócił się do mnie Kapitan Ackerman, który pierwszy raz od dawna był tak samo jak ja przerażona naszą sytuacją.
-Kapitanie musimy jak najszybciej stąd uciekać!-Krzyczał Krischtein, który wraz z Sashą jechał tuż za mną.
-Ale nie możemy tak zostawić (T.I), trzeba-...-Usłyszałem przeraźliwy kobiecy krzyk, ledwo słyszalny przez wichurę nadciągającą ze wschodu.
Natychmiast odwróciłem się w stronę hałasu, dostrzegłem obraz, którego nie da się już wymazać z pamięci.
(T.I), osoba najbliższa mojemu sercu, której miałem poświęcić całe swoje życie, oraz chroniłem ją w każdej możliwej sytuacji, leżała teraz bezwładnie przy drzewie.
-(T.I)!!-Zachrypniętym głosem wykrzyczałem jej imię i popędziłem wierzchowca w stronę kobiety.
Widok jaki tam zastałem, był jednym z najgorszych w moim życiu.
(T.K.W.) leżała na ziemi, wpatrując się pusto w nieznany nikomu punkt w przestrzeni, wokół niej pojawiało się coraz więcej krwi, a jej powieki stawały się coraz cięższe.
-E-eren? Widzisz te światło?-Z jej ust polała się stużka ciemno-czerwonej krwi, którą szybko wytarłem, kładąc prawą dłoń na jej zimnym policzku.
-Skarbie, wszystko będzie dobrze. Patrz na mnie, (T.I), cholera!-Mówiłem jak w transie wpatrując się w jej piękne oczy, chociaż ostatni raz chciałem zobaczyć w nich ten sam blask co zawsze.
-To koniec Eren, Kocham Cię.-Wyszeptała zamykając oczy, a jej klatka piersiowa przestała się ruszać.

******

-NIE! (T.I)! Proszę!-Podniosłem się natychmiast do pozycji siedzącej, uderzając się przez to w czoło o sufit pomieszczenia, który w miejscu mojego łóżka znajdował się wyjątkowo nisko.
-Hmm? Eren? Co się dzieje?-Znowu usłyszałem ten cudowny głos, który chwilę temu myślałem że straciłem.
(T.K.W.) leżała wtulona obok mnie, lekko zaniepokojona moim zachowaniem.
-J-ja.. Jesteś duchem?-Ale palnąłem, (T.I) spojrzała na mnie jak na idiotę, po czym obrażona przekręciła się na drugi bok.
-Czy ja ci wyglądam na ducha? Co ci sie znowu śniło?-Sam nie wiedziałem czy jest obrażona czy zmartwiona. Jednak byłem pewnie jednego.

Dziś jest odpowiedni moment.

Za dwa tygodnie wyprawa, mimo iż jesteśmy jednymi z lepszych kadetów z całym Korpusie, to i tak nie dawało nam stu procent pewności na przeżycie. Nawet najlepsi żołnierze ginęli na wojnie, zazwyczaj ratując przy tym słabszych lub przez źle podjętą decyzję pod wpływem coraz mniejszej ilości czasu. W każdym momencie na wojnie, któreś z nas może zginąć w najmniej oczekiwanym momencie, tak jak w moich snach.

Nie zastanawiałem się dłużej, wstałem z łóżka i pociągnąłem za sobą (T.I), która tym razem nie była obrażona, tylko wściekła.
-Puszczaj mnie! Jest 5 rano, daj mi spać!-Krzyczała kiedy wziąłem ją na ręcę w stylu panny młodej.
-Do twarzy ci w mojej koszuli, skarbie.-Powiedziałem na poprawę humoru, przez co dostałem od Mojej dziewczyny w głowe.

Po około 5 minutach, znalazłem się z (T.I.) na dworze, nie obyło się bez zbędnego przedstawienia na korytarzu zamku, gdzie pielęgniarki patrzyły się na nas jak na debili, a Pułkownik Hange śmiała się z (T.I), że po wczorajszym treningu jest tak wykończona że Ja muszę ją nosić. Postawiłem wściekłą dziewczynę na ziemi i czekałem na jej reakcje, długo czekać nie musiałem. Kobieta rzuciła się na mnie, przewracając nas oboje na mokrą od nocnego deszczu trawę.
-Ty idioto! Hange myśli teraz że jestem kaleką! Co masz na swoje usprawiedliwienie?-Siedziała na mnie tak jak podczas treningów, kiedy po raz dziesiąty już przegrywałem z nią walkę wręcz, a Kapitan Ackerman wyzywał mnie od bachorów mówiąc, że nawet "drobna dziewczynka jest w stanie mnie pokonać", co bardziej irytowało (T.I) niż mnie.
-Uh... Kocham cie?-Niepewnie uśmiechnąłem się w jej stronę, na co usłyszałem tylko prychnięcie z jej storny.
-Masz szczęście Jaeger, tym razem nie obije ci buźki.-Odwróciła wzrok w stronę wschodzącego słońca, które dodawało temu momentowi uroku.
Przez chwilę nie uwagi (T.I), obróciłem nas tak aby to ona leżała pode mną, oczywiście z nie zadowoloną miną.
-Th.. Tylko po to mnie tu przytargałeś?! Aby się na mnie położyć, zboczeńcu?-Zapytała z udawanym fochem, nie mogłem dużej udawać że przyszliśmy tu tylko poleżeć.
Wstałem i podałem jej dłoń, którą niechętnie przyjełam, widać podobało się jej odpoczywanie na trawie.
-(T.I) ja wiem że mamy dopiero po siedemnaście lat, poznaliśmy się za dzieciaka w niespodziewanych okolicznościach, a teraz po kilku latach nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.-Zacząłem z pamięci mówić tekst, który od kilku tygodni przygotowywałem sobie na ten dzień. Stres coraz bardziej opuszczał moje ciało, a ja sięgnąłem do kieszeni mojej peleryny.-(T.I) chce spędzać z tobą wszystkie chwilę w moim życiu, gdy tylko jest to możliwe, nie rozstawać się z tobą ani na minutę. Cieszyć się z sukcesów, oraz wspierać kiedy jest źle. (T.I), uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?-Uklęknąłem przed nią na lewe kolano, a w dłoni trzymałem drobne, białe pudełeczko, z najpiękniejszym pierścionkiem na całym świecie. (T.I) stała jak zamurowana, ze łzami w oczach, z perspektywy osób trzecich musiało to wyglądać dość dziwnie, jednak dla mnie była to jedna z najlepszych chwil w życiu.
-Ja... Eren...-Jej głos drżał coraz bardziej z każdym wypowiedzianym słowem, a samotne łzy spływały po jej policzkach. Może jednak to był zły pomysł? A co jeśli ona tego nie chce? Jeśli to za wcześnie?
-Kochanie ja, przepraszam wygłupiłem się...-Mówiłem speszony, lecz ona tylko położyła mi dłoń na ustach.
-Nawet nie wiesz ile czekałam na ten dzień, oczywiście że tak!-Rzuciła mi się szyję, a ja przyciągnąłem ją do siebie.
-A nie mówiła Erwin! Wiedziałam że są razem!-Szczęśliwy, kobiecy głos wydobył się z okna nad nami.
-Zamknij się czterooka, psujesz im romantyczny moment.-Warknął ktoś obok niej.
Skierowaliśmy wzrok w stronę głosów, gdzie w oknie stała trójka, wysoko postawionych przyjaciół, Generał Erwin Smith wraz z Pułkownik Hange i Kapitanem Levi'em, który o dziwo przybrał bardziej przyjemny wyraz twarzy niż zwykle.
-Nie przeszkadzajcie sobie Gołąbeczki, tylko zaproście Ciocie Hange na ślub!!-Wykrzyczała radośnie i zamknęła pośpiesznie okno.

___________________________________________

1048 słów! Podzielę ten rozdział na kilka części, gdyż wyjdą z tego takie krótkie shoty ❤❤
Wczoraj nie było rozdziału, za co przepraszam 🖐 Jednak tym razem 8 zadań z fizyki, nie było na brainly :'(

Miłego dnia/wieczorku!

꧁𝐏𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞 - 𝐒𝐡𝐢𝐧𝐠𝐞𝐤𝐢 𝐧𝐨 𝐊𝐲𝐨𝐣𝐢𝐧꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz