Rozdział 21

3.9K 197 43
                                    

- Flossie, za godzinę będziemy mieli gości, ubierz się ładnie proszę! – usłyszałam krzyk mamy. Dlaczego ona nigdy nie może do mnie przyjść i mi coś powiedzieć, tylko zawsze krzyczy z dołu?

- Dobra! – odkrzyknęłam i z westchnieniem wstałam, aby udać się do mojej garderoby i wybrać ubranie na wieczór. Nie miałam zamiaru się zbytnio stroić, ale wiedziałam, że mama mnie zabije jeżeli będę wyglądać jakbym się nie starała.

Założyłam po prostu 'mom' jeans, czarną bluzkę z długim rękawem i dekoltem w szpic oraz czarne kapcie, ponieważ mama nie pozwala nam chodzić w butach po domu. Do tego założyłam złotą biżuterię oraz pasek do jeans'ów i stwierdziłam, że jestem gotowa. To i tak tylko Clara z rodziną przychodzi, więc nie muszę się jakoś szczególnie ładnie wyglądać.

Po lekko ponad trzydziestu minutach, usłyszałam pukanie do drzwi na dole. Odczekałam chwilę i stwierdziłam, że czas zejść na dół. Ugh mam dość gości oraz odwiedzania ludzi. Przez te ostatnie parę miesięcy, nie ma tygodnia aby ktoś nas nie odwiedził albo odwrotnie. To już naprawdę męczące, szczególnie, że mama zazwyczaj oznajmia mi o tym dzień przed, a czasami nawet w ten sam dzień, więc nigdy nie mogę mieć niczego zaplanowanego bez skonsultowania się z rodzicami.

- Florence! – zawołał tata, ale ja już znalazłam się na dole. – O tutaj jesteś – dodał szybko i uśmiechnął się do mnie. Teddy również już stał w korytarzu, widocznie znudzony tym, że po raz kolejny nie może spędzić wieczora grając z kolegami na konsoli czy na czym kolwiek on tam gra. Nie znam się.

Ostatni raz nasze rodziny widziały się wszyscy razem jakieś siedem lat temu. Miałam wówczas dziesięć lat, a Ted pięć, dlatego dużym zaskoczeniem dla mnie było, kiedy dziewczynka, którą pamiętam jako słodką cztero-latkę wyłoniła się zza swojej mamy. Wyglądała teraz kompletnie inaczej, ale jej urok nadal został. Spojrzałam na swojego młodszego brata, który nagle ożył.

- Ojejku, czyżby to nasza mała Aviana? – odezwała się mama po tym jak wszyscy się powitali. Dziewczynka kiwnęła głową nieśmiale, ponieważ pewnie sama nie pamiętała kim byliśmy. Mama zaczęła zachwycać się tym jak wyrosła i po chwili wzruszyła się mówiąc, że dzieci tak szybko rosnął. No tak mamo... przecież zaraz twoja córka wychodzi za mąż.

- Nie stójmy tak w korytarzu, zapraszam – przerwał w końcu mój tata i zaprosił wszystkich gości do jadalni, gdzie już czekał na nich przygotowany stół. Zdziwiłam się, kiedy zauważyłam, że zamiast ośmiu talerzy, jest ich trzynaście. Czyżby mama oczekiwała kolejnych gości?

Wszyscy zasiedli do stołu. Nie wiem dlaczego, ale mama kazała niektóre miejsca zostawić puste, przez co nasi rodzice siedzieli przy jedym końcu stołu, a przy drugim 'my dzieci'. Pomiędzy zostało pięć wolnych miejsc.

Dorośli zajęli się nadrabianiem zaległości, kiedy my siedzieliśmy w ciszy. Po chwili usłyszałam ponowne pukanie do drzwi. Moja mama szybko się zerwała i przepraszając, poszła je otworzyć. Po chwili do jadalni wbiegło dwóch małych chłopców, którzy wyglądali identycznie, a zaraz za nimi pojawiła się Stephanie.

- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie. Na drodze były okropne korki – powiedziała zmęczona, uśmiechając się życzliwie do wszystkich. Pan Lauder również się ze wszystkimi przywitał, a na samym końcu wszedł Nate. O nie. Jeżeli do tej pory nie było niezręcznie, to teraz napewno będzie.

Stephanie zajęła miejsce obok mojej mamy, a obok niej usiedli dwaj mali chłopcy, których wcześniej nigdy nie widziałam. Zakładam, że to rodzeństwo Nate'a, ale dlaczego do tej pory o nich nikt nie wspomniał?

Na przciwko mnie siedzieli Nate i Jake... To będzie interesujące...

*   *   *

Arranged MarriageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz