rozdział szósty

229 23 11
                                    


PIĄTEK KWALIFIKACJE

************************************

Na skocznie nie było więcej niż 100 metrów, więc taki spacer dobrze wszystkim zrobił. Powoli zmierzchało. Według wszelkich prognoz wiatr miał być spokojny i nie wdawać się we znaki. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, zawodnicy zabrali rzeczy i poszli do szatni. Daniel, jeden z asystentów powiedział mi, że od tej chwili do skoku już się z nimi nie spotkamy. Czekaliśmy na znak, że wszyscy zawodnicy opuścili szatnie i wtedy weszliśmy tam po rzeczy. Andrzej tak samo jak ostatnio zostawił rzeczy tak, że miałam już wszystko gotowe, gdy inni upychali jeszcze ubrania do plecaka. Założyłam plecak i ruszyłam w kierunku miejsca przeznaczonego dla polskiego sztabu. Idąc w stronę grupki złożonej z fizjoterapeutów zobaczyłam kogoś obok zeskoku.

-Hej, jak idą zdjęcia?

-O - odwrócił się do mnie - przestaraszyłaś mnie. Całkiem w porządku, spójrz - powiedział i wyciągnął aparat w moją stronę. Wzięłam aparat w dłonie i zaczęłam przesuwać zdjęcia. Przedstawiały skoczków wszystkich nacji w fazie lotu i przy lądowaniu. Co tu dużo mówić, były świetne.

-Wow - powiedziałam - nie wiedziałam, że to może wyglądać tak pięknie.

-Chwila - powiedział - mogę wiedzieć czemu jesteś tak ubrana? Zaśmiałam się. Trudno było nie zauważyć czapki i wielkiego plecaka, oblepionego naklejkami sponsorów.

-Podłapałam pracę. Jak widać zajebistą - zaśmiał się - dobra wracam tam gdzie moje miejsce, a ty zrób tu świetne zdjęcia.

-Dzięki Julka - powiedział i pstryknął mi fotę.

-HEJ - krzyknęłam - tak nie wolno. Nie zabrania tego etyka fotografa? Zaśmiałam się.

-Etyka zabrania przepuszczenia dobrej okazji - uśmiechnął się. Dlaczego nie poznaliśmy się lepiej w szkole?

-Kiedyś się policzymy - zaśmiałam się i poszłam w stronę polskiej grupy. 20 zawodników oddało swój skok, zanim dotarłam na miejsce.

Odwróciłam się w stronę rozbiegu i nagle runęłam prosto w zaspę śniegu. Odwróciłam się i zobaczyłam jedną z fizjoterapeutek. Popatrzyłam na nią pytająco. Przecież czułam, że ktoś mnie popchnął.

-Uważaj, żeby plecak nie przemókł - odwróciła się i odeszła. Spojrzałam na innych i wszyscy zapatrzeni na rozbieg. W kadrze jest jakaś szurnięta baba, której jak widać przeszkadzam. Zajebiście. Pozbierałam się i wstałam. Nie wiem co się właśnie wydarzyło, ale nie zamierzałam jej o to pytać. Miałam jeden cel na dziś, a mianowicie obejrzeć skoki i właśnie to będę teraz robić.

Odwróciłam się w stronę skoczni i akurat skakał Kobayashi. Oddał niesamowity skok. Następny skakał Kraft i Forfang. Muszę przyznać, że oglądanie w telewizji umywa się do oglądania na żywo. Tutaj było sto razy więcej emocji, ale najważniejszy był widok. Słyszałam jak zawodnik odpychał się z belki i widziałam go dopiero jak odbija się na progu.

Przyszła kolej na Andrzeja. Odbił się. Wychyliłam się, żeby lepiej widzieć. Wylądował dokładnie na punkcie K. Z jego reakcji wynikało, że jest zadowolony. Poczekał na wynik i miejsce. Okazało się, że jest drugi, a zostało jeszcze sześciu skoczków. Przeszedł za bramkę i podeszłam do niego. Zbiliśmy pionę, podałam mu plecak i poszedł się przebrać. W tym czasie dokończyłam oglądać resztę kwalifikacji. Wygrał je Daniel Andre Tande, a Kamil zajął trzecie miejsce. Ostatecznie Andrzej zajął 8 miejsce. Dochodziła już 19:30. Zauważyłam, że podchodzi do mnie, niosąc krótkofalówkę. Podał ją po drodze Dawidowi.

jumped | Andrzej StękałaWhere stories live. Discover now