X

0 0 0
                                    

15 Maja, Godzina 18:42
Opuszczona fabryka soku z wierzb
 
Dziewczyny dotarły na miejsce. Na sam widok miały gęsią skórkę. Fabryka wydawała się być naprawdę opuszczona, jednak to mogła być tylko zasłona dymna. Dziewczyny mimo przekonań poszły zbadać fabrykę.

- To przeklęte uczucie déjà vu. Czemu to miejsce? – powiedziała Bukens.

- Być może los chce, żebyśmy tam poszły – odparła Semii.

- Ja nie, dziękuję. Nie chce przeżywać tego koszmaru drugi raz.

- Ach racja... wy mieliście wtedy najgorzej.

- Ciesz się, że cię tam nie było. Nie chciałabyś tego przeżyć.

- Domyślam się, jakie to było straszne. A wracając do naszego zadania... zobaczmy, co tu się święci.

Bukens i Semii udały się skrótu, którym kiedyś Viasu zaprowadził dziewczyny do środka. Oświetlały sobie drogę latarkami i rozglądały się, czy nie widać czegoś podejrzanego.

- O mamo... czemu takie misje są robione wieczorem lub w nocy? Nie możemy tego zrobić w dzień gdzie wszystko widać? – zapytała Semii.

- Nie mamy czasu, by czekać do rana. W każdej chwili może coś się stać Mielonce, a my...

- ... dobrze, dobrze już. Spokojnie. Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować. Chodźmy znaleźć cokolwiek – powiedziała Semii.

W powietrzu było czuć całą tę napiętą atmosferę. Bądź co bądź jeszcze nic nie było pewne, a myśl o najgorszym scenariuszu dawała jeszcze gorsze uczucie niż zwykłe uprowadzenie czy zaginięcie. Dziewczyny starały się zachowywać spokój, lecz jak widać, niezawsze to wychodziło. Bukens i Semii badały wszystkie pomieszczenia i szukały jakiś nowych wskazówek, bądź samej Mielonki. We wszystkich pomieszczeniach były poprzewracane i zniszczone meble.

- Kurczę. Nic nie znajdziemy w tym chlewie. Wszystko jest zniszczone – powiedziała Semii.

- Możemy iść do tej głównej sali. Może tam coś znajdziemy? – zaproponowała Bukens.

- Można spróbować – zgodziła się Semii i obie ruszyły korytarzem do sali, gdzie 5 lat temu powstrzymany został Wierzba.

Gdy weszły drzwiami, znajdywały się na podwyższeniu i miały widok na całą salę. Na niektórych ścianach były różne grafiki, a na podłodze leżały kawałki gruzu ze ścian i sufitu. Z jednej z dziur w suficie wpadało światło księżyca i oświetlało część pomieszczenia. Jeden z 3 zbiorników, w których była gromadzona ciecz, leżał zniszczony na podłodze. Był tak zniszczony, że prawie nie przypominał zbiornika, a raczej wielki kawałek metalu.

- Rany... ale to miejsce jest zniszczone. Nie sądziłam, że kiedyś to miejsce będzie tak wyglądać. Sufit, ściany... praktycznie wszystko zniszczone... i ten środkowy zbiornik – mówiła Bukens świecąc latarką i oglądając pomieszczenie.

- Dzięki nam oni mogą teraz spokojnie żyć. Patrząc na to wszystko, mogę sobie tylko wyobrażać, jak to wszystko się toczyło – powiedziała Semii.

- Z jednej strony cieszę się, że ich uratowaliśmy. Z drugiej... mam wrażenie, że zakończyliśmy pewien rozdział w naszym życiu i że jesteśmy w następnym. Mam dziwne uczucie w sobie teraz. Coś tu jest nie tak – powiedziała Bukens.

- Oprócz tego, że to miejsce jest zniszczone, to chyba nic dziwnego tu...

-... czekaj... – uciszała Bukens – widzę coś w cieniu.

- Widzisz w ciemności? – spytała szeptem Semii.

- Nie, ale widziałam, jak coś tam się rusza... Chodź za mną. Powoli i cicho.

Powolnym krokiem szły po schodach na dół. Bukens kierowała się na środek oświetlonego przez księżyc miejsca. Oświetlając dookoła ciemne miejsca, wypatrywała czegoś niepokojącego. Nagle z cienia wyskoczył zamaskowany mężczyzna i rzucił się na Semii.

Detektyw Bukens i Mielonka 2Where stories live. Discover now