1. 7 minutes in heaven

435 33 27
                                    

- Nie jestem przekonany do tego pomysłu... No ale dobrze, przyjdę - zgodził się w końcu Shinsou na propozycję zielonowłosego chłopaka.

- Dzięki! Nawet nie wiesz, jak się cieszę. To był wspaniały pojedynek! - krzyknął, biegnąć już do swojej klasy Midoriya.

Parę tygodni po festiwalu sportowym Kirishima urządzał u siebie imprezę dla znajomych, w większości ludzi z klasy. Izuku, który pomagał czerwonowłosemu w organizacji imprezy, od razu pomyślał, że zaproszenie Hitoshiego będzie dobrym pomysłem. Uczeń klasy ogólniej od czasu walki darzył Deku szacunkiem, więc ich relacja stała się bardziej przyjacielska; dlatego też zdecydował się przyjąć zaproszenie.

Kiedy Shinsou dotarł na mniejsce, większość gości była już w środku. Impreza powoli się rozkręcała - ludzie tańczyli, rozmawiali; nawet fioletowowłosy chłopak zamienił kilka zdań z innymi, przestając momentami podpierać ścianę. Nie był jednakjakoś szczególnie zainteresowany nawiązywaniem nowych przyjaźni - przyszedł tu jedynie ze względu na szacunek do Midoriyi. 

- Uwaga, uwaga! Teraz mamy dla was niespodziankę - zagramy w 7 minutes in heaven! - oznajmiła nagle Yaoyorozu, znacznie ściszając wcześniej muzykę. - Nie przyjmujemy sprzeciwów! No chodźcie, tak, Katsuki, ty też. No dawaj, Todoroki! Nie bądźcie nudziarzami, to impreza, mamy się bawić! 

Hitoshi chciał się od tego wymigać, ale nie było mu to dane. Wszyscy uczestnicy imprezy musieli zagrać; inaczej skończyliby trzymani przez Ojiro, a co jak co, ale tego chłopak nie chciał na pewno doświadczyć. 

Momo wyjaśniła po krótce zasady: losowanie odbywa się na zasadzie butelki - na kogo wypadnie. Pierwsza wylosowana osoba ma zasłaniane oczy, a następnie zostaje zaprowadzona do pokoju. Po wejściu do pokoju drugiej osoby, odmierzane jest równo siedem minut. W pokoju światło zgaszone, drzwi zamknięte, brak telefonów. Pierwsza osoba z zasłoniętymi oczami nie może nic widzieć ani robić, może tylko mówić. Druga osoba odwrotnie, nie może tylko mówić. Po upłynięciu czasu, druga osoba wychodzi z pokoju i informuje resztę, czy chce, by pierwsza osoba wiedziała, kto z nią był. Jeśli tak - wszystko okej, wszyscy mogą o tym rozmawiać; jeśli nie - nikt nie ma prawa się wygadać, choćby dziesięć lat po imprezie. Tę zasadę wymyślił Todoroki, jakby się czegoś obawiał... Więc całą władzę nad sytuacją ma osoba wchodząca do pokoju jako druga. 

Ku zdziwieniu paru osób, gra szła wyjątkowo dobrze. Do pokoju wchodzili i wychodzili mniej lub bardziej zadowolone osoby, czasami można było stwierdzić, czy do czegoś doszło w pokoju czy nie, a czasem wszystko zostało owiane tajemnicą. Największą sensację zrobił jednak zaczerwieniony Bakugou, który wyszedł z pokoju, w którym był z Eijiro, z malinką na szyi. Wszyscy wciągnęli się w grę i nawet nie zauważyli, że jest późno w nocy i wypadałoby kończyć zabawę.

- No dobrze, w takim razie ostatnia para - oznajmiła Momo, po czym zakręciła butelką. - Tak więc pierwszą osobą jest Denki! 

Chłopak wyraźnie się ucieszył, ponieważ nie został wcześniej wylosowany. Szybko dał zawiązać sobie oczy i zaprowadzić się do pokoju. Podczas losowania drugiej osoby, Shinsou był spokojny - w prawdzie nie był jeszcze w pomieszczeniu owianym taką sławą, ale prawdopodobieństwo, że spośród dwudziestu lub trzydziestu osób podczas ostatniej rundy wypadnie on, jest raczej małe. A jednak. 

- Tylko mu nie zrób prania mózgu, głąbie - burknął Katsuki, kiedy fioletowowłosy zaczął wstawać.

- Nie mam zamiaru, poza tym dobrze wiesz, że nie mogę nawet się odezwać - skwitował i skierował się w odpowiednie miejsce chłopak.

Pokój był naprawdę malutki, z pewnością przeznaczony na garderobę. Kaminari stał najdalej od wejścia, jak to było możliwe - podpierał ścianę, a kiedy drzwi się otworzyły, widocznie się spiął. 

Hitoshi nie miał nic do blondyna. Uważał, że jest miły, ale jednocześnie wiedział, że są zbyt różni i nie ma opcji, żeby się dogadali. Postanowił spędzić te siedem minut w ciszy, nie robiąc absolutnie nic - kto by chciał być dotykany lub całowany przez kogoś takiego jak on? 

- Oo, to ten.. już jesteś.. - zaczął, jąkając się Denki. - Wiesz.. ja nigdy nic nie ten, więc się trochę stresuję... Zasadniczo nawet nigdy z nikim nie kręciłem i ten...

Fioletowowłosy z uwagą przyglądał mu się, nie mógł nic odpowiedzieć, by upewnić go, że nic nie zamierza robić. Oparł się o drzwi i zsunął na dół, siadając pod nimi. Kaminari cały czas nerwowo bawił się palcami, wciąż czekał na jakiś ruch. 

- Ah no tak, chcesz przeczekać te kilka minut. No dobra... - zorientował się wreszcie Denki, po czym usiadł podobnie jak Shinsou pod ścianą. - Kto by chciał mieć coś wspólnego z kimś takim jak ja..? Kto chciałby przytulić czy pocałować takiego nieudacznika... nawet- - Chłopak urwał, uświadamiając sobie, że mimo mówienia pod nosem, osoba, która jest z nim w pokoju, pewnie może to usłyszeć. 

Nie chciał się żalić, po prostu tak mu się wymsknęło. Na myśl, że tak w sumie to nie wie, kto to usłyszał i czy będzie się z niego nabijał, na jego policzkach pojawiły się spływające łzy. 

Hitoshi, który cały czas przyglądał mu się uważnie, zauważył to i od razu wstał. Nigdy nie pomyślałby, że ten głośny blondyn może też tak się czuć; on nie chciał, by tak się czuł. Wcale nie jest nieudacznikiem, wydaje się naprawdę wspaniały. Zanim się zastanowił, co właściwie robi, troskliwie przytulał Kaminariego. Chłopak najpierw się spiął, ale później wyluzował i wtulił się w fioletowowłosego. 

Kiedy oboje poczuli, że już wystarczy, odsunęli się od siebie, a wtedy wyższy zrobił coś, czego sam po sobie by się nie spodziewał. Uniósł podbródek chłopaka i pocałował go. Najpierw delikatnie, a kiedy blondyn go odwzajemnił, nieco odważniej. Potem dłonią starł łzy z jego policzków, nie ruszając przy tym opaski z oczu. Zanim Denki zdążył coś powiedzieć, obaj usłyszeli pukanie i głośne "koniec czasu". Shinsou bez wahania wyszedł z pokoju, a do reszty rzucił tylko "Nie mówcie mu nic". 

Blondyn został na moment sam w pomieszczeniu. "To chłopak" pomyślał i uśmiechnął się do siebie. Kiedy wrócił, próbował rozpoznać, kto się nieco inaczej zachowuje, ale żadnej różnicy nie znalazł, przez co trochę posmutniał. 

- Co ty taki smętny, Pikachu? - wyrwał go z zadumy Bakugou.

- A nic, po prostu liczyłem na cokolwiek w tym pokoju - zaśmiał się i przewrócił oczami, żeby znajomi wiedzieli, że nie mówi poważnie. - To z kim spędziłem siedem minut? Kto jest tak nudny? 

- Tajemnica. 

| tym razem coś z bnha, a nie haikyuu. jeśli będzie pozytywny odbiór, napiszę więcej!<3

 trzymajcie się, xo jusia |

tajemnica | shinkami | zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz