Rozdział Trzeci

168 12 13
                                    

Jeżynowa Gwiazda siedział na Wysokiej Półce. Wygrzewał się w ciepłym słońcu jednocześnie przyglądając się kotom przechadzającym się w dole po obozie. Minęło już pół księżyca od mianowania go na przywódcę. Klan nadal był pogrążony w żałobie po Ognistej Gwieździe, ale powoli wracali do normalności. Klanowicze na szczęście go zaakceptowali, chociaż że niektórzy nadal mieli wątpliwości co do tego, czy Jeżynowa Gwiazda, nie posiadając jeszcze żadnego ucznia, powinien zostać zastępcą, a co dopiero przywódcą.

Paprociowe Futro, nowy zastępca Klanu Pioruna wyznaczał patrole po drugiej stronie kotliny. Brzozowa Łapa wyłonił się z wejścia. Niósł dorodnego drozda. Za nim szedł Jesionowe Futro. Również opuścił na stertę zwierzynę, po czym odwrócił się w kierunku Jeżynowej Gwiazdy. Spojrzenie szarego wojownika było przepełnione podejrzliwością. Przywódca wytrzymał spojrzenie, nie ukazując żadnych emocji. Po paru sekundach Jesionowe Futro spuścił wzrok i wszedł do legowiska wojowników.

Jeżynowa Gwiazda westchnął pod nosem. Na razie nikt nie uwierzył Jesionowemu Futru, ale ile to potrwa? Co jeżeli znajdą się dowody... Odepchnął od siebie tą myśl, gdy zauważył Stokrotkę wyłaniającą się ze żłobka. Już parę dni wcześniej doszedł do wniosku, że kotka nie robi nic dla klanu. Jest jedynie dodatkowym kotem do wyżywienia. Nie wykazywała chęci by nauczyć się polowania czy walki. Jej kociaki miały szanse, by zostać wspaniałymi wojownikami, ale ona? Zbyt przyzwyczaiła się do życia w siedlisku koni.

Przywódca Klanu Pioruna zeskoczył z Wysokiej Półki i podszedł do ziewającej Stokrotki.

- Witaj, Jeżynowa Gwiazdo... - powiedziała na powitanie i urwała, gdy ze żłobka wyskoczyła trójka kociaków. Jagódek i Leszczynka turlali się po ziemi, a Myszek próbował ich dogonić. Karmicielka uśmiechnęła się czule, gdy kocięta pobiegły na drugi koniec obozu by wypytać Brzozową Łapę jak było na polowaniu.

- Twoje kociaki są duże. Niedługo zostaną uczniami - zauważył przywódca - Będziesz mogła opuścić żłobek...

- Sądzę, że mogłabym pomagać Szczawiowemu Ogonowi - odrzekła od razu.

- Szczawiowy Ogon świetnie sobie poradzi - zapewnił naciskając dalej - Przydałby ci się trening. Mogłabyś się nauczyć polować i walczyć.

- Ja... nie sądzę, że mogłabym być dobrą wojowniczką. Trening ze mną byłby na pewno dużym utrapieniem, naprawdę nie warto - Brzmiała pogodnie. Jako karmicielka najwyraźniej czuła się spełniona.

- Każdy kot w klanie ma swoje zadania - odpowiedział ostrzej przywódca - Gdy Jagódek, Leszczynka i Myszek zostaną uczniami, twoje zadanie dobiegnie końca.

- Czy sądzisz, że powinnam wrócić do siedliska koni? - zapytała Stokrotka z niedowierzaniem. Jej głos odbił się od ścian kotliny. Chyba każdy kot w obozie ją usłyszał.

- Tak... Zrozum, teraz jest pora zielonych liści, ale gdy zrobi się zimniej... Każdy będzie musiał wtedy polować, nie tylko siedzieć w ciepłym żłobku - Ostatnie zdanie było ostrą docinką i Jeżynowa Gwiazda pożałował od razu, że to powiedział. Co jeżeli Stokrotka będzie chciała zabrać z klanu również swoje kocięta?

Kotka nie odpowiedziała. Była wyraźnie zdziwiona i zła, więc cofnęła się i weszła do żłobka. Jeżynowa Gwiazda poczuł na sobie zdenerwowane spojrzenie. Gdy się odwrócił, ujrzał Wiewiórczy Lot.

- Co w ciebie wstąpiło? - zapytała wojowniczka oskarżycielsko.

- Ja dbam tylko, by Klan Pioruna był silny. Musisz przyznać rację moim słowom. - Nie miał ochoty kłócić się z Wiewiórczym Lotem, ale ta najwyraźniej nie zamierzała się pogodzić.

- Uważasz, że Stokrotka jest bezużyteczna - syknęła i dodała - Ognista Gwiazda pozwoliłby jej zostać.

Jeżynowa Gwiazda poczuł się jakby ktoś splunął mu w twarz. Był przywódcą. To on podejmował decyzję, nie mieli prawa się z nim kłócić! Robił to co uważał za słuszne, by klanowi wiodło się jak najlepiej. A oni i tak porównywali go to Ognistej Gwiazdy. "On nie był tak świetnym przywódcą jak się im wydaje" - pomyślał - "Gdyby był, nie wpadłby do pułapki jak jakiś szczur!"

- Przykro mi, ale nie jestem jak Ognista Gwiazda - odpowiedział, starając się zachować spokój. Ostatnią rzeczą, której potrzebował, to konflikt z klanowiczami.

***

Wysokie, wykrzywione drzewa otaczały polanę. Na czarnym niebie nie świeciła żadna gwiazda. Las był obcy i nieprzyjemny, ale Jeżynowa Gwiazda już się przyzwyczaił do panującej tu atmosfery. Wtem niedaleko poruszył się jakiś cień. Ciemnobrązowy kocur podszedł i usiadł obok Jeżynowej Gwiazdy.

- Witaj, Jastrzębi Mrozie - powiedział przywódca Klanu Pioruna. Brat kiwnął mu na przywitanie głową, ale nie zdołał nic odpowiedzieć, ponieważ usłyszeli przed sobą donośny głos.

- Gratuluję objęcia przywództwa - miauknął z aprobatą Tygrysia Gwiazda. Jeżynowa Gwiazda czuł dumę, że zaimponował ojcu. - Mam nadzieję, że tobie też się to uda - dodał w stronę Jastrzębiego Mroza.

- Lamparcia Gwiazda chyba nigdy nie zrobi ze mnie zastępcy - prychnął niebieskooki wojownik - W końcu nie wyszkoliłem nawet ucznia. Głupi kodeks wojownika.

- Niedługo ci się to uda. Jeżeli tylko będziesz miał dość chęci - syknął Tygrysia Gwiazda. - Zbliżamy się do celu - kontynuował - Musicie poczekać na wydarzenie, które sprawi, że połączycie Klan Pioruna z Klanem Wiatru, a Klan Rzeki z Klanem Cienia.

- Skąd pewność, że takie zdarzenie nadejdzie? - dopytywał się Jeżynowa Gwiazda. Nadal nie był przekonany co do tego planu. Wydawał mu się zbyt ryzykowny. Jeden błąd i wszystko stracone.

- Nadejdzie - odrzekł Tygrysia Gwiazda - Ale póki co, musicie zdobyć sprzymierzeńców. Ostrożnie, ale zdecydowanie. Musicie zmanipulować jak najwięcej wojowników swoich klanów, by byli gotowi pójść za wami wszędzie.

W Klanie Pioruna nie było zbyt dużo takich kotów. Większość była zbyt doświadczona, by dać się oszukać, szczególnie, że nadal pamiętali o czynach Tygrysiej Gwiazdy. Ledwo zaufali Jeżynowej Gwieździe, a już miał to marnować? 

- A w przeciwnym razie... Zdobędziecie zwolenników siłą.

Po ostatnich słowach ojca Jeżynowa Gwiazda się wzdrygnął. Pragnął przede wszystkim by jego klan był potężny, nie chciał szerzyć z w nim strachu. Nie chciał zastraszać wojowników. Sprzeciwili by się i prędzej wznieśli bunt niż mu pomogli. Nie miał dość pewności siebie, by zdecydować się na tak śmiały ruch.

Spojrzał na brata. Jastrzębi Mróz wyglądał na zniecierpliwionego, pewnie z powodu tego, że nie został jeszcze zastępcą. Jednak w jego lodowatych oczach odbijała się determinacja.

Jeżynowa Gwiazda spojrzał z powrotem na Tygrysią Gwiazdę. Czy mógł mu zaufać? Czy rzeczywiście władanie innymi klanami było warte poświęcenia?

- Pamiętajcie, że musicie być zdecydowani - powiedział, jakby czytając synowi w myślach - niezależnie od poniesionych strat.

Po tych słowach Tygrysia Gwiazda odwrócił się i zniknął wśród cieni drzew. Jastrzębi Mróz również odszedł, rzucając parę słów na pożegnanie. Jeżynowa Gwiazda poczuł, że zaczyna się budzić. Niechętnie pogodził się z faktem, że czeka go kolejny, wyczerpujący dzień.


Wojownicy: Cień Gwiazdy [AU]Where stories live. Discover now