1 ❄ pierwsze wrażenie jest najważniejsze

2.2K 158 237
                                    

  Słońce już zaszło, gdy Eijiro Kirishima stanął przed drzwiami państwa Bakugo, niemal trzęsąc się z nerwów. Nie powinien tu przychodzić. Domownicy, mimo dość wczesnej pory, mogli już spać, prawda? Mogli, a on ich nachodził, być może skazując się na złe pierwsze wrażenie... a przecież potrzebował pomocy, musiał być dobrze postrzegany! Zadzwonił.

  Drzwi nie otworzyły się od razu, a gdy wreszcie wychyliła się przez nie czyjaś głowa, Kirishima pomyślał, że być może to jego najlepszy przyjaciel we własnej osobie przyszedł go przywitać. Ale nie, to był ktoś inny! Bardzo podobny... starsza siostra? Bakugo jakoś nigdy nie wspomniał, że ma rodzeństwo... 

  Nie wspominał też, że mieszka w cholernej willi, skarcił się natychmiast, posyłając kobiecie szeroki uśmiech. Mógłby mieć w domu słonia, a ja nic bym o tym nie wiedział.

  — Coś za jeden? — zapytała, co skutecznie wyrwało go z rozmyślań.

  — Eijiro Kirishima, jestem przyjacielem pani brata — wyjaśnił, a kobieta uniosła brwi.

  — Mój brat ma przyjaciół? I to nastolatków?

  Kirishima zamrugał, patrząc na nią ze zdezorientowaniem. Ona chyba też nie była zachwycona. Więc zawalił...?

  — Um... tak. Ze szkoły. UA — dodał, a brwi kobiety poszybowały w górę. 

  — Chodzi ci o Katsukiego?

  — No... tak? — Zmieszał się, gdy spojrzała na niego dziwnie.

  — Jestem jego matką, nie siostrą.

  Kirishimę zatkało. Kilka dobrych chwil nic nie mówił, aż wreszcie wyjąkał:

  — Wygląda pani... bardzo młodo. — Miał nadzieję, że sprawi jej tym komplement i chyba się nie przeliczył, bo kobieta uśmiechnęła się miło, zaraz jednak poważniejąc:

  — Mój syn nie ma przyjaciół. Straszny z niego gbur.

  Kirishimę zatkało po raz drugi. Zupełnie nie miał pojęcia co powiedzieć, jak zareagować, jak wybrnąć z tej idiotycznej sytuacji... A przecież plan na te ferie był taki prosty! Rodzice wyjeżdżają do babci wcześniej, on na kilka dni zostaje sam w domu, potem rodzice wracają... i nikt nie przewidział, że coś pójdzie nie tak! Gdyby tylko nie zgubił w akademiku tych cholernych kluczy!...

  A teraz stał pod drzwiami domu państwa Bakugo i za nic nie potrafił wymyślić sposobu, w jaki mógłby udowodnić, że faktycznie jest tym, za kogo się podaje. Bo jak potwierdzić, że jest się czyimś przyjacielem?!

  — Jak rozumiem, to wszystko, co masz do powiedzenia? — zapytała pani Bakugo, opierając dłoń na biodrze i jeszcze raz taksując go czujnym spojrzeniem, jakby żałowała, że okazał się tak nieporadny. — W takim razie do widzenia.

  Chwyciła za klamkę, by zamknąć Kirishimie drzwi przed nosem, gdy ten, absolutnie przerażony perspektywą spania na ławce w jakimś parku zimą, wypalił: 

  — Jestem jego chłopakiem. 

  Kobieta zamarła z dłonią na klamce. Patrzyła na niego w szoku, który doskonale odzwierciedlał to, co czuł w tamtym momencie Kirishima. Dlaczego to powiedział?! Wymsknęło mu się! Bakugo go zabije, a wcześniej już na pewno zostanie bezdomnym, bo jego matka wyrzuci go na próg.

  — O mój Boże — wydusiła, a Kirishima zacisnął dłonie w pięści, przygotowany na huk, gdy drzwi zatrzasną mu się przed nosem... — WIEDZIAŁAM! — Co? — WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM! MASARU, CHODŹ TUTAJ, SZYBKO!

„I'm his boyfriend", czyli jak zakochać się w dwa tygodnie ||KiribakuWhere stories live. Discover now