I.Spotkanie z dziwnym typem

88 3 0
                                    

-No, nie zaraz muszę już iść- powiedziałam pod nosem. Szczerze pierwszy raz przed spotkaniem z  "klientem" tak bardzo mocno się stresowałam, mimo że już około roku przyjmuje zlecenia żeby kogoś zabić lub zastraszyć ..Ubrałam szybko mój strój, wyczyściłam szybko dwa pistolety i schowałam je do pochwy przy moim udzie, wziałam naboje i wyszłam z mieszkania.

-Okey i co, gdzie teraz..?-szepnełam wchodząc w bardzo, a to bardzo ciemną alejkę na końcu miasta.-Nie mógł kurwa wybrać ciemniejszego zakamarka w tym mieście!!Mogłam wziąść tą jebaną latarkę!-fuknełam z zdenerwowania.Idąc jeszcze kawałek zobaczyłam opuszczony budynek weszłam tam i na końcu korytarza zobaczyłam wysoką sylwetke, była dobrze zbudowana, widać, że była silna, pomyślałam po co komuś takiemu moja pomoc. Na  twarz postaci spadał kaptur i niewidziałam  jego zapewnie obrzydliwej twarzy.

-Witam cię Ann - powiedziała tajemnicza postać.                                 
 -Nie nazywam się Ann ,tylko Natalie. -  powiedziałam z powagą, odrazu poznałam ten głos, przez telefon tak nie brzmił, ta maska i strój. To był Taskmaster, ale dlaczego akurat on?! Dlaczego musiał to być on?!
 -Wiem że nie masz na imię Natalie, mnie nie okłamiesz-powiedział Taskmaster,przeszywając mnie wzrokiem, miał na sobie maskę, więc nie widziałam ale bynajmniej tak czułam.                                                   -Skąd znasz moje imię...?powiedziałam trochę zmartwiona ale nie dałam tego po sobie odebrać. To nie  mogłabyć prawda, nie mógł znać mojego imienia, nie mógł znać mojej przeszłości
 -Nie ważne skąd, przejdźmy do tego po co się spotkaliśmy-powiedział stanowczo męźczyzna-Chciałbym abyś kogoś dla mnie znalazła i przyprowadziła tutaj.                                -Dobrze, więc kogo mam znaleźć- powiedziałam trochę zdziwiona że Taskmaster nie umiał znaleźć jakieś osoby.                                                                                                                                 -Znajdź mi Clinta Bartona i Petera Parkera-powiedziałam mężczyzna.

Znałam dobrze nazwisko Bartona, przecież to jest superbohater, wszyscy go znają. Za to, to drugie nazwisko skądś znałam ale nie wiedziałam skąd.                                                                                                                                    -Dobrze. A jaka będzie zapłata?-zapytałam, przecież to jest jedna z przyczyn dlaczego to robię.       -Pieniądze do ręki 200 000 $. -powiedział mężczyzna patrząc na mnie-Pasuję?!-zapytał z zdenerwowaniem widząc moją minę .                                                                                                                                 -Spokojnie kierowniku, pasuje.-powiedziałam, a później żałowałam widząc, że moje powiedzienie mu nie pasowało-Nie mówić tak do ciebie...?-powiedziałam pod nosem, dziwne pierwszy raz jakaś osoba na mnie tak działała.                                                                                  -Tak, nie mów tak i zapierdalaj lepiej szukać Bartona i Parkera-krzyknął facet.-Masz 76 godzin.     

Wyszłam z budynku  i wyruszyłam w stronę  mojej dzielnicy, mam całe miasto do przejścia więc bedę miała dużo czasu myślenia skąd znam  nazwisko Parker...

                                                                        ***                                                            

Minęła ponad godzina zanim doszłam do mieszkania. Wyjmując klucz z bluzy, cały pęk kluczy wypadł mi z kieszeni na ziemie,  próbowałam się po nie schylić ale dostałam bardzo mocnego bólu głowy. Ból był tak silny że upadłam na ziemię i straciłam na chwilę przytomność.                                        

Nie zapomnęWhere stories live. Discover now