10. Jestem zbyt toksyczna.

1.8K 505 48
                                    

- A ty nie idziesz? - pytam Noah, gdy parkujemy pod domem przyjaciółki.

- Nie mogę mama ma wizytę. - kiwam głową na znak, że zrozumiem i wysiadam z auta.

Wchodzę przez czarną bramę, gdy byłam młodsza prześiadywałam tu codziennie dlatego ciocia Rachel dała mi pilota od bramy, bym mogła tu przychodzić kiedy mi się podoba. To nie jest zwykły domek jednorodzinny, to jakaś willa. Blair pochodzi z bogatej rodziny jej mama jest projektantką i projektu dla wielu znanych gwiazd. Pukam do drzwi, bo nie będę wychodzić do środka jak moi przyjaciele nieproszeni.

- Cześć Mad. - w drzwiach zastaję kobietę jej blond włosy zaczesane są w schludnego koka, ubraną jest w beżową suknie. Niesamowite, że Blair wygląda jak jej drobjiejsza kopia. Oczywiście z twarzy, ponieważ jeśli chodzi o ubiór Blair preferuje delikatniejszy styl niż jej matka.

- Dzień dobry. - witam się z kobietą.

- Oj tam przestań jakie dzień dobry. - już kilka lat temu proponowała mi, żebym zwracała się do niej po imieniu. Ale jest mi tak jakoś głupio.

- Blair jest u siebie?

- Tak, dziś się coś źle czuła. - informuje mnie. - Wybacz mam ważne spotkanie przekaż jej, że wrócę wieczorem. - zabiera swoją torebkę, po czym znika za białymi masywnymi drzwiami.

Idę prosto na górę, doskonale wiem gdzie znajduje się pokój przyjaciółki. Pukam do drzwi, ale nikt się nie odzywa, dlatego delikatnie naciskam na klamkę. Pokój wygląda jakby przeszedł przez tornado. Wszędzie walają się ciuchy. Nigdzie nie widzę przyjaciółki. Drzwi od łazienki są otwarte a z wewnątrz wydobywa się cichy szloch. Zaglądam tam. Blondynka siedzi na brzegu wanny i płacze.

- Co się stało? - podchodzę do dziewczyny i pytam.

- Chyba jestem w ciąży. - coraz mocniej łka.

- Skąd taka pewność? - próbuje ją pocieszyć. Z tego co widzę nie zrobiła testu ani nic, więc skąd niby już to wie?

- Okres mi się spóźnia, a dzisiaj na dodatek wymiotowałam. - wyciera nie w chusteczkę.

- Chodź tu. - zamykam ją w szczelnym uścisku. - Robiłaś test? - pytam na co dziewczyna kręci przecząco głową. - Zostań tu się się uspokój, a ja skoczę do apteki.

Apteka znajduje się dwie przecznice stąd, dlatego dotrę tam spacerkiem. Gdzieś w głębi ducha mam nadzieje, że to nie prawda, Blair nie może być w ciąży na dodatek z tym dupkiem. Miałam jej powiedzieć o tym, że mnie podrywa, ale gdy zobaczyłam ją w tym stanie to serce mi pękło. Blair nigdy nie płacze. Naprawdę rzadko, kiedy widzę ją w takim stanie, jest mi cholernie smutno. Musi się wydarzyć coś niewyobrażalnie strasznego. Wchodzę do apteki całe szczęście nie ma tu nikogo prócz ekspednientki. Proszę ja o test ciążowy i płace wyznaczoną sumę kartą.

- A po co ci to młoda damo? - zanim zdążę wyjść, zatrzymuje mnie.

- Do mamy. - odpowiadam i wychodzę. Jakby rozumiem, że jest babą po czterdziestce i interesuje się wszystkimi pierdołami. Zapewne w moje słabe kłamstwo też nie uwierzyła, ale skoro wie lepiej to po co pyta?

- Dzięki. - dziękuję przyjaciółka, gdy podaje jej test ciążowy i znika za drzwiami łazienki.

Siadam na krześle obrotowym przy biurku i wyjmuje telefon. Mam jedną nie odebraną wiadomość od Noah. Chce przyjechać odpisuje mu, że nie jest to najlepszy pomysł. Po setnych próbach udaje mi się go przekonać by nie przyjeżdżał. Odkładam telefon, gdy z toalety wychodzi blondynka i siada na krawędzi łóżka.

- Boże co ja zrobię z dzieckiem. - zakrywa twarz dłońmi. Podchodzę do niej i przytulam ją.

- Może nie ma dziecka, za piętnaście minut się dowiemy. - kiwa głowa na znak, że rozumie. Że też te testy nie mogą robić się szybciej.

Let's Love LifeWhere stories live. Discover now