Dzień zaczął się jak zawsze nie licząc tego, iż to już właśnie dzisiaj mieli przybyć uczniowie z Durmstrangu i Beauxbatons. Wszyscy byli podekscytowani czego nie da się ukryć. Każdy był ciekawy kim będą, jak się będą zachowywać. To wszystko sprawiało uczucie wielkiej ekscytacji.
Teraz już tylko godziny dzieliły wszystkich od spotkania się z uczniami szkół. Niektórzy mieli uprzedzenia, wzięte znikąd można powiedzieć.
Dzisiaj odbywały się dwie lekcje wróżbiarstwa co kilka, może nawet kilkanaście, osób dobijało. Jednak jedynym pocieszeniem było to, że lekcje nie potrwają długo, gdyż z wróżbiarstwa wyjdą pół godziny wcześniej.
Maggie dopiero rano wyciągnęła z bliźniaka gdzie się podziewał gdy ta leżała poszkodowana w Skrzydle Szpitalnym. Oczywiście postanowił zrobić coś Weasley'om i Jordanowi.
Gdy trójka przyjaciół praktycznie usypiała na ławce w sali wróżbiarstwa rozległ się długo oczekiwany dzwonek. Maggie, Marcus i Thea czym prędzej się pospieszyli i nawet bez do widzenia wybiegły z sali. Przy schodach rozdzielili się i udali w swoje strony. Maggie wraz z Marcusem do Pokoju Wspólnego Slytherinu, a Thea Gryffindoru. Niestety nie udało im się złapać jeszcze przed salą wejściową.
Każdy się niecierpliwił, dochodziła szósta wieczorem, a po gościach nie było ani widu, ani słychu.
Już chwilę później można było usłyszeć donośny głos dyrektora Hogwartu:
— Aha! Bardzo prawdopodobne o ile wzrok mnie nie myli iż widzę już delegację z Beauxbatons! — w tym samym czasie usta wielu uczniów jednogłośnie wypowiedziały jedno pytanie:
— Gdzie?
Jeden z uczniów wskazał ponad Zakazany Las. Rozlegało się tam coś większego od mioteł, szybowało dosyć szybko.
Młodsi uczniowie kłócili się co to może być, czy to smok, czy może latający dom? Albo jeszcze co innego?
Olbrzymi ciemny obiekt przeleciał nad szczytami drzew i znalazł się w kręgu zachodzącego słońca. Był to wielki wóz zaopatrzony w tuzin złotobrązowych skrzydlatych koni. Rozmiary wozu rzeczywiście były podobne do wielkości zwykłego domu.
Powóz wylądował, a po chwili wysiadła z niego wielka postać. Maggie jeszcze nigdy nie widziała tak wielkiej postury nie licząc Hagrida, wtedy przypomniała sobie, że zapomniała o herbatce, na którą zaprosił ją Hagrid. Będzie musiała go czym prędzej przeprosić i wpaść w wolnej chwili.
Gdy kobieta stanęła w świetle można było jej się lepiej przyjrzeć. Posiadała piękną oliwkową cerę, wielkie czarne oczy i wydatny zakrzywiony nos, a jej włosy były spięte w elegancki, niski, lśniący kok.
— To jest dopiero kawał kobiety. — powiedziała sama do siebie okularnica uśmiechając się pod nosem. Dumbledore zaczął klaskać, a za jego przykładem poszła duża ilość uczniów.
Dyrektor wymieniał kilka zdań z dyrektorką Beauxbatons, gdy za nią pojawił się z tuzin chłopaków oraz dziewczyn.
Maggie udało się usłyszeć kilka zdań z rozmowy między Dumbledore'em a Madame Maxim.
— A kto zajmie się moimi końmi? — zapytała się z mocnym francuskim akcentem. — One piją tylko nie mieszane Whisky.
— Hagrid zajmie się stworzeniami, na spokojnie — rzekł Dumbledore w stronę dyrektorki — zrobi to jak upora się z małą przeszkodą, którą sprawiły mu jego obowiązki. — dodał wymijająco.
Do głowy okularnicy na myśl przyszły sklątki. Nie były to jej ulubione stworzenia, raczej tylko Hagrid miał na ich punkcie fioła. Dziewczyna miała nadzieję, że nie pouciekały, gdyż łapanie ich nie należało do najłatwiejszych czynów.

أنت تقرأ
Nie Bądź Dzieckiem ☞☜ George Weasley
أدب الهواةŚlizgonka i Gryfon. To zwykle nie idzie w parze, dopóki nie pozna się obu stron. ❝- Ja ci podaję składniki, ty układasz je w kolejności. - zarządziła dziewczyna biorąc stołek i stanęła na nim aby dosięgnąć najwyższych półek. - I nie, nie potrzebuje...