93 9 2
                                    

To nie tak, że Jimin żałował. Przynajmniej nie na początku, ale co mógł począć, nie wiedząc, jaki finał miała mieć jego próba pomocy, a zarazem oznaka słabości.

Świat chochlików kierował się twardymi zasadami, a najważniejsza z nich mówiła o zakazie ingerowania w życie ludzi. Wystarczyło zostać nakrytym na przebywaniu w ich świecie, aby pobratymcy patrzyli na ciebie krzywym spojrzeniem. Mimo że stworzenia te były zazwyczaj niewidoczne dla ludzkiego oka, jakikolwiek kontakt pomiędzy tymi dwoma rasami był uważany za działanie wbrew woli bogów.

Jimina zawsze to dziwiło. Dlaczego mieliby oni nie zaprzyjaźniać się z ludźmi, skoro podróż między ich światami była możliwa i powszechnie dostępna? Wystarczyło przelecieć przez gałęzie dziko kwitnącego krzewu róży, który stanowił swego rodzaju barierę, ale i magiczne przejście.

Zdarzały się przypadki, gdzie chochliki zostawały wygnane ze swojego społeczeństwa dlatego, że postanowiły żyć życiem ludzkim. Takie jednostki stanowiły bardzo mały procent buntowników. Osoby, dopuszczające się egzystowania w drugim świecie, były srogo karane, aby posłużyć jako przykład dla innych. Pokuta zależała od rasy danej istoty, część była obdzierana ze skrzydeł, inni przymocowywani łańcuchem do podłoża ciągnęli dzień za dniem, zdani na dobroć braci i sióstr. Tylko nielicznym udawało się ukryć, wtopić w inną rzeczywistość i uniknąć kary wymierzonej przez starszyznę.

W swojej zwykłej, miniaturowej formie nie byli oni widoczni dla ludzi. Nikt nie wiedział, dlaczego tak się działo. Zakładali, że była to zdolność ochronna ich gatunku. Młodziaki często psociły, odwiedzając ludzi i sprawiając im niewinne żarty. Nie bały się możliwych konsekwencji. Gdy takie przypadki zaczęły być coraz bardziej powszechnym zjawiskiem, rada postanowiła nieco nagiąć zasady. Dopóki nie dali złapać się wzrokowi ludzi, materializując swoją postać przed nimi, mogli korzystać z danego im ustępstwa.

Prawo to było niezwykle precyzyjnie egzekwowane. Wielu przeszkolonych chochlików zostało przypisanych do monitorowania sytuacji na ziemi. Takie osoby charakteryzowały się niebywałym zaufaniem wśród rady i od dziecka szkolono ich na bezstronnych strażników. Niemożliwą opcją kreowała się sytuacja, gdy chochlik zgłaszał kogoś z powodu własnych pobudek. W swojej naturze stworzenia te były szczerymi istotami, niepotrafiącymi kłamać, dlatego przy składaniu zeznań, nie mogli bezpodstawnie oskarżyć swojej ofiary.

Magia, która kryła się w każdym z nich, pozwalała im dostroić się do realiów innej rzeczywistości. To dzięki niej mogli przybierać ludzką formę, jednak wymagało to lat praktyki. Dla osób nieupoważnionych do tego już same takie próby były niezwykle surowo karane.

Park Jimin zaliczał się do tego odsetka stworzeń, które lubowały się w robieniu psikusów. Pudełko z pudrem zawieszone nad drzwiami, czy kolorowa farba w szamponie nie dziwiły już nikogo. Takie zachowanie wśród znajomych, sąsiadów, czy nawet nauczycieli nie stanowiło nowego zjawiska i nie dziwiło nikogo. Na skutek tego, były wyciągane raczej mniej poważne konsekwencje jak odsiadka po lekcjach, gdy jeden z uczniów postanowił przykleić wszystkie krzesła to podłogi, włącznie z tym profesora.

Pierwsze wyjście na zewnątrz zmieniło wiecznie dogryzającego innym chłopaka w ciekawego świata młodzieńca. Ludzka rzeczywistość przyciągała małego chochlika z dwoma kończynami, przypominającymi swym wyglądem odnóża sokoła z ostro zakończonymi pazurami oraz twardszą brązowawą skórą, sięgającą wysokości kolana. Z pomiędzy blond kosmyków wystawały mu zawsze dwa malutkie rogi w kolorze różu, które często starał się ukryć pomiędzy burzą swoich włosów.

Park czuł dziwną więź ze światem zza liści. Mimo że przy każdym przejściu przez krzew ranił on swoje ręce na skutek kontaktu z cierniami rośliny, jego chęci do odwiedzenia ludzkości zwiększały się coraz bardziej. Nie znał przyczyny tego zjawiska. Te dwa miejsca, jego kraina i betonowy las budynków, różniły się znacząco. Dla zwykłego obserwatora to ta magiczna kraina zdawała się być bardziej intrygującą, ale nie dla Jimina. Może blondyna zainteresowała odmienność między ich ludami.

𝑃𝑟𝑜𝑡𝑒𝑐𝑡 𝑦𝑜𝑢 𝑓𝑟𝑜𝑚 𝑟𝑎𝑖𝑛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz