1 6 - szesnasty

644 89 904
                                    

Atsumu obudził się wtulony w klatkę piersiową Kiyoomiego, która nadal miarowo unosiła się i opadała. Najchętniej poszedłby jeszcze spać, ale jego plany jak zawsze odeszły w zapomnienie, rozwiane przez uporczywe pukanie do drzwi. 

Jakby, wszystko byłoby spoko, gdyby nie fakt, że nie był jakoś specjalnie ubrany i nie chodzi tu o brak garnituru czy smokingu tylko po prostu o brak czegokolwiek. 

Przetarł sennie oczy, próbując doprowadzić się do względnego porządku i odganiając zaciekle spanko (które nie chciało być przegonione), po czym rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu zagubionych łaszków. 

Było to stosunkowo łatwe, bo odkąd Sakusa bywał tu regularnie, jego pokój bardziej przypominał lśniący czystością pokój hotelowy niż jego własny. Nie to, żeby narzekał.

Miya niepewnie wstał, założył na siebie pierwsze, co wpadło mu w ręce i uchylił lekko drzwi, omiatając wzrokiem stojącego po drugiej ich stronie Osamu.

– Śpisz? – zapytał bez namysłu, przyglądając mu się badawczo.

– Tak, dlatego rozmawiamy – zakpił. – Chciałeś coś? – szepnął, przypominając siebie, że czarnowłosy nadal śpi w jego łóżku.

– Chodź do kuchni – mruknął, orientując się w sytuacji, czując się w niej co najmniej niezręcznie.

Blondyn posłusznie zszedł za nim po schodach, gdzieś w głębi siebie ciesząc się, że ten stara się z nim rozmawiać, jak gdyby nigdy nic, mimo że wcale tak nie było. Miał tylko nadzieję, że kiedyś faktycznie będzie wart otrzymanej od niego szansy.

– Będziesz mi robić kazania? – zapytał zaciekawiony, kiedy wszedł za swoim bratem do pomieszczenia.

– W ciążę nie zajdziesz – rzucił sarkastycznie Osamu, opierając się o kuchenny blat i mierząc zmieszanego chłopaka wzrokiem. – Zastanowiłeś się już?

– Tak – skłamał, ignorując tę pierwszą część wypowiedzi.

– Domyślam się, że nie chcesz się dziś spotkać z tatą? – zapytał bardziej retorycznie niż serio i podał bratu kubek kawy, co ten przyjął z wdzięcznością.

– Otóż to – oznajmił, upijając łyk i usiadł obok niego na powierzchni blatu. W gruncie rzeczy nawet nie rozważał możliwości innej, niż kulturalne powiedzenie "nie ma kurwa takiej opcji".

– Cały czas o tobie mówi – szepnął niemal niesłyszalnie. – Obwinia się, wiesz?

– Jakby mnie to obchodziło – rzucił Atsumu, próbując przekonać zarówno jego, jak i samego siebie. 

– Obiecałeś mi, że o tym pomyślisz – powiedział, odwracając od blondyna zraniony wzrok, wiodąc nim za przez okno.

– Daj mi więcej czasu – wykręcił się, siłą rzeczy przypominając sobie swoją wczorajszą rozmowę z Suną. Przez nią obawiał się, że w końcu mu tego czasu zabranie. 

– Dobrze – westchnął cierpiętniczo, chwilę się nad czymś zastanawiając. – To coś poważnego? – zapytał z nieudolnie skrywaną ciekawością, spoglądając na brata kątem oka.

– Nie wiem – odpowiedział szczerze, upijając łyk kawy. Zapewne zacząłby się bawić palcami, gdyby nie to, że trzymał nimi kubek.

W gruncie rzeczy sam codziennie zastanawiał się, czym jest jego znajomość z Kiyoomim i każdego dnia nie dochodził do żadnych bardziej lub mniej racjonalnych wniosków. 

Na początku myślał, że chłopak chce się po prostu go pozbyć i to dlatego zaproponował tę obietnicę. Jednak im dłużej był obok niego i im bardziej angażował się w tę relację, tym więcej pytań o sens tego wszystkiego zaprzątało mu umysł. 

Siedem ostatnich ~ SakuatsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz