11. Bestiariusz Pisarski

299 23 23
                                    

Ci, którzy mnie znają albo śledzą moje media społecznościowe, wiedzą, że nierzadko pada w nich magiczne słowo "blokady". Nigdy nie ukrywałam i nie zamierzam ukrywać, że pisanie nie przychodzi mi lekko. Nie jestem typem pisarza, który spontanicznie siada do klawiatury, aby przelać swoje myśli na elektroniczny papier, pisarzem, który pozwala sobie na popełnianie błędów czy pisanie kolejnych draftów aż do skutku. Nie ukrywam również, że mi to przeszkadza. Bardzo. Bo, wierzcie mi, naprawdę chciałabym tak po ludzku usiąść do klawiatury i popłynąć, nie myśląc przy tym o wszystkim, co potrzebne, aby tekst stał się Powieścią. Przytłacza mnie ogrom tych elementów, przytłacza mnie tworzenie czegoś nieperfekcyjnego, przytłaczają mnie media społecznościowe, a obecnie nawet świadomość tego, że po pierwszej wydanej powieści wypadałoby"cisnąć" dalej i kuć żelazo póki gorące.

Być może jakaś część z was, czytając to, dojdzie do wniosku, że się nad sobą użalam. Może wręcz – że sobie wymyślam. Widziałam już w internecie opinie, że blokada pisarska to mit, że lekarze czy górnicy się niczym takim nie zasłaniają, jeśli nie cytaty profesjonalistów utrzymane w tonie "przeszłoby wam, gdybyście musieli się z pisania utrzymać".

To nie zmieni tego, co czuję. Dla mnie blokada jest czymś realnym. Odczuwam ją na co dzień i doskonale wiem, jak to jest, kiedy się bardzo chce, a jednocześnie bardzo nie może. A ponieważ pragnę do swobodnego procesu twórczego powrócić, dokładnie przyglądam się przyczynom każdego pisarskiego paraliżu. Można powiedzieć, że identyfikuję potwora, aby poznać jego słabości, opracować najlepszą strategię walki i z czasem dziada ubić. Problem w tym, że potworów może być wiele i nie zawsze to, co działa na jednego, będzie równie skuteczne na innego.

Na tej podstawie stworzyłam pisarski bestiariusz.

Demony Rozproszenia: pomniejsze skubańce, które podważają naszą wiedzę, sposób pisania albo odciągają nas od pracy poprzez rozmaite pokusy. Niekoniecznie związane z postrzeganiem siebie oraz własnych tekstów, ale ich uporczywe, nawracające działanie potrafi stać się bramą dla innych, gorszych okropieństw.

Korcicielątko – najmniejszy z potworków, niby niewinny, ale nabiera na sile im bardziej jesteśmy zaangażowani w obecny projekt. Objawia się w postaci rozmaitych pokus, najczęściej innych, "ciekawszych" pomysłów, czyli takich, którymi po prostu nie zdążyliśmy się zmęczyć. Warto wspomnieć, że korcicielątko baaardzo nie lubi się męczyć i błyskawicznie się nudzi. To właśnie przez nie mamy pozaczynanych dziesięć projektów, w tym żadnego ukończonego.

Wiedzołak – kawał bestii złożonej z narastającej potrzeby researchu, potrafi działać na dwa sposoby. Przy pierwszym odciąga pisarza od pracy, skłaniając go do solidnego dokształcenia się w konkretnej dziedzinie, aż ten przestaje odróżniać już, co jest niezbędne, a co nie i w nieskończoność odsuwa moment pisania w czasie. Przy drugim paraliżuje autora, który gwałtownie uświadamia sobie, jak obszernej wiedzy wymaga jego projekt.

Zrzędoznawca – cholerny upierdliwiec, który nie pozwala na swobodne pisanie, skłaniając do szlifowania jednego zdania czy sceny tak długo, aż łaskawie ją uzna. Nigdy nie jest zadowolony. Potrafi prowadzić do niebezpiecznego zapętlenia i absurdalnych stanów, kiedy nad jedną drobnostką pracuje się przez wiele godzin.

 Potrafi prowadzić do niebezpiecznego zapętlenia i absurdalnych stanów, kiedy nad jedną drobnostką pracuje się przez wiele godzin

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
500+ bolączek pisarzaWhere stories live. Discover now