pov. Robert

Byłem tylko zwykłym uczniem liceum dla chłopców im. pedoboga. Chwała mu, zapoczątkował jebanko dzieci, które teraz jest moim ulubionym przedmiotem szkolnym. Poszedłem do klasy, a tam już czekał na mnie Karol Wojtyła-san, ubrany w sutannę. Siedział zamyślony przy biurku, chrząknąłem i dopiero wtedy zwrócił na mnie uwagę.

- Och, to ty, Makłowicz-kun. Usiądź. - powiedział i lekko się uśmiechnął. Zarumieniłem się, jego uśmiech był taki onieśmielający. Mimo że wiedziałem, że obowiązuje go celibat czy inne gówno, byłem w nim zakochany po uszy. Czasami sobie wmawiałem, że po prostu nigdy nie będę z nim przez to, jak doskonały jest. Jego oczy, z lekką nutą turkusu, mimo paredziesięciu lat na karku wyglądały młodo i energicznie, nogi, ujawniane raz po razie przez szpary w targającej wiatr sutannie, piękniejsze niż nogi jakiejkolwiek Kardashianki i ten piękny, ciepły uśmiech, którym obdarzał mnie za każdym razem, gdy tylko mnie widział. Przez ten uśmiech czasem miałem wrażenia, że on też coś do mnie czuje.

- Dobrze. - usiadłem przy ławce po chwilowym lagu i trzech minutach oglądania uważnie jego ciała oraz twarzy. - Przepraszam za nachalność, senpai, nie chciałem się panu przyglądać.

- Nic nie szkodzi. A więc... Co robiliśmy na ostatnich zajęciach? Wyleciało mi z głowy. - podrapał się po głowie w zamyśleniu, co było tak cholernie gorące, że prawie spadłem z krzesła.

- T-teoria ruchania dzieci, proszę pana. - odwróciłem wzrok, cholera, jak mam się na niego nie gapić? Zrobiło mi się gorąco, jak zaczął do mnie podchodzić. Gdy był już całkiem blisko, złapał mnie za podbródek i odwrócił moją twarz w jego stronę. Byliśmy tak blisko, i nawiązywaliśmy czysty kontakt wzrokowy, którego nigdy nie chciałem przerwać.

- No to dzisiaj przejdziemy do praktyki.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 08, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Karol-senpai, arigatoWhere stories live. Discover now