II. Transmutacja

702 44 18
                                    


Transmutację mieliśmy ze ślizgonami.
Drzwi od sali były otwarte praktycznie przez cały czas. Przyszliśmy trochę za wcześnie, ponieważ Hermiona nie chciała się spóźnić na test.
Postanowiliśmy wejść do środka i zająć już miejsca. Usiadłem pod ścianą, po prawej stronie klasy, a miejsce obok mnie zajął oczywiście Ron.

- Myślisz, że będzie trudny? - zapytał.

- Co? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Może gdybym nie myślał ciągle, o wczorajszym wydarzeniu, to zrozumiałbym o co mu chodzi.

- Test, czy myślisz, że test będzie trudny.

- Raczej nie. Nie będzie źle, przecież dużo już umiemy.

Rozmowę przerwała McGonagall, która weszła do klasy i położyła kupę kartek na swoje biurko.
Reszta uczniów pojawiła się po chwili i zajęła wolne miejsca.

- A więc. - zaczęła dyrektorka. - Mam tutaj testy, które zaraz napiszecie. Dzisiaj sama teoria, a na kolejnej lekcji zrobimy praktykę. Jakieś pytania?

Jedyne pytanie jakie chciałem zadać w tym momencie to "czy muszę pisać ten głupi test?". Ale przecież odpowiedź była bardziej niż oczywista.

- Skoro nie ma pytań, to zaczynajcie.

Machnęła różdżką, a kartki poszybowały na nasze ławki.
Gdy zacząłem pisać, zobaczyłem Malfoy'a, który siedział i patrzył w kartkę. Na początku myślałem, że nawet nie spróbuje niczego napisać. Jednak chwilę później wziął się do pracy, a ja otrząsnąłem się i zająłem własnym testem.

- Koniec czasu. Odłóżcie kartki na biurko i możecie iść. - powiedziała McGonagall patrząc na zegarek.

Tak jak prosiła położyliśmy prace na biurku i wyszliśmy.
Teraz tylko wystarczy przetrwać resztę lekcji, a po nich będziemy mogli odwiedzić Hagrid'a.

***

Po Obronie Przed Czarną Magią wróciliśmy na chwilę do dormitorium, żeby odłożyć podręczniki. Później szybkim krokiem udaliśmy się na błonia. Dzisiejszy dzień też był całkiem ładny, jak te poprzednie, jednak na niebie znajdowało się coraz więcej chmur.
Znaleźliśmy się pod chatką gajowego. Zapukałem, a drzwi prawie natychmiast się otworzyły.

- Hermiona! Harry! Ron! Jesteście! - przywitał nas z entuzjazmem Hagrid.

- Cześć Hagrid. - podszedłem i przytuliłem się do olbrzyma. - Co tam słychać? Miałeś nam coś pokazać.

- Oh tak. Wchodźcie, wchodźcie.

Zostaliśmy poczęstowani herbatą, która była o dziwo bardzo dobra w smaku i ciasteczkami z kawałkami czekolady.
Czekaliśmy z niecierpliwością, aby zobaczyć nową roślinkę Hagrid'a.

Dopiliśmy herbatę i wyszliśmy na dwór tylnim wyjściem.
Gajowy wskazał nam palcem położenie swoich nowych pupilków. Uwielbiał zajmować się roślinami.

- To Trzepotka! - wykrzyknęła Hermiona.

- To ten krzak kwitnący raz na sto lat? - zapytałem, żeby się upewnić.

- Ta. Moja mama posadziła dwa krzaki w ogrodzie, przed ślubem Bill'a i Fleur. Pamiętasz? - odezwał się Ron.

- Tak pamiętam. - odpowiedziałem.

Hagrid zadowolony opowiedział nam, w jaki sposób trzeba o nią dbać, co jest potrzebne do jej pielęgnacji, jakie korzyści można z niej posiadać i ogólnie powiedział nam chyba wszystko co wiedział na jej temat.
Dał nam jeszcze po kilka ciastek do kieszeni i oświadczył, że dostał jakieś zadanie i musi je teraz wykonać.
Niechętnie wyszliśmy z chatki, po czym zaczęliśmy iść w stronę zamku.

I'm sorry \\ Drarry Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora